Przyjechałem pod szkołę chwilę przed dzwonkiem. Nie lubię się spóźniać. Nie lubię też jak uczniowie wychodzą ze szkoły i patrzą na mój samochód. Dlatego przyjechałem po Nią motorem. Nie gasiłem silnika, nie zdejmowałem kasku. Lubię tę anonimowość, tak blisko na wyciągnięcie ręki, a jednak tak prywatnie. Mój kask to świętość, shoei z czaszką i ciemna szyba, zawsze chowam do pokrowca. W lusterku zobaczyłem jak idzie w moją stronę a potem dopiero zadzwonił dzwonek i wybiegła reszta uczniów. Podbiegła z uśmiechem do mnie i bez słowa odpięła zaczepiony kask z tyłu. Zanim go założyła, włożyła słuchawki do uszu i włączyła muzykę na iPhonie. Robiąc to cały czas patrzyła w lusterko. Wiedziała, że ją obserwuje. Wiedziała, że choć waży niewiele i wsiadała już wiele razy to i tak muszę kiwnąć głową, że jestem gotowy i może wsiąść. Zawsze patrzyła w lusterko, wiedziała że ją obserwuje. Lubiłem ją obserwować. Jej widok sprawiał mi radość. Wiedziała, że w moich uszach zawsze też gra muzyka gdy jestem na dwóch kołach. Kiwnąłem głową, wsiadła na tył i objęła mnie jak plecaczek. Gdy ruszyłem z dźwiękiem yoshimury jej jedna dłoń zjechała na moje krocze.
Usiedliśmy w parku pod Alexandra Palace. Ze wzgórza rozciągała się panorama na Londyn. Uwielbiała to miejsce. Siedziałem z telefonem odpisując na mail a ona leżała z głową na moich kolanach i patrzyła na Londyn w stronę Edgware Road, Paddington i tego dnia dalej aż po Centre Point. Lubiłem takie popołudnia, czując jej bliskość czułem że mogę egzystować z codziennymi problemami i mogę wszystko połączyć...wystarczała mi ta chwila raz na czas. Wystarczał mi zapach jej włosów i uśmiech, jej głupi żart i uszczypliwość...i to jak niewinnie i ślicznie wyglądała. Gdy się tak wpatrywałem w nią, złapała mnie za szyje i pocałowała głęboko.
- Aśka!!?? - ktoś zawołał z tyłu.
Gdy nawiązała kontakt wzrokowy, po raz pierwszy miałem wrażenie, iż widzę w jej oczach strach. Zerknąłem na postać za nami.
- Co Ty? Sugar Daddy dorwałaś? Hahaha - dwójka chłopaków zaczęła drwić. Patrząc na moją dziewczynkę widziałem ból, i niepewność. Tego wzroku do dziś nie zapomnę.
Wstałem bez słowa, Asia wstała za mną i próbowała coś powiedzieć, lecz to wszytko stało się tak szybko, że nie zdążyła. Będąc o krok od jednego z gnojków złapałem go koszulkę i przyciągnąłem do już idącego w jego stronę mojego wysokiego czoła. Poczułem chlapnięcie i to jak bezwiednie cwaniak spada na podłogę. Bez chwili wahania ruszyłem do drugiego, ten miałem wrażenie, iż zamarł ze strachu. Gdy wypuszczałem uderzenie z sierpowego, miałem wrażenie iż młokos chce krzyknąć "Nie". Ja bym na jego miejscu albo unikał albo uciekał. Moja pięść wbiła się w jego szczękę i usłyszałem chrupnięcie. Padł na ziemie.
Szybko zerknąłem do koła. Asia ze łzami w oczach. Frajer numer jeden cała twarz we krwi z nosa, frajer drugi farba z mordy. Kilkoro ludzi się patrzy już w naszą stronę.
Namierzyłem wypukłą kieszeń gnojka i wyciągnąłem portfel. W portfelu prawko z adresem.
- Asia, idziemy! - Ale szybko zanim pały się zjadą
- Dobrze Tatusiu, zawieź mnie na lody.
CZYTASZ
Londyńskie Opowieści
RomansaMoże wróciłem.... kiedyś tu pisałem lecz Wattpad uznał co pisze za nie odpowiednie na swoich stronach i wszystko zniknęło... Zatem spróbuję ponownie i jeśli spotkam się z takim odzewem jak ostantio... to może zostanę. Czytajcie, komentujcie, krytyku...