Gotowi na ostatnią część? ^^
Kolejny dzień był dla Atsushiego udręką, a wszystko przez to, że zwyczajnie się nie wyspał. Nie miał jak, bo przez całą noc myślał nad ostatnią wizytą u czarnowłosego. Dlaczego ten ujął go wtedy za dłoń? Cóż... Chciałby zrzucić to na winę tej przeklętej gorączki, bo przecież wtedy ludzie nie zachowują się normalnie, lecz sęk w tym, że Ryūnosuke ten gorączki nie miał. Atsushi chciałby wierzyć, że ten miał moment słabości, ale po prostu nie mógł przyjąć do wiadomości, że ten tak po prostu sam z siebie ujął jego dłoń. Swoją drogą nie była ona tak szorstka jak myślał. Równie miękka co jego, lecz zimna. Wcale nie zdziwiłaby się gdyby Akutagawa oprócz swojego chorobliwego kaszlu chorował także na jakąś niedokrwistość, czy coś takiego. Wracając jednak do gładkości skóry, nic zresztą dziwnego skoro ten w walce nigdy nie używał siły fizycznej, a za każdym razem zdawał się na swoją zdolność - Rashoumon był niezawodny i Nakijamie przez moment przeszło przez myśl, czy Ryūnosuke choć raz żałował otrzymania takiej mocy. Zapewne nie. W końcu jako komuś wychowanemu w slumsach, taka zdolność umożliwiła przetrwanie, a że po tym trafił do mafii to... cóż... Z jednej strony to dobrze, bo miał szansę zdobyć pieniądze i jakoś się wybić, z drugiej zaś gdyby tylko była to inna organizacja... Przestań się nad tym zastanawiać skarcił się. Nawet gdyby Akutagawa nie trafił do Portowej Mafii i tak nie byłby inny. Chyba, że poznałby kogoś kto pokazałby mu jaśniejszą stronę życia myślał. Tak się nad tym zamyślił, że nie zauważył iż przez cały ten czas bazgrał ołówkiem na marginesie raportu, uważnie obserwowany przez Osamu. Uśmiech nie schodził z twarzy ciemnowłosego, który domyślał się co zaprzątało myśli młodszego i choć najchętniej by się nie odzywał, raporty przecież nie wypełnią się same. Bez zbędnego słowa podsunął swój plik. Z początku napotkał nieobecne spojrzenie dwukolorowych tęczówek, ale ich właściciel szybko ogarnął o co chodzi, bo kiedy spojrzał na podsunięte raporty, westchnął ciężko.
- Dazai-san, z całym szacunkiem, ale...
- Oh, no nie bądź taki Atsushi - przerwał mu. - Przecież to tylko kilka zaległych raportów. Jestem pewien, że nie zajmie ci to dużo czasu - przekonywał.
- Kiedy ja nawet jeszcze nie skończyłem swoich - tłumaczył sięgając po gumkę by wymazać bazgroły. - Chwila... Zaległych? - zapytał zaskoczony, a kiedy ten w odpowiedzi pokiwał głową twierdząco, białowłosy jęknął załamany. - Kunikida-san będzie na ciebie.
- Nie jeśli mi pomożesz. To jak? - uśmiech nie schodził z jego twarzy. - Obiecuję, że po tym załatwię ci wcześniej wolne dziś żebyś mógł iść do niego.
- Chciał pan chyba powiedzieć do niej... - poprawił go, z początku nie ogarnąwszy kogo ten miał na myśli.
- Hm... Nie? Jestem pewien, że powiedziałem dobrze, no chyba że Akutagawa-chan zmienił płeć.
- Nie sądzę bym był tam potrzebny - odparł szybko sięgając po jego raporty.
Wciąż czuł na sobie jego wzrok co ani trochę mu nie podobało, szczególnie że czuł gorąc na policzkach. Jeśli Osamu dostrzeże rumieńce, nie odpuści mu.
- Poza tym już dawno nie byłem - dodał licząc, że tym się nie pogrąży, ale...
- Czyli się pokłóciliście - podsumował brązowowłosy, po czym oparł brodę o dłoń jakby w zamyśleniu. - W sumie to się nie dziwię. On nigdy nie dogadywał się z ludźmi. Zresztą nawet gdyby zmienił swoje nastawienie, w co wątpię, to nie sądzę by znalazł sobie choćby znajomego.
CZYTASZ
||OS|| ~ I'll take care of you ~ ||Shin Soukoku||
FanficCzy wrogowie naprawdę nie mogą stać się dla siebie bliscy? Czy to naprawdę istotne, po której stronie stoimy w drodze do szczęścia? Dlaczego miłość wcale nie jest taka prosta jak się o niej mówi? Kiedy Atsushi dowie się o chorobie Akutagawy, zr...