24 grudnia 2022
Tak, to był ten dzień. Harry obudził się przywitany przez siostrę, która w świątecznej piżamie pomagała jeszcze z rana domknąć ostatnie rzeczy związane z kolacją wigilijną. Jej okrągły brzuszek lekko wystawał spod flanelowej czerwonej koszulki.
- Jak tam mały? - zapytał kręconowłosy lekko ziewając. Położył dłoń na jej brzuchu, a dziecko niespodziewanie kopnęło.
- Oho, wyczuwa wujka - zaśmiała się Gemma. Była taka okrąglutka, a ciąża zdecydowanie jej służyła. - Ma się dobrze, dokucza mi trochę w nocy. Ciągle mnie kopie i kopie, może zostanie piłkarzem - zaśmiała się dziewczyna, klepiąc po dłoni brata.
- Nie wykluczone - zaśmiał się Harry.
- Słyszałam o całej sytuacji… - zaczęła zaniepokojona. Harry był nieco zły, że w święta muszą poruszać takie tematy, ale niestety kobiety w jego rodzinie nie były zbyt chętne do trzymania informacji dla siebie, może oprócz właśnie Gemmy. Stąd i ona już z samego rana została zapoznana z sytuacją z dnia poprzedniego.
- Ach, ta kobieca solidarność - parsknął chłopak, wychodząc spod kołdry. Usiadł na rogu łóżka, a w mgnieniu oka dosiadała się do niego siostra. - Dobrze wiesz jaki miałem do niego stosunek od tyłu lat i stało się, nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Na dodatek wczoraj byłem u niego i nie wyglądał na koniecznie złego, był nieco zagubiony, ale na pewno nie zły - dodał otwarcie, poprawiając swoje pukle do tyłu.
- Skoro nie był zły, to może warto z nim porozmawiać na ten temat? - zaczęła dziewczyna. Także i ona odruchowo poprawiła swój kucyk, który od rana zdążył rozjechać się na wszystkie strony, mimo wszystko uważnie obserwując brata.
- Kiedyś będzie trzeba, może to nastąpi szybciej, niż sam mógłbym przypuszczać - sapnął cicho zdezorientowany i lekko zestresowany. Doskonale wiedział, że jego rzecz zostawiona w Louisowym domu, przynajmniej do godzin wieczornych nie zostanie zauważona.
- Wiesz co? Może to właśnie los dał wam szansę na zmianę, kto wie, może zmianę na lepsze. Nie spróbujesz to się nie dowiesz - powiedziała. Ona zawsze to czuła. Czuła, że tych dwóch musi być razem, to było nieco zawiłe, jednak naprawdę miała nadzieję, że kiedyś coś z tego wyniknie.
- Dziękuję za wszystko Gemma - sapnął. Przytulił się natychmiast do niej, odnajdując w niej nadzieję na naprawę stosunków między nim, a Louisem.
Wieczór nastał niespodziewanie szybko. U państwa Tomlinsonów od rana było gwarno i wesoło. Małe tupoty stóp Sophie i bawiące się z nią bliźniaczki rozpromieniały dom w uśmiech na wszelkie sposoby. Śmiechu było co niemiara, dekoracje były perfekcyjne, a gwiazdka choinkowa idealnie błyszczała, będąc godnie założona przez małą bohaterkę. Przy wigilijnym stole nie zabrakło przepysznych potraw zrobionych przez mamę louisa jak i jego samego. Tylko Lottie wiedziała, że paręnaście godzin wcześniej dom cuchnął spaloną rybą i przesiąknięty był strachem i niepewnością. Wtedy jednak było wręcz odwrotnie, rodzinnie i ciepło.
- Cas na prezenty! - krzyknęła Sophie, biegnąc jak szalona pod choinkę do salonu.
Wszyscy zebrali się na sofie, to na podłodze w przypadku młodszego pokolenia, by podziwiać radość z każdego otrzymanego prezentu. Louis i jego mama ostrożnie podawałaby imiona, a wywołane osoby grzecznie przychodziły po prezent. Trwało to do wyczyszczenia niemalże całej zawartości spod choinki. Nagle małe zawiniątko w postaci czerwonego pudełeczka z biała wstążka zostało wyciągnięte przez mamę Louisa. Nikt nie kojarzył zupełnie, żeby coś takiego tam wkładał. Zaskoczona kobieta podała zawiniątko synowi, szybko odnajdując na małej karteczce odbiorcę tego prezentu.
CZYTASZ
Christmas time || Larry
FanficGrudzień, tydzień tuż przed wigilią. Rola ojca spoczęła na Louisie niczym grom z jasnego nieba, zabierając mu o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać. Skrywane od lat uczucia ciążą Harremu zbyt długo, by być uciszane jedynie obecnością i opieką, któ...