10

208 11 0
                                    

Zanim i mi udało się zasnąć minęło jeszcze kilka chwil. Myślałam jak zachować się rano. 
Zostać czy zniknąć po cichutku z jej domu.

Zasnęła. 
Po otwarciu oczu i przywitaniu nowego dnia już nie miałam dylematu, który chodził mi po głowie przed snem.
Jej już nie było obok mnie. 
Słyszałam dochodzące dźwięki z kuchni, ale najpierw wybrałam drogę do łazienki, która była za ścianą, żeby doprowadzić się do ładu. 
Prysznic mnie trochę rozbudził, osuszyłam włosy ręcznikiem, mokre były delikatnie kręcone. 

Ubrałam szare dresy i czarny t-shirt z dekoltem w serek, które przyniosłam wczoraj z samochodu.

Wróciłam z powrotem do sypialni, wzięłam telefon do ręki, był rozładowany, nie wiedziałam, którą mamy godzinę. 
Zmuszona w pewnym sensie poszłam do pomieszczenia, z którego dochodził hałas. 

- Hej - powiedziałam.
- Hej, jak Ci się spało? - odpowiedziała pytając

- Dobrze, ale muszę się powoli zbierać 

- Chyba nie myślisz, że wypuszczę Cię b:ez śniadania, siadaj proszę 

Nie trzeba było długo mnie namawiać, zwykle kiedy budziłam się po nocy czułam przeszywający głód, a wczorajsza noc była dość intensywna, ale nie wracałyśmy do tego. 

- Wygląda smacznie - uśmiechnęłam się delikatnie - siadając na krześle przy wyspie w kuchni.

Przygotowała śniadanie jak z restauracji Charlotte, croissanty z konfiturami, białą, mleczną czekoladą, mięciutkie pieczywo, była już ubrana więc najprawdopodobniej musi tu być jakaś piekarnia niedaleko. 

Kończyła robić dla nas jajecznicę - Wolisz mniej czy bardziej ściętą? - zapytała 

- Mniej - odpowiedziałam 
- No i dobrze, ja też - odpowiedziała uśmiechając się. Nałożyła mi porcję zachodząc mnie od tyłu, na talerz, który już na mnie czekał, a następnie sobie. 

Podziękowałam.

- To wszystko wygląda pysznie, ale chyba nie damy rady zjeść tego wszystkiego - powiedziałam
- Tak, wiem, ale nie wiedziałam jak lubisz zaczynać dzień, na słodko czy może na słono. 

- Było pyszne, tak się najadłam, że mogłabym znowu wrócić do łóżka. 


- Ja tak samo, możemy zawsze pójść - odpowiedziała puszczając oczko 


- Niee, zaraz będę musiała się zbierać, a właśnie zapomniałam zapytać, która jest godzina? rozładował mi się telefon i nie wiem.

- Nie spałaś jakoś długo, jest chwilę po  9:00, a ładowarka jest w szufladzie stolika nocnego przy łóżku. 

-  To nie tak źle - odetchnęłam, że nie jest późno, nie szłam już po nią, - może podładuję  w samochodzie jak będę wracała. 

- Jak wolisz, ale powiedz mi najpierw zanim mi uciekniesz jaką kawę pijesz, w końcu co to za śniadanie bez kawy, nie? 

- Może być flat white  z podwójnym espresso 

Nastawiła ekspres na program i postawiła dwa kubki obok siebie. 


- Nie prowadzisz dzisiaj zajęć? - zapytałam przerywające ciszę łamaną dźwiękiem nalewanej cieczy. 


- Nie, dzisiaj mam wolne od uczelni - odpowiedziała podając mi kubek 

Usiadłyśmy z tyłu domu na werandzie. 
Było dość chłodno, para unosiła się nad kubkiem z kawą. 

- Widzę, że Ci chłodno - powiedziała i przysunęła się bliżej mnie, rozkładając koc i kładąc nam na plecy. 

- Dzięki - odpowiedziałam 
- Widzisz nie jestem taka zła, nie musisz się mnie obawiać. - powiedziała 

- Ja niczego się nie obawiam - odparłam patrząc jej głęboko w oczy. 

Siedziałyśmy tak dopóki nasze kubki nie stały się puste, oparte o swoje ramiona.
Miała ładny ogród. 

- Wracamy? - zapytała 

- Tak, chodźmy już do środka - powiedziałam 
- Na 12 mam być na paznokciach więc muszę się już naprawdę zbierać. 

- Okej, rozumiem - powiedziała smutniejąc i odprowadzając mnie do wyjścia, przyszedł też Lucyfer pożegnać się. 

Zdjęłam swój płaszcz z wieszaka,  ubrałam go, schyliłam się na chwilę, żeby założyć buty, a ona zrobiła w tym czasie krok do przodu w moją stronę i kiedy podniosłam się do wcześniejszej pozycji nasze twarzy były naprawdę blisko siebie. 

Patrzyła mi w oczy, chciała ujrzeć czy widać w nich było bilet powrotny do tego miejsca, ale sama nie wiedziałam czy tam jest. 
Złączyła nasze usta całując dolną wargę, to był krótki pocałunek, nie chciałam przeciągać tej chwili, kiedy odsunęła swoje usta od moich, powiedziała: 

- Dziękuję za wczorajszy dzień 

- Mi też się podobało - odpowiedziałam łapiąc za klamkę. 

- Pa - powiedziała lekko się uśmiechając.

- Pa - odpowiedziałam i wyszłam. 

.... 

Stała jeszcze chwilę w oknie, patrzyła jak brama się otwiera, a jej studentka, która jeszcze 2 dni temu była zupełnie obcą osobą odjeżdża, zostawiając po sobie pustkę. 

- Widzisz Lucyfer, znowu zostaliśmy sami - odparła do kota. 







Nowa ZnajomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz