-15- Wound

733 29 2
                                    

Rano obudziły nas krzyki Gael. Okazało się, że zobaczyła błękitną gwiazdę. Dlatego też z samego rana, jeszcze przed świtem, zapakowaliśmy się na statek i wyruszyliśmy w stronę gwiazdy.

Razem z Kaspianem, Edmundem i Drinianem stałam i przyglądałam się żaglowi, który ani śmiał się ruszyć.

- Wiatr nas zawiódł. - oznajmił Drinian. Edmund i Kaspian posłali mi wymowne spojrzenie. Uniosłam brwi.

- Zdecydowanie zbyt duże nadzieje pokładacie w magii. Umiem troszkę zmanipulować wiatr, ale napewno nie nakierować go, aby pchał ogromny statek. - odparłam.

- Grace, od kiedy ty tak poważnie mówisz? - uśmiechnął się Kaspian. Przewróciłam oczami, delikatnie odwzajemniając gest.

- Jak dla mnie, to coś nie chce, żebyśmy w ogóle dotarli na Ramandu. - uznał Drinian, po czym odszedł w inną stronę. Westchnęłam. Kaspian i Edmund postanowili ruszyć za nim, a ja oparłam się o burtę. Woda w morzu iskrzyła się, ale nie tak radośnie, jak zawsze. Może to kwestia naszego nastroju, albo byliśmy już po prostu bardzo daleko od domu.

O mało nie wypadłam zza burty, gdy nagle coś mocno wstrząsnęło statkiem. Zachwiałam się i mocno uderzyłam o coś głową.

Przez chwilę nic nie słyszałam. W uszach jedynie mi dżwięczało, a ból na moim czole był tak mocny, że prawie już go nie czułam. Nie do końca świadomie przyłożyłam dłoń do głowy, a gdy z powrotem na nią spojrzałam, cała była we krwi.

Niewyraźnie usłyszałam coś na kształt mojego imienia. Poczułam, jak ktoś bierze mnie na ręce, ale nie byłam w stanie zidentyfikować, kto to był. Chwilę później leżałam już na jakimś łóżku. Ogarnęło mnie wielkie zmęczenie, miałam ochotę tylko zamknąć powieki i najlepiej w ogóle ich nie otwierać.

- Grace, cokolwiek teraz czujesz, nie zamykaj oczu. - usłyszałam niewyraźnie. Znałam jednak ten głos i jakaś resztka zmysłów podpowiedziała mi, że powinnam mu zaufać.

Skupiłam całą moją świadomość na tym, żeby naprawdę moje oczy się nie zamknęły. Czułam, jak coś zaciska mi się na czole, a potem zaczyna szczypać, a potem znowu się zaciska. Mrugnęłam kilka razy. Powoli zaczynałam odzyskiwać świadomość.

Przed moją twarzą widziałam trzy inne twarze. Jedna z nich była kobieca, to napewno.

Z już trochę większą świadomością przetarłam sobie oczy. Wzrok zaczął mi się wyostrzać. Miałam przed sobą Kaspiana, Edmunda i Łucję. Obejrzałam dokładnie ich twarze.

- Cze... - zanim zdążyłam wykrztusić ochrypłym głosem moje słabe powitanie, poczułam, jak w moich ustach ląduje jakaś ostra ciecz. Znałam ten smak. To był leczniczy eliksir Łucji. Użyłam go tylko raz w całym życiu - gdy skręciłam kostkę, podczas naszej pierwszej przygody w Narnii. Zachciało mi się śmiać na myśl, jak dawno temu to było.

Po kilku sekundach zaczęłam odczuwać działanie eliksiru. Głowa przestała mi pulsować, dłonie nie drżały i miałam już pełną świadomość.

- Cześć. - powiedziałam. Cała ich trójka odetchnęła.

- Dobrze, że nic ci się nie stało. - powiedział Kaspian.

- Eliksir Łucji jeszcze nigdy nie zawiódł. - wzruszyłam ramionami, po czym podeszłam do lustra. Na czole miałam zawiązany bandaż, na którym krew zaczęła już być bardziej czarna niż czerwona. - Jak to właściwie się stało?

- Eustachy złapał statek, to dlatego tak zatrzęsło. - odparła Łucja. - A ty stałaś obok schodów i trochę walnęłaś o nie głową. Zaczęła ci lecieć krew i tak dalej... Edmund zaniósł cię tutaj, a Kaspian przyszedł po mnie. Najpierw owinęliśmy ci ranę bandażem, żebyś nie straciła więcej krwi, poczekaliśmy, aż się ockniesz i daliśmy ci eliksir. Poskutkowało.

Jednocześnie byłam wdzięczna, że tak się mną zajęli, a jednocześnie okropnie na siebie zła, że musieli to robić.

Rozwiązałam bandaż, pod którym już nie kryła się żadna rana. Spojrzałam na zakrwawiony materiał. Przeanalizowałam jeszcze raz słowa Łucji. Starałam się ukryć to, jak zareagowałam, gdy przypomniałam sobie, że to Edmund mnie niósł.

- Nikomu innemu nic się nie stało? - zapytałam. Pokręcili głowami. Uśmiechnęłam się.

- No to możemy chyba wracać na podkład.

~~~~

witam!!

w końcu znalazłam czas i wenę, żeby coś napisać. wogole pada u mnie snieg, czaicie, PADA SNIEG.

„winter forever" ma juz prawie 3k wyswietlen... nie wiem jak to sie stalo, ale jestem mega wdzieczna za kazda gwiazdke i komentarz ❤️

do nastepnego,

alice

Happy Everafter ~ Edmund Pevensie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz