Gotowanie i pieczenie zawsze były moją mocną stroną. W liceum czy też na studiach miałam przydomek mamusi bo zawsze, gdy ktoś mnie odwiedzał to nigdy nie wychodził głodny i zawsze coś przygotowywałam do jedzenia.
Wiele razy też byłam proszona o upieczenie jakiegoś ciasta lub innych pyszności na jakieś okazje. Kiedyś myślałam o wykorzystaniu mojego „talentu" w zawodzie, ale jakoś sobie odpuściłam.
Hm ciekawe czemu?
Właśnie skończyłam przygotowywanie posiłku i uznałam, że mam ochotę na babeczki bananowe, ale nie miałam bananów. Wykręciłam więc dobrze znany mi numer i czekałam na połączenie.
- Możesz kupić po drodze banany? - powiedział bez ogródek.
- Ciebie też miło usłyszeć. - powiedział sarkastycznie.
- Miło mi, kupisz?
- No kupię, ale co znowu wymyśliłaś?
- Jakie znowu, po prostu robię babeczki bananowe i potrzebuje bananów. Załatwisz?
- Jasne, będę za godzinę.
- Cudnie, żegnam Pana serdecznie. - odparłam i zakończyłam połączenie.
Ogarnęłam kuchnie i udałam się do sypialni bo co jak co, ale pasuje się trochę ogarnąć. Malować się nie planuje ewentualnie rzęsy bo nie miało to zbytniego sensu bo i tak widział mnie w gorszym stanie.
Ubrałam zwykłe jeansowe bermudy i biały top, na który narzuciłam koszulę w biało niebieskie paski. Całość dopełniłam ciepłymi skarpetkami bo było mi zimno a nie kupiłam się jeszcze żadnych kapci.
Spięłam włosy klamrą i byłam gotowa. Popsikałam się jeszcze perfumami i jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Leniwym krokiem opuściłam sypialnię i skierowałam się w stronę drzwi.
- Hasło!? - krzyknęłam stojąc przy drzwiach.
- W dupę trzasło! - odparł ze śmiechem chłopak.
Prychnęłam pod nosem i pozwoliłam mu wejść do środka.
- Witaj piękna... - powiedział i złożył pocałunek na moim policzku.
Shshhshshshshshshshshshhshshshshshshhs okej spokojnie
- Hejj – powiedziałam troszkę zmieszana.
- Proszę, Twoje banany.
- Dzięki! - odebrałam od niego kiść owoców i udałam się do kuchni aby dokończyć babeczki.
- Pomóc Ci jakoś? - zapytał siadając przy wyspie, na której miałam rozłożone foremki i miskę z ciastem.
- Jeśli chcesz będziesz mógł ponakładać ciasto do papilotek.
- Do czego? - powiedział zdezorientowany. - Jakie papilotki?
Spojrzałam na niego jak na debila no bo proszę was.
- Te papierki, w których się je piecze. - wskazałam na równiutko poukładane foremki.
- Aaaa nie wiedziałem, że to się tak nazywa...
- No to już wiesz. - parsknęłam śmiechem i przysunęłam mu miskę z ciastem i dużą łyżkę. - Musisz wziąć ciasto na łyżkę i drugą tak jakby ściągnąć je do papilotki, rozumiesz?
- To się okaże...
Chłopak zrobił dokładnie tak jak mu pokazałam. Cieszył się jak małe dziecko i sprawiło mu to naprawdę dużo radości.
CZYTASZ
l'amour | Kylian Mbappé
Teen Fictionl'amour - miłość Książka dodawana jest od nowa z powodu komplikacji wattpada 🙃 wcześniej ( 74 tys.) Proszę o nie kopiowanie treści znajdujących się w tym opowiadaniu. Wszystkie rozdziały pisane są wyłącznie przeze mnie i nie są inspirowane żadnymi...