Rozdział 9

165 6 0
                                    

-Kochasz mnie? Po tym wszystkim?-zapytał zdziwiony.
-Miłość nie wybiera- zaśmiałam się. Nie byłam gotowa jeszcze o tym wszystkim rozmawiać.
Cały czas nie mogłam oderwać od niego wzroku.
-Wiem co chcesz- powiedział.
-Co?
-Podejdź tu- rzucił.
Posłusznie podeszłam do niego. Zbliżył się do mnie. Teraz wyglądał jeszcze bardziej pociągająco. Wziął moja rękę. Spojrzał mi w oczy. W tym momencie wrzucił mi kostki lodu za koszulkę. Wypadły na podłogę, ale przeszedł mnie dreszcz. Uciekłam od niego. Mężczyzna tylko się śmiał.
-Zabije cię- rzuciłam wkurzona.
-To chodź- zaśmiał się.
W tym momencie wyłączył kuchenkę i ruszył moja stronę. Nie wiedziałam nawet gdzie już mam uciekać. Przerzucił mnie przez ramię i rzucił na kanapę. Odepchnęłam go. Wylądował obok. Usiadłam mu na kolanach i chwyciłam za poduszkę i nakryłam mu nią twarz. Chciałam odebrać mu trochę tlenu, ale ten jedynie się zaśmiał.
-Wiesz, że masz za mało siły?-powiedział stłumionym głosem.
Śmialiśmy się jak małe dzieci. Spojrzeliśmy na siebie. Oparłam się rękoma o jego tors.
Tkwiliśmy tak przez chwile. Mężczyzna poprawił włosy i uśmiechnął się do mnie. Nachyliłam się i pocałowałam go. Delikatnie włożył mi ręce pod koszulkę. Gładził moje plecy. Położył ręce na moich biodrach. Podwinął delikatnie moją koszulkę. Spojrzał na mnie szukając zgody. Delikatnie podciągnął mi ją coraz wyżej, aż wylądowała na podłodze. Moje nagie piersi dotykały jego torsu. Chwycił mnie za biodra i wstał. Zaniósł do jego sypialni. Ostrożnie położył na łóżku. Pieścił każdy milimetr mojego ciała. Czułam jak cała płonę. Byłam cała jego. Położył się na mnie oparł silnymi ramionami. Spojrzał mi w oczy i poczułam rozkosz, która przepłynęła przez całe ciało. Zaczęłam wić się pod nim. On tylko całował mnie. Czułam, że od teraz należę tylko do niego. Zaczęłam głośniej oddychać. On cały czas patrzył mi w oczy. Jego ruchy zaczęły robić się szybsze i mocniejsze. Czułam, że obydwoje jesteśmy blisko. Kochaliśmy się dopóki nie poczuliśmy, że nasze dusze złączyły się w całość.
-Mariusz...- wyszeptałam wijąc się pod nim.
-Jesteś moja- wyszeptał.
Czułam jak fala gorąca zalewa całe moje ciało. Moje rozwarte usta dały jasny znak Mariuszowi.
-Kocham cię-wyszeptał.
Zasnęłyśmy wtuleni w siebie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.

Obudziłam się sama. Zobaczyłam na stoliku karteczkę.
„Jestem na treningu. Ul. Szara 43"

Zobaczyłam, że na krześle naprzeciwko łóżka leżą nowe spodnie, koszulka i nawet buty. Chciałam jak najszybciej znaleźć Mariusza. Ubrałam się i pojechałam taksówka na podany przez niego adres. Zauważyłam jego czarnego SUVa. Moim oczom ukazała się hala treningowa. Nie wiedziałam, że trenuje MMA. Wszędzie były maty i mężczyźni bijący się. Wtedy zobaczyłam Mariusza. Dwoma ruchami powalił przeciwnika.
-Mariusz, przestań, już wystarczy! Zabijesz go!- śmiał się trener.
Gdy mnie zauważył zszedł z maty. Był w samych dresach, kompletnie przepocony. Jeszcze bardziej mi się podobał.
-Przepraszam nie mogłem spać-powiedział od razu.
-Mogę z tobą porozmawiać? Chcę wiedzieć na czym stoję z nami- zaczęłam.
-Mariusz ty jeszcze nie skończyłeś- usłyszałam kobiecy głos. Cześć, Marta jestem- przedstawiła się.
Nie spodobała mi się od razu. Poczułam dziwne spięcie w żołądku. To zazdrość?
-Niestety muszę już iść- powiedział Mariusz ściągając rękawice.
-To twoja córka?- zapytała.
Poczułam się kompletnie zawstydzona. Cały czas zapominam, że mam dwadzieścia lat a on czterdzieści trzy.
-Moja kobieta- uśmiechnął się.
Marta była wybita z tropu. Kompletnie nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
-Dobra to ja wam nie przeszkadzam. Miło było poznać- rzuciła.
-Pójdę się przebrać i jestem twój- Powiedział dając mi buziaka.
Wyszłam przed hale na parking. Czyli jesteśmy razem? Skoro powiedział, że jestem jego kobietą to coś nas musi łączyć.
-Na co czekasz?- usłyszałam głos Mariusza.
Mężczyzna otworzył mi drzwi.
-Nie przejmuj się Martą. Dwa razy dałem jej kosza i nic- zaśmiał się.
-Mariusz to dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Chce wiedzieć na czym stoję- zaczęłam.
-Jesteś moją kobietą. Chciałbym, żebyś ze mną zamieszkała- powiedział.
-A co z pracą? Ludzie będą gadać.
-Powiem ci teraz tajemnice. Logisticvane ma jedenaście oddziałów. W jednym z nich właśnie pracujesz. A ja jestem właścicielem tych jedenastu- tłumaczył niewzruszony.
-Co to znaczy?- nie rozumiałam.
-Czyli to znaczy, że mogę cie przenieść gdzie chcesz. Otwórz schowek- powiedział.
Moim oczom ukazała się duża koperta.
Przeczytałam pierwsze zdanie „Z radością informujemy Panią, że Pani podanie o naukę na Wyższej Uczelni Sztuk Pięknych została zaakceptowana."
-Ale ja nigdzie nie składałam papierów- zdziwiłam się.
-Nie spełnisz swoich marzeń stojąc w miejscu- powiedział.
-Żartujesz?!-rzuciłam mu się z radości na szyję.
-Ej, bo zaraz potrącimy biedną staruszkę na pasach- zaśmiał się. Zostały ci dwa lata. Możesz studiować i pomagać mi w pracy czasami- mówił.
-Dlaczego to dla mnie zrobiłeś?-zapytałam.
-Bo ty zrobiłaś dla mnie dużo więcej- spoważniał. Powiedziałem, żeby twoja ciotka wynajęła wasz dom. Ona sama ma przeprowadzić się do Londynu. Wiem, że jest dla ciebie ważny ten dom.
Spojrzałam na niego zastanawiając się czym sobie na niego zasłużyłam.

Wróciliśmy do domu. Mimo cudownych wiadomości cały czas zaprzątała mi głowę Marta. Idąc korytarzem przyjrzałam się dwóm pustym sypialniom.
-Kupując ten apartament pomyślałem, że będą to pokoje dla dzieci- powiedział Mariusz.
-Jeśli moja już o rodzinie... co z Kubą i Wiktorią?- zapytałam.
-Musimy się od nich jak najbardziej odciąć- mówił.
-Chce być z tobą, nieważne co ludzie będą mówić- przytuliłam go.
-Obiecuję, że bede cię chronić- powiedział całując mnie w czoło.

Nigdy w życiu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz