Prolog

1K 48 34
                                    

Matty zerwał się z łóżka, gdy usłyszał huk. Westchnął i spojrzał na zegar, stojący na szafce nocnej.
6 rano.
Chłopak skrzywił się, gdy znowu usłyszał huk. Zaraz potem rozległ się krzyk:

- Matty! Złaź tu ty niewdzięczniku!

Chłopak wyskoczył z łóżka i od razu zbiegł na dół. Wiedział, że lepiej nie denerwować matki, gdy już od rana ma zły humor.

Widzicie, sytuacja w domu Matty'ego nie była najlepsza. Wydawać by się mogło, że jego rodzice to para porządnych biznesmenów. Owszem, bardzo dobrze im się powodziło. Ich metody wychowawcze to już inna sprawa. Matty od dziecka wiedział, że nie był chciany.

Urodził się tylko dlatego, że jego dziadek postawił pewnien warunek rodzicom Mateusza. Zapisze im swój majątek jeżeli doczeka się wnuka.

Więc urodził się Matthew, a kilka lat później dziadek zmarł. Rodzice chłopaka otrzymali majątek, ale zostali też z dodatkowym ciężarem - dzieckiem. Żadno z nich nie chciało mieć dzieci. Uznawali je raczej za przeszkodę w drodze do sukcesu. Ale nie mogli pozbyć się dziecka, to postawiłoby ich w złym świetle. Więc dopóki chłopak nie był na tyle samodzielny, zostawał z nianią. Gdy skończył 8 lat zrezygnowali z jej usług. Od tego momentu Matty musiał nauczyć się, jak sobie radzić. Wiedział, że gdy będzie niepotrzebnie zawracał głowę rodzicom, to spotka go kara.

Matt cicho wszedł do kuchni.

- Wołałaś mnie, mamo?

Kobieta odwróciła się w jego stronę. Na jej twarzy malowała się furia.

- Co to ma być? - wycedziła, wskazując na zlew, w którym znajdował się tylko talerz. - Chyba mówiłam Ci, że kuchnia ma lśnić czystością gdy wrócę do domu.

Chłopak zesztywniał ze strachu. Zwykle bez problemu wykonywał swoje obowiązki, jednak tym razem nie zdążył. Chciał skupić się na nauce, żeby nie rozgniewać rodziców. Jak widać, i tak to zrobił. Chłopak już otwierał usta, aby przeprosić matkę za to przeoczenie, ale ta mu przerwała:

- Nie chcę słuchać twoich wymówek. Nie wymagam od ciebie nic, masz wszystko czego chcesz i tak mi się odwdzięczasz?! Jesteś po prostu rozpieszczonym gówniarzem! - mocno spoliczkowała chłopca. - Masz szczęście, że muszę jechać na spotkanie. Gdy wrócę możesz spodziewać się kary.

Gdy kobieta wyszła, Matty szybko uciekł do swojego pokoju. Na widok swojej twarzy chciało mu się płakać. Jego policzek był wściekle czerwony. Niewątpliwie będzie z tego siniak.

Chłopak westchnął i zaczął przygotowywać się do szkoły. Zanim wyszedł z domu upewnił się, że jego twarz jest dobrze pokryta podkładem. Nie chciał nawet myśleć o tym, co by się stało gdyby ktoś zauważył stan jego twarzy.
Chociaż z drugiej strony, nikogo by to nie obchodziło. Matty nie miał przyjaciół, raczej znajomych z którymi zamieni kilka zdań. Mimo jego doskonałych ocen, nauczyciele nie przepadali za nim. Uznawali go za cichego i nieprzyjemnego.

Około 7:40 Matty wszedł do szkoły. Od razu spuścił wzrok i starał się wtopić w tłum. Po korytarzu krążyła grupa najpopularniejszych uczniów. Mimo, że nie byli zbyt bystrzy, a ich oceny były dość przeciętne, każdy ich uwielbiał. W końcu kto nie wzdychałby do gwiazd szkolnej reprezentacji?

A najgorsze było to, że cokolwiek by zrobili, nie ponieśliby żadnych konsekwencji. I dlatego właśnie Matty miał, za przeproszeniem, przejebane. Z jakiegoś powodu podpadł dwóm gościom - Kylianowi Mbappe i jego przydupasowi, Giroudowi. Od początku szkoły upokarzali chłopaka na różne sposoby. W pewnym momencie Matt przestał zwracać uwagę na ich zaczepki. Bardziej bolała go obojętność innych uczniów na działania piłkarzy.
Nie wszyscy z grupki byli tacy. Matty miał okazję poznać Lewego i Szczęsnego, i byli to naprawdę przyjemni goście. Co robili z takimi typami jak Mbappe? Nie wiadomo.

Jednak tego dnia Matt miał szczęście. Kylian już miał go dopaść, gdy z głośników rozległ się głos:

- Matthew Cash proszony do gabinetu dyrektora.

- Tym razem ci się upiekło, rudy lisku. - warknął Mbappe, gdy Matty przechodził obok niego.

- Ciebie również miło widzieć Kylian. Co tam u Leonardo? - uśmiechnął się Cash. Wiedział, że łysy nic mu nie zrobi, nie, gdy dyrektor go wezwał.

Mekambe nic nie odpowiedział, tylko oburzony odszedł w drugą stronę. Matt odetchnął z ulgą i skierował się do gabinetu dyrektora. Pan Kulesza nie lubił czekać.

- O, Mateusz. Wejdź, dyrektor już czeka. - powiedział Pan Mareczek, sekretarz.

Chłopak skinął głową i wszedł do pomieszczenia.

- Matty! Mateuszek! Jest i moja gwiazda! - wykrzyknął dyrektor Kulesza. - Siadaj, siadaj! Nie ma co czekać.

Dopiero wtedy Cash zauważył, że w gabinecie już ktoś siedzi. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwnienia, gdy zdał sobie sprawę, kto to.

Nicola Zalewski.

Jeden z najbardziej popularnych uczniów. Dobry znajomy Mbappe i spółki.

Cash sztywno usiadł na krześle naprzeciwko biurka.

- No, skoro są już wszyscy zainteresowani, to mogę powiedzieć o co chodzi. - zaczął dyrektor. - Nicola jest jednym z naszych najlepszych graczy, prawdziwy młody bóg. Jednak jego oceny to inna bajka. I dlatego właśnie wpadłem na świetny pomysł.

Mężczyzna skierował wzrok na Casha.

- Mateuszku! Jesteś, jakby to powiedzieć... Kujonem bez życia! - z radością powiedział Kulesza. - I dlatego właśnie pomożesz swojemu koledze podciągnąć oceny. Nie proszę o cud, byleby na 3 wyciągnął. Nie przyjmuję odmowy!

No tak, chuj mi w dupę pomyślał Cash. To nie może skończyć się dobrze.

_________________

Ogólnie to trochę jestem pijana i nwm  zemu to napisałam ale będę się tym martwić jutro najwyżej

Na wstępie zaznaczam, że rodzice mateusza gotówki w tej opowieści nie są wzorowani na jego prawdziwych rodzicach

Tych tutaj nazwiemy Tereska i Augustyn czy jakoś tak

Mpabbe to piąty żółw ninja tak dokładnie

No i Kulesza i Mareczek byli oczywiście wzorowani na serii z kanału Dzieli Nas Piłka bo w tym wątpliwej jakości dziele przyda się jakiś wątek komediowy

Nie wiem czy będzie drugi rozdział, jak będzie to będzie

Miłego wieczoru smacznej kawusi jebac Bydgoszcz a mekambe niech się wstydzi przez niego mały liamek płakał

Zalewski x CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz