Nicola

683 43 67
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera nieścisłości medyczne! Nie jestem lekarzem więc wiedzę czerpałam z Google. Może to być niezgodne z prawdą!

***

- Matty! - Nicola wykrzyknął w szoku. Błyskawicznie zareagował i złapał chłopaka, zanim ten upadł na podłogę.

Anglik w jego ramionach nie reagował. Był blady i drżący, a jego oddech był płytki i przyspieszony. Nicola starał się trzymać go jak najdelikatniej. Zastanawiał się, dlaczego jego najlepszy przyjaciel był w takim stanie.

- Nie reaguje! Niech ktoś pójdzie po pielęgniarkę! - krzyknął zdenerwowany Włoch. Ktoś z tłumu, chyba Lewy, natychmiast pobiegł w stronę gabinetu pani Bachryj.

- Ona mu nie pomoże! Zna się na tarciu chrzanu nie pierwszej pomocy. - niespodziewanie odezwał się Kylian Mbappe. - Lepiej wezwę karetkę.

***

Karetka przyjechała po około 10 minutach. Gdy tylko usłyszał sygnał, Nicola podniósł Matty'ego jak księżniczkę i pomógł sanitariuszom ułożyć go w pojeździe. Byli na tyle mili, że pozwolili chłopakowi jechać z nimi. Nicola nie puścił dłoni Casha przez całą drogę do szpitala. Gdy dotarli na miejsce, anglik został przewieziony do jakieś sali. Zalewski usiadł na krześle w poczekalni i niespokojnie czekał na jakiekolwiek informacje. Wiedział, że prawdopodobnie lekarz nic mu nie powie, ponieważ nie był spokrewniony z Mateuszem, ale i tak zamierzał zostać w szpitalu.

Po pewnym czasie, który wydawał się Nicoli wiecznością, z pokoju wyszła jakaś kobieta. Włoch szybko podążył za nią w nadziei, że może ona mu cokolwiek powie.

- Przepraszam! Czy zajmuje się pani pacjentem o nazwisku Cash? - zapytał niezbyt subtelnie.

- Jest Pan kimś z rodziny? - odpowiedziała kobieta, mierząc chłopaka wzrokiem.

- Tak! Jestem jego... - wszystkie szare komórki w mózgu Nicoli zaczęły pracować na najwyższych obrotach. - Chłopakiem! Tak, Matty to mój chłopak.

Boże jaki debil ze mnie. Teraz to mnie wyjebią z tego szpitala i niczego się nie dowiem.

- Chłopakiem? - doktor nieufnie zmrużyła oczy. - To cudownie! Na pewno jesteście piękną parą! Moja godność Nasturcja Jakoby-Takoba. Zajmuję się twoim cukiereczkiem. Chodźmy do mojego gabinetu, zaraz ci wszystko powiem.

Nicola nie takiej reakcji się spodziewał. Ale darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda. Szybko podążył za kobietą do jej gabinetu. Gdy już byli na miejscu, kazała mu usiąść naprzeciwko biurka. Wyjęła teczkę i zaczęła mówić.

- No więc, zbadałam twojego chłopaka. I szczerze mówiąc to ma szczęście, że żyje. - kobieta przybrała poważny wyraz twarzy. - Ma złamane trzy żebra po prawej stronie, pozostałe są mocno posiniaczone. Tył jego czaszki jest posiniaczony, gdy się obudzi sprawdzimy, czy nie ma wstrząsu mózgu. Niepokoi mnie także jego waga.

Nicolę przeszedł zimny dreszcz. Kto mógł zrobić coś takiego Matty'emu? Przecież ten chłopak nie byłby w stanie muchy skrzywdzić. Znosił najgorsze obelgi bez mrugnięcia okiem, dla każdego był miły. Kto nienawidził go do tego stopnia, że wylądował w szpitalu?

- Kiedy będę mógł go zobaczyć? - spytał drżącym głosem Włoch.

- Nie jestem pewna. Musimy poddać go operacji. Widzisz, jedno z żeber przebiło płuco. Jego tkanka płucna jest uszkodzona, podejrzewamy, że mogła powstać odma. Nie wiesz może jak długo był w tym stanie? - na twarzy doktor Jakoby-Takobej malowało się zmartwienie.

Zalewski x CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz