Rozdział 1

30 2 0
                                    

Pablo wraz z Shrekiem siedzieli w swojej bazie i obmyślali plan znalezienia złotych ziemniaków. Stwierdzili, że potrzebują ekipy, wiec wystawili ogłoszenie na olx. Po krótkim czasie zgłosiły się 3 osoby:
Sal, Ranpo i Pazdan.
Gdy się spotkali omówili dokładnie plan. Pablo zasiadł za kierownicą traktora i wyruszyli na wielkie poszukiwania, aby uratować Bydgoszcz.

•-•-• 2 godziny później •-•-•

- Długo jeszcze? - zapytał Ranpo znudzony monotonną podróżą.
- Pytasz się o to jakiś 20 raz. Dojeżdżamy już. - Odpowiedział Pablo.
- Pół godziny temu też już dojeżdżaliśmy i jakoś nie dojechaliśmy. Nie możesz jechać szybciej? - Ranpo kontynuował narzekanie.
- Tym razem na prawdę dojeżdżamy. To już w tej jaskini. - Powiedział Pablo parkując traktor.

Wszyscy wysiedli z pojazdu. Drogę do jaskini tarasował spory głaz, którego nie byli w stanie przesunąć.

- Co teraz? - zapytał Shrek. - Nie damy rady przesunąć tego.

- Nie martwcie się, zaraz to załatwię. - uspokoił wszystkich Pazdan i zagwizdał. - Piesku, do nogi!

Chwilę później przybył owy piesek.

- Zrobiłeś se psa z Ronaldo? - zapytał Sal

- Czemu nie? Przydatny jest. Piesku, kop!

Ronaldo-pies posłusznie zaczął wykopywać tunel pod głazem. Był on dostatecznie szeroki, aby nawet Shrek tamtędy przeszedł.

- Dobra robota, możesz se iść - odprawił pieska Pazdan.

Cała ekipa weszła do tunelu. Po chwili byli już po drugiej stronie. Pablo zapalił racę i zaczął prowadzić swoich towarzyszy przez kręte tunele. Szli tak w ciszy, zastanawiając się jak będzie wyglądać miejsce ze skarbem.

Po dłuższej chwili wędrówki doszli do wielkiej, kamiennej komnaty. O dziwo była dobrze oświetlona, więc Pablo zgasił racę. Pomieszczenie skręcało trochę w lewo, tak że nie było widać, co tam jest.
Wszystkich przeszedł dreszczyk emocji.

- To co, idziemy? - jako pierwszy odezwał się Shrek i poszedł przodem w głąb komnaty.

- Nie tak prędko.

Serca podskoczyły wszystkim do gardeł, gdy usłyszeli głęboki, dudniący głos zza zakrętu pomieszczenia.

Nie musieli długo czekać, aby poznać posiadacza tego głosu.

Z miejsca, z którego usłyszeli tego kogoś zaczął wynurzać się ogromny cień. Głową prawie dotykał stropu pomieszczenia, a było to wysokie miejsce. Miał szeroką klatkę piersiową i długie, chude ręce. Cały był pokryty jakby... futrem?

Jego czerwone oczy wbiły się w ekipę poszukiwaczy.

- Nie tak prędko. - Powtórzył.



Smerfastyczne Przygody Obywateli Bydgoszczy cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz