21

1.9K 63 8
                                    


Gotowanie i pieczenie zawsze były moją mocną stroną. W liceum czy też na studiach miałam przydomek mamusi bo zawsze, gdy ktoś mnie odwiedzał to nigdy nie wychodził głodny i zawsze coś przygotowywałam do jedzenia.

Wiele razy też byłam proszona o upieczenie jakiegoś ciasta lub innych pyszności na jakieś okazje. Kiedyś myślałam o wykorzystaniu mojego „talentu" w zawodzie, ale jakoś sobie odpuściłam.

Hm ciekawe czemu?

Właśnie skończyłam przygotowywanie posiłku i uznałam, że mam ochotę na babeczki bananowe, ale nie miałam bananów. Wykręciłam więc dobrze znany mi numer i czekałam na połączenie.

- Możesz kupić po drodze banany? - powiedział bez ogródek.

- Ciebie też miło usłyszeć. - powiedział sarkastycznie.

- Miło mi, kupisz?

- No kupię, ale co znowu wymyśliłaś?

- Jakie znowu, po prostu robię babeczki bananowe i potrzebuje bananów. Załatwisz?

- Jasne, będę za godzinę.

- Cudnie, żegnam Pana serdecznie. - odparłam i zakończyłam połączenie.

Ogarnęłam kuchnie i udałam się do sypialni bo co jak co, ale pasuje się trochę ogarnąć. Malować się nie planuje ewentualnie rzęsy bo nie miało to zbytniego sensu bo i tak widział mnie w gorszym stanie.

Ubrałam zwykłe jeansowe bermudy i biały top, na który narzuciłam koszulę w biało niebieskie paski. Całość dopełniłam ciepłymi skarpetkami bo było mi zimno a nie kupiłam się jeszcze żadnych kapci.

Spięłam włosy klamrą i byłam gotowa. Popsikałam się jeszcze perfumami i jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Leniwym krokiem opuściłam sypialnię i skierowałam się w stronę drzwi.

- Hasło!? - krzyknęłam stojąc przy drzwiach.

- W dupę trzasło! - odparł ze śmiechem chłopak.

Prychnęłam pod nosem i pozwoliłam mu wejść do środka.

- Witaj piękna... - powiedział i złożył pocałunek na moim policzku.

Shshhshshshshshshshshshhshshshshshshhs okej spokojnie

- Hejj – powiedziałam troszkę zmieszana.

- Proszę, Twoje banany.

- Dzięki! - odebrałam od niego kiść owoców i udałam się do kuchni aby dokończyć babeczki.

- Pomóc Ci jakoś? - zapytał siadając przy wyspie, na której miałam rozłożone foremki i miskę z ciastem.

- Jeśli chcesz będziesz mógł ponakładać ciasto do papilotek.

- Do czego? - powiedział zdezorientowany. - Jakie papilotki?

Spojrzałam na niego jak na debila no bo proszę was.

- Te papierki, w których się je piecze. - wskazałam na równiutko poukładane foremki.

- Aaaa nie wiedziałem, że to się tak nazywa...

- No to już wiesz. - parsknęłam śmiechem i przysunęłam mu miskę z ciastem i dużą łyżkę. - Musisz wziąć ciasto na łyżkę i drugą tak jakby ściągnąć je do papilotki, rozumiesz?

- To się okaże...

Chłopak zrobił dokładnie tak jak mu pokazałam. Cieszył się jak małe dziecko i sprawiło mu to naprawdę dużo radości.

l'amour | Kylian MbappéOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz