Część 1.5. Liv

886 47 136
                                    

Przez cały tydzień skutecznie udawało mi się unikać Luke'a. Lunche z Kim jadałyśmy na trybunach szkolnych, póki pogoda dopisywała.

Nie musiałam znosić jego drwiącego spojrzenia, bo jakimś cudem zawsze siadał przy stoliku naprzeciwko naszego, ani jego oddechu na swojej skórze w kolejce po jedzenie. Niby mnie nie lubi, a jednak zawsze kręci się w pobliżu.

Może gdybym go nie znała, to bym pomyślała, że może chce mnie poderwać, ale jest nieśmiały. On chciał mnie tylko wkurzyć swoją osobą, ciągle przypominał mi sobą o sytuacji sprzed lat. Jeszcze ta nieszczęsna literatura.

Po ostatniej lekcji Kim zaproponowała, że podrzuci mnie do domu, cóż nie była ona najlepszym kierowcą na świecie, jeździła zdecydowanie zbyt wolno i niepewnie, ale mówiła, że każdy tak jeździ na początku i musi nabrać wprawy. Ona nabierała jej już ponad rok.

– Zapnij pasy, proszę – upomniała mnie, a ja westchnęłam ostentacyjnie i spełniłam jej prośbę.

– Nie wiem, co może się stać jak będziemy jechać dwadzieścia kilometrów na godzinę, raczej nie jest to zabójcza prędkość. – Zgromiła mnie wzrokiem.

– Przy każdej prędkości może dojść do wypadku i może być ze skutkiem śmiertelnym. Dla twojej informacji nie jeżdżę dwadzieścia kilometrów na godzinę, jeżdżę przepisowo. Nie musisz ze mną jechać, jak nie podoba ci się mój styl jazdy, Liv. – Ostro wypowiedziała moje imię i wrzuciła wsteczny, by wycofać autem z parkingu.

– Masz rację, przepraszam, ale mam parszywy nastrój. Luke mnie wkurza, jest taki irytujący. Jeszcze to wspólne zadanie, mówiłam ci, że będę musiała z nim kręcić jakiś głupawy film? – zapytałam z żalem, jak gdyby spotkała mnie najgorsza rzecz na świecie.

– Jakieś dwieście razy – powiedziała z przekąsem. – I jeszcze pewnie nie raz powtórzysz.

Nie zwracając uwagi na jej przytyk, kontynuowałam:

– Mam wrażenie, że obwinia mnie o wszystkie wydarzenie w swoim życiu, a to nie moja wina, że jego rodzice się rozwiedli, a matka woli swoją pracę, niż spędzanie z nim czasu. To nie moja wina. – Zaakcentowałam ostatnie słowa i zacisnęłam mocno pięści ze złości.

– Skąd wiesz, że matka nie chce z nim gadać? – dociekała.

– Mój tato pracuje z jego i czasem do nas wpada.

– No tak. Masz racje to nie twoja wina, ale co zrobisz. Może utrzyj mu jakoś nosa, co? Bądź zadziorną Livi. – Mimo pełnego skupienia na drodze, w głosie Kim czuć było rozbawienie, a kąciki ust jej zadrżały.

– Ty jesteś zadziorna za nas dwie – przerwałam przyjaciółce, a ta zaniosła się melodyjnym śmiechem.

– Jestem jednak pewna, że gdybyś umówiła się na randkę, to on byłby zazdrosny. Jak wtedy z Kevin'em.

– Wtedy to on był co najwyżej złośliwy, Kim.

Bo jak inaczej można nazwać sabotowanie randki jak nie złośliwością? Całe szczęście Kevin wykazał się większym opanowaniem i dojrzałością niż ja. To była nasza pierwsza randka, a Luke wszystko zniszczył. Na samo wspomnienie gotuje się we mnie krew.

– Długo mu dłużna nie byłaś, ale ja nie o tym. Umów się na randkę i zobaczysz. Dawno w sumie na żadnej nie byłaś, jakieś, nie wiem, pomyślmy – Kim zmrużyła oczy i zacisnęła usta, udając, że musi mocno wytężyć umysł, by przypomnieć sobie cokolwiek.

– No już bez przesady! – Oburzyłam się. – W te wakacje randkowałam, z Arthurem, pamiętasz? Wysyłałam ci fotki. Wysoki, przystojny, rugbista. Mówi ci to coś?

HAPPILY NEVER EVEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz