Rozdział 2

0 0 0
                                    

Jeśli nie czytałxś prologu możesz nie rozumieć niektórych wątków!

Następny dzień

Wstałam około godziny 6:30. Wykonałam poranną rutynę i szybko się spakowałam.

Gdy już miałam wychodzić moją uwagę zwróciło to że moi rodzice siedzieli w kuchni i rozmawiali w dziwnym szepcie.
Podeszłam do ścianki i zaczęłam słuchać.

- Nie mów Vanessie co mamy w piwnicy. - Odrzekł tata.

- Co się stało? - Weszłam zdenerwowana do pokoju.

- Nic skarbie, tatuś rozmawia z mamą na temat biznesu. - Powiedział niespokojnie.

- Biznesu? Już?

- Przenieśliśmy firmę. - Odpowiedział pewnie ojciec.

- aha. - Powiedziałam zlewczo i wyszłam.

***
Wsiadłam do autobusu i usadowiłam się w miejscu gdzie nie zwracam niczyjej uwagi. Wtedy do autobusu wsiadł tajemniczy chłopak. Od razu go zauważyłam. Teraz wyglądał jeszcze lepiej niż wtedy. Usiadł obok dziewczyny siedzącej za mną.

- Hej Lucy. - Usłyszałam znowu ten piękny głęboki głos, dokładnie tak wyobrażałam sobie głos postaci z mojej ulubionej książki.

- Cześć. - Odpowiedziała dziewczyna.

Powoli przysłuchiwałam się rozmowie i zaczęłam uświadamiać sobie, że chłopak którego widziałam na przystanku chodzi do tego samego liceum.

- Przystanek: Liceum ogólnokształcące. - Powiedziała nagle sztuczna inteligencja.

Około dziesięciu nastolatków i ja wyszliśmy z autobusu.

***
Wchodząc do budynku miałam wrażenie, że na zewnątrz jest znacznie większy. Podeszłam do mapy rozmieszczenia pomieszczeń i skierowałam się do szatni klasy 2c.

Szatnia nie była jakaś bardzo wielka. Większość miejsca stanowiły szafki. Podeszłam do szafki podpisanej „Vanessa White". Włożyłam tam wszystkie potrzebne rzeczy, zmieniłam buty, popryskałam się mgiełką o zapachu mięty i arbuza. Do szatni weszła inna dziewczyną chyba z tej samej klasy.

- Cześć. - Odezwała się po chwili.

- Cześć. - Odpowiedziałam niepewnie.

- Ty tu jesteś nowa? Tak?

- Tak.

- Madison jestem, ale mów mi Maddie. - pewna siebie blondynka.

- Miło poznać, ja Vanessa.

- Oprowadzić cię po szkole? - Zapytała po chwili.

- Tak, dzięki.

***
Przechodziłyśmy obok wielkiego tarasu dla uczniów.

- Opowiedz coś może o starej szkole. - Wyskoczyła Madison.

- W starej szkole byłam popularna i dość lubiana. Miałam też chłopaka w sumie nie jednego.

Dopóki pewna szmata nie zechciała mi go odebrać.

- Wow, zazdro dziewczyno. Tutaj jesteś czystą kartą. - Nie zepsuj tego, dobrze ci radzę.

- Postaram się. - Uśmiechnęłam się deliktanie.

- Muszę iść do toalety. - Odezwała się po chwili Maddie.

- Poczekasz chwilę?

- Tak, jasne.

Stałam sama na tarasie i podziwiałam widok boiska szkolnego.

Blood on the floorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz