Harry opierał się o poduszki, z wysłużoną kopią „Eliksirów dla zaawansowanych” otwartą na kolanach. Kotary wokół łóżka nie były zasunięte, ale jego koledzy zdążyli się już przyzwyczaić do uwagi, jaką poświęca książce i przestali żartować na ten temat. A przynajmniej nie robili tego tak często. W końcu to tylko stary podręcznik do eliksirów, a nie jakieś „Rewolucje renesansowych Goblinów”. Książka była bardzo gruba i ciężka, w wielu miejscach poznaczona notatkami odnoszącymi się do poszczególnych mikstur.
Mrużąc oczy, czytał właśnie coś, co mogło być przepisem na ulepszenie Wywaru Żywej Śmierci lub po prostu metodą przyrządzenia jakichś wystrzałowych babeczek, kiedy Ron wyszedł z łazienki.
— Masz zamiar się ubrać? — zapytał, wycierając rude włosy.
— Och, racja. — Harry zamrugał, wpatrując się w przyjaciela i opuścił nogi na ziemię. Kiedy wstawał, ciężka książka przechyliła się nad krawędzią łóżka, jednak zdążył ją złapać, zanim spadła na ziemię. Położył ją z powrotem, przewracając kilka ostatnich kartek. Nim ją zamknął, zauważył, że — w przeciwieństwie do reszty stron, popisanych krótkimi notatkami — na jednej z nich nie ma prawie nic.
W prawym górnym rogu widniał napis Eliksir Pamięci, pojedyncza linia narysowana wyblakłym atramentem, biegnąca przez całą długość kartki, oraz numer: 447. Harry założył tę stronę piórem i zamknął podręcznik, szykując się do lekcji.
Tego wieczoru, kiedy znów sięgnął po książkę, zapomniał, dlaczego zaznaczył tę stronę, ale po chwili uśmiechnął się do siebie. Ten Eliksir Pamięci mógłby być bardzo użyteczny, pomyślał. Zwłaszcza jeśli pomógłby mu zapamiętać wszystkie notatki z tej wersji ”Eliksirów dla zaawansowanych”, dzięki czemu nie musiałby zerkać na nie podczas zajęć.
Jednak kiedy zajrzał na stronę 447, okazało się, że jest ona pusta. Harry wrócił do zaznaczonej kartki, upewniając się, że liczba się zgadza. Wszystko było jak trzeba. To była tylko pusta strona. A w zasadzie…
Harry zmarszczył brwi. Strona znajdowała się pomiędzy dwiema innymi zadrukowanymi normalnym tekstem. Dlaczego ktoś umieściłby pustą stronicę pośrodku książki? Chwycił różdżkę i rzucił kilka prostych zaklęć. Kartka uparcie pozostawała pusta, ale on nie zapomniał o pomyśle, że ten podręcznik mógł kiedyś należeć do jego ojca.
— Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego — wymamrotał.
Zero reakcji.
Myśl o Mapie Huncwotów pociągnęła za sobą inne. Snape próbował kilku zaklęć, kiedy złapał go na trzecim roku.
— Ujawnij swój sekret — spróbował, dotykając strony różdżką. Słaby strumień magii przepłynął przez nią, wywołując kilka czerwonych iskier, a jeden z jego palców zdrętwiał, tak jakby Harry zbyt długo spał w niewygodnej pozycji. — Ukrywasz coś — powiedział, bezpodstawnie zadowolony z siebie, ponieważ wciąż nie znał tajemnicy, którą mogła taić czysta strona.
Spróbował sobie przypomnieć, co jeszcze robił Snape z jego mapą.
— Rozkazuję ci ujawnić informacje, które skrywasz — oznajmił, intonując tak, jakby to było prawdziwe zaklęcie. Ku jego zaskoczeniu w lewym górnym rogu pojawił się czarny znak. Z rosnącym podnieceniem obserwował, jak niewidzialne pióro formuje na stronie litery, a potem całe wyrazy, pismem, które znał z notatek zapisanych w tym podręczniku.
— Własność Księcia Półkrwi.
Harry wyprostował się na łóżku, gapiąc się na to zdanie. Nie wiedział więcej niż minutę temu, ale przynajmniej był na dobrym tropie. Pamiętając o przygodzie z dziennikiem Toma Riddle’a, różdżką wciąż dotykał kartki, zastanawiając się, co ma zrobić. Jednak w przeciwieństwie do pamiętnika Voldemorta w podręczniku słowa nie wsiąknęły w stronę.
CZYTASZ
W międzyczasie -Snarry (BCP)
Fanfictionzapraszam do przeczytania (wstawiam na wattpada aby sie lepiej czytalo)