Rozdział 8. Sąsiad

16 3 4
                                    

  Bardzo się wystraszyłam i to aż tak że pomyślałam że zachwile dostanę zawału. Odwróciłam się po woli, bo przecież nie można stać do wroga plecami, a przecież nie wiadomo co,a może kogo tam zastanę. No cóż nie dowiem się dopóki się nie odwrócę. Z ciężkim bólem serca, zrobiłam to, i gdy tylko zwróciłam się w kierunku podwórka, muszę przyznać że nie pomyślałam wogule o takiej możliwości, szczerze mówiąc wolałabym żeby był to jakiś duch czy jakaś tam inna przerażająca zjawa. Ujrzałam młodego, przystojnego mężczyznę, chłopak ten miał niebieskie oczy jak głębia najczystszego oceanu i a blask w jego oczach odbijał się od galaktyki na niebie w taki sposób że przypominał chmury, jego włosy były koloru niebieskiego co wpasowywało się w estetyczną tematykę morza. Ciekawe dlaczego akurat na taki kolor je przefarbował? Zadałam sobie to pytanie, oczywiście że nie wiem, ale jednak chce się dowiedzieć, moja ciekawość jest zbyt wielka żeby o to nie zapytać. Spytam się o to może kiedy indziej. Ciekawe czy się jeszcze spotykamy pomyślałam, szybko to zgłuszyłam w mojej głowie bo po co miałby mi być kolejny głupi palant tylko denerwójący mnie?. Na oko wydaje się na dziewiętnastolatka ale pozory często lubią mylić,przekonałam się o tym nie raz a nawet kilka na swojej skórze. Na przykład kiedy miałam dziesięć lat do mojej mamy przyszła jakaś nie znana mi wcześniej koleżanka, daje słowo i dam sobie rękę uciąć że wyglądała jak dorosły mężczyzna, więc powiedziałm "Dzień dobry panu. Jestem Iivi i mam dziewięć lat"  Po mojej wypowiedzi mama szybko spiorunowała mnie wzrokiem i kazała iść do swojego pokoju, gdy odchodziłam słyszałam jak ją przeprasza. W tamtym momencie zrobiło mi się strasznie głupio ale nadal nie wiedziałam dlaczego przpraszała. Wracając, do dotychczasowego zdarzenia, gdy tylko zobaczyłam tego dorosłego faceta, spojrzałam na niego i prędko odskoczyłam na bok, przecież nie wiadomo kto to może być, może jest to seryjny morderca? Gwałciciel? A może żeźnik czy grabarz? Odezwałam się po chwili
- Kim jesteś i czego chcesz?
Spojrzał na mnie i powiedział
* Moze trochę uprzejmiej? Nazywam Alan zobaczyłam jak wychodzisz z domu i pomyslam że przyjdę i zapoznam się z tak piekna oraz pewnie inteligentna sąsiadka ale raczej to ty inteligentna nie jesteś tylko pyskata. A ty kochaniutka jak masz na imie? Zapytał po czym ciężko sapną i skończył swój jakże interesujący monolog. Nie odpowiedziałam na jego pytanie tylko powiedziałam że mnie on nie interesuje i ma mi tutaj nie kochaniutkować poczym pokazałam mu środkowego palca i kazałam spieprzać z mojej posesji bo inaczej zadzwonię po przysłowiowe "psy". Gdy skaczylam się wymądrzać chciałam uchylić wrota ale przerwał mi jakże ten bardzo irytujący głos. 
* Nie widziałem że jesteś aż tak zaborcza i pyskata. Przyznam ci rację ale zadziwiłas mnie a to się często nie zdarza. A tak wogule to po co idziesz w środku nocy do szopy? 
Wzięłam głęboki wdech po czym wydech. Nie twój interes i spieprzaj bo na serio po policję zadzwonię. Zrozumiałeś?! Mam nadzieję że tak . Po tym pokazałam mu środkowego palca i ruszyłam w kierunku domu. Co za palant pomyslam sobie. Jak na moje szczęście musiałam się natknąć na kogoś gdy przekraczałam próg korytarza i kto to? Oczywiście że Pan "dupek" . Kto to był? I czego chciał ten człowiek w środku nocy?! Podniósł swój ton głosu ale nie skoczył gadać. Po co wogule idziesz w środku nocy na dwór? A w dodatku do zakazanej szopy? Evka wraz z Edwartem. Ten gościu to Alan i jest naszym sąsiadem a z resztą nie musisz wiedzieć powiedziałam cichym i zarazem spokojnym jak pieprzona oaza spokoju  głosem. Jak nie chcesz to nie mów. Odparł poprostu. To dobrze bo i tak bym ci więcej nie powiedziała uśmiechałam się delikatnie i udałam się do mojego pokoju żeby położyć się spać . Jeszcze chwilę myślałam o nowo poznanym chłopaku i zasnęłam.

/Kilka tygodni później/

Cieszę się bardzo ale zarazem bardzo się niepokoje ponieważ ani razu nie słyszałam żadnych nie przyziemnych głosów.  Może opuściły mnie i nawiedzają kogoś innego? Albo wogule ich nie ma.- pomyślałam sobie. -Nikt z rodziny Iivi jak i Max nie zdają sobie sprawy że to jest cisza przed okropną, gwałtowna i szubko nadchodzącą burzą która pojawi się w ich życiu-.Dzień jak co dzień ,poniedziałek czyli koniec ferii zimowych. Niestety. W myślach przeklinałam wszystko co możliwe i każdego kto jest zamieszany z zakończeniem ferii. A z czym to się wiąże? Oczywiście z nową szkołą, dzwoniłam wczoraj do mamy i przepraszała mnie że nie może na razie wrócić,powiedziała że wszystko jest załatwione więc bez problemu mogę iść do szkoły. Usłyszałam ten cholerny budzik który wskazuje 5:40. Przetarłam zasypane oczy po czym wstałam i udałam się do szafy. Wyjęłam z niej czarne dresy i jasno beżowy t-shirt z krótkim rękawkiem. Na środku koszulki jest nadruk w postaci białego kwiata wiśni co przypomina mi o mojej dalekiej kuzynce która mieszka w Japonii, wzięłam jeszcze bieliznę i udałam się do łazienki. Zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie w postaci tostów i kaka. Pod koniec czynności usłyszałam kroki, ktoś kieruje się na dół do kuchni tam gdzie ja obecnie jestem. Na dół zeszła ciotka, przywitała się ze mną i powiedziała że pojadę do szkoły z Maxem ponieważ to on ma samochód a szkoła jest piętnaście kilometrów od naszego domu. Nie zgodziłam się, poszłam w kierunku korytarza, spojrzałam na zegar i zauważyłam że jest dopiero szósta, więc mam nie całe dwie godziny na dotarcie do szkoły lekcję dziś zaczynają się o ósmej trzydzieści a kończą o piętnastej.

905 słów

Zdarzenie którego nigdy nie zapomnę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz