Na następny dzień umówione było bardzo ważne zebranie "rodzinne". Mimo usilnych prób wstania z łóżka o sensownej godzinie nie udało mi się uniknąć spóźnienia. Kiedy dotarłem na miejsce, w mieszkaniu Simona rozległ się tak długo wyczekiwany dźwięk dzwonka, poprzedzony silnym pukaniem do drzwi. Po chwili w progu stanąłem ja, ubrany w ten sam czarny garnitur oraz ten sam krawat, który sprezentował Mi Simon tego feralnego dnia. Jesień dawała się mocno we znaki, zatem po wejściu zdjąłem przykurzony, za duży o rozmiar płaszcz i położyłem kapelusz na stole. Panowie siedzieli już wówczas przy nim, paląc papierosy i spoglądając na mnie pretensjonalnym wzrokiem, będącym idealnym wyrazem zniecierpliwienia. Simon bez słowa nalał mi kieliszek wódki. Odkładając butelkę na stół zapytał, czy jeżeli jesteśmy JUŻ w pełnym składzie możemy przystąpić do rozmów.
-- Zatem wynik naszych wczorajszych negocjacji już znasz. Nie było to dla Ciebie zaskoczenie. Musimy opracować plan jak pozbyć się Reshevsky'ego bez zbędnego rozlewu krwi. Biznes nie lubi próżni, zatem ktoś tym ludziom będzie musiał dać pracę - mówił iście biznesowym tonem Victor
-- Zanim pomyślimy, muszę was poinformować, że na komisarza tamtej dzielnicy chciałbym mianować Victora - wtrącił dumnie Simon, po czym zwrócił się bezpośrednio do niego: Wszyscy tutaj obecni wiemy, ile potu wylałeś i ile będziesz musiał przelać krwi w walce o to terytorium. Niech więc będzie to nagroda za Twoją wierną służbę
Słowa "ojca" przyjęliśmy powolnymi, aczkolwiek szczerymi oklaskami i gratulacjami. Każdy po kolei podszedł by uścisnąć solidnie masywną dłoń nowego "komendanta" Manhattan Beach i wznieść toast za pomyślność jego służby.
Gdy emocje opadły wróciliśmy do właściwego tematu rozmów. Atmosfera zrobiła się gęsta nie tylko od kłębiącego się dymu, zaś tętno wszystkich gwałtownie wzrosło. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to, co zaraz padnie, będzie dotyczyć morderstwa drugiego człowieka. Nikt poza Simonem jeszcze nigdy nie pociągnął za spust ze skutkiem śmiertelnym. Nie byłem pewien czy podołam zadaniu współuczestnictwa w tak straszliwej zbrodni. Mimo wszystko jednak towarzyszyło mi odurzające poczucie sprawiedliwości, wraz z niezdrową ekscytacją faktem, iż wreszcie poczuje krew. Nareszcie, po tylu latach fascynacji umiejętnością odebrania komuś życia, znalezienia w sobie na tyle odwagi by móc kogoś zarżnąć jak zwierzę bez mrugnięcia okiem, będę mógł tego doświadczyć. Zapierdolić kogoś i poczuć jego krew na rękach. Zbyt długo to we mnie kiełkowało by teraz się poddać. Zawsze uważałem, że nie każdy człowiek zasługuje na życie. W przeciągu tych 20 lat swojej egzystencji widziałem zbyt wiele szumowin, żeby traktować życie człowieka jako świętość. Ilu gwałcicieli, ilu morderców, ilu ludzi, którzy zrujnowali innym los, a wymiar sprawiedliwości milczy, zasłania się wyświechtanym humanitaryzmem, nie pozwala zabijać morderców, a nie stać go na refundację leczenia ludzi sprawiedliwych. System zawiódł, pora go zastąpić prawem. Prawem krwi i ołowiu...-- Zatem panowie, przejdźmy do rzeczy. Reshevsky po naszych nie udanych negocjacjach napewno zwiększy swoją ochronę - rozpoczął Simon pochylająć się nad stołem
-- Nie prawda - wtrąciłem szybko - Ten człowiek jest na to zbyt dumny. Z tego co wiem, często przesiaduje w swoim klubie. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni moment by się do niego zbliżyć. Victor, nakaż swoim ludziom stałą aczkolwiek subtelną obserwację jego pubu. Niech spisują wszystkie szczegóły: godziny przybycia oraz wyjazdu stamtąd, jakim samochodem jeździ, ilu ludzi mu towarzyszy, oraz co najważniejsze, jeżeli Ci się uda, dowiedz się gdzie mieszka - wskazałem na niego dumnie palcem, niczym szef mafii - Jak w ogóle wygląda sytuacja z czarnymi?
-- I to jest kwestia druga, do której musimy przejść. Snake nadal poszukuje złodzieja jego samochodu. Nawet się nie zorientował że ten merol już dawno posuwa się po drogach w Queens. Mniejsza z tym. Dotarł do tego, że te furę gwizdnął któryś z naszych. Czarni mylą tropy i namawiają go do nie rozwiązywania tej kwestii siłowo, jednakowoż Snake już dwukrotnie apelował do mnie, abym wydał mu tego, kto jest za te sprawę odpowiedzialny. Musimy jak najszybciej podjąć działania, zmierzające do wojny. W innym wypadku, to on będzie miał przewagę zaskoczenia i w jego rękach spoczywać będzie inicjatywa - mówił jak zwykle poważnym, nie wzruszonym tonem Simon, delektując się swoimi ukochanymi Camelami.
CZYTASZ
Miraż
Mystery / Thriller-- Ty i honor... - przerwał, opuszczając pogardliwie wzrok, w geście wymuszonego, teatralnego niedowierzania - Wy, Rosjanie, nie macie honoru - dodał, spoglądając Mi głęboko w oczy -- Zbyt mało o nas wiesz. Zbyt mało - odpowiedziałem morderczym, maj...