2~Dawni przyjaciele.

483 6 0
                                    

"Przyjaźń jest cichą objetnicą, która mówi mówi Byłam, Jestem i Będę kiedy będziesz mnie potrzebować"
*****************************

Nie wiem ile już jestem w tym stanie.
I nie wiem czy dalej leżę tam gdzie to się stało. Tak na prawdę nie wiem nic...

W końcu do moich oczu zaczęły docierać promyki słońca. Następnie przyzwyczajać je do miejsca w którym się znajduję... Jestem w łódce!
Powoli z ostrożnością zaczęłam się podnosić do siadu zważywszy na to by pod wpływem nagłego przechylenia nie wpaść do wody.
Płynęłam na pięknej rzece! A dookoła mnie drzewa. Wiecie co mnie zdziwiło? Że stały jak słupy. Tylko dzięki lekkiemu wietrzykowi Ich liście się kołysały... Szybko się jednak ogarnęłam i wyznaczyłam cel. Dowiedzieć się co się stało...

Po jakimś czasie udało mi się dopłynąć do pewnej wysepki. Nie wysiadała bym jednak z tej łódki gdybym nie ujrzała kilku postaci. Była ich piątka. Nie, szóstka, ale ostatni był niedźwiedziem. Zauwarzyłam też, że chce zaatakować jednego dlatego by podtrzymać swoją pozycję w wojsku i pokazać kim jestem, ruszyłam na ratunek. Po drodze złapałam za dość gruby kij i jak już byłam tuż za niedźwiedziem, ten oberwał ode mnie w głowę. Po chwili legł martwy na ziemię. Gdy upewniłam się, że nie żyje, rzuciłam gdzieś na bok kijek i popatrzyłam na pozostałą piątkę...

- Dziękuję.- Powiedziała dziewczynka, której uratowałam życie i została objęta przez zapewne starszego brata. Pozostała dwójka też zapewne była ich rodzeństwem prócz karła. Nie wygląda zbyt miło, ale pozory mogą mylić.
- Taką mam pracę.- Zaśmiałam się z prawdą.
-... Jesteś Narnijką?- Znów zapytała najmłodsza.
- Łucjo.- Skarciła ją starsza. Miała piękny łuk... Kiedyś miałam podobny.
- J-ja?- Przez wypowiedziane imię byłam rozkojarzona.
- W porządku?- Teraz zapytał brunet. Jego oczy mi tak bardzo kogoś. Przypominały.

- Tak. Tak i... Jestem. Narnijką.
- Jak to dobrze! Więc pewnie wiesz co się stało?- Uradowała się.
Popatrzyłam na jej rodzeństwo.
- Wiesz, musimy się tego dowiedzieć, ale on nie chce nam powiedzieć.- Przyznała starsza brunetka i wskazała na karła. Ten mi się natomiast dziwnie przyglądała co wzbudzało u mnie wstręt.
- Chciałabym pomóc, ale... Ja też nie wiem.
- Nie?- Zdziwili się.

Weszliśmy głębiej do lasu i zaczęliśmy dalej iść.
- To powiesz coś o sobie?- przerwał ciszę Blondyn.
- To może tak. Jestem Hope. A wy?
- Hope?- Upewnił się brunet czy dobrze usłyszał. Przytaknełam widząc w jego oczach zbierający się kłębek myśli w jego głowie.
- tak?... A wy?
- Otóż ja jestem Łucj...
- Nie no, jeszcze Aslana brakuje!- Krzykną niedowierzając karzeł. 
- Jak to?

- Przecież to Hope. W czasach panowania czterech władców, dowódcą wojska była ona. Jest o niej wiele legend. Wraz z odejściem prawowitych władców, zapadnie w sen, a gdy oni wrócą. Wróci i ona. A gdy ktoś ją znajdzie, płynącą na łódce z pięknymi wzorami, Narnia z powrotem zostanie ocalona... To wy się nie znacie?- Zdziwił się Karzeł.

My popatrzyliśmy po sobie.
No tak. To czworo władców z dawnych wieków... Jak ja mogłam ich nie poznać!?
Gdy już miałam się odezwać, nagle poczułam jak zostaje przytulona przez młodszego osobnika oraz starszego osobnika, czyli moje stare dobre przyjaciółki.
- Teskniliśmy za tobą.- Przyznała się Łucja.- Codziennie rozmawialiśmy o tobie. W szczególności Edmund.- Wyszeptała, lecz chłopak to usłyszał.
- Nie prawda!- Bronił się i podszedł bliżej i się uśmiechną. Mieliśmy się już przytulić lecz Piotr go odsuną i sam się we mnie wtulił.
- Prawie nic się nie zmieniłaś.
- Ty też Szerloku.- Z kąd o nim wiem? Zuzanna mi opowiadała kiedyś dużo o ich świecie. Natomiast jej siostra obiecała mi, ze mnie tam kiedyś zabierze, ale wątpię w to...
-... Nie wierzę, że to wy! Gdy dowiedziałam się o waszym zniknięciu... Sama nie wiem. Bałam się że już nigdy was nie zobaczę.
- I mogłaś już nie zobaczyć...

Rodzeństwo Pevensile powiedzieli mi, że muszą znaleźć nijakiego Księcia Kaspiana. Kimkolwiek on jest... Ponoć najstarszy z nas jakiś czas temu go widział i teraz jeśli chodzi o mapę to kieruje nami Piotr. Ja bym w zasadzie mogła prowadzić, lecz teraz wolałam spędzić czas na rozmowie z Łucją...

- Otóż poszliśmy łapać pięknego białego jelenia.- Ciągnęła jedenastolatka, włócząc się ze mną na końcu.- W trakcie gonitwy ujrzeliśmy bardzo znajome nam miejsce. Nie wiedzieliśmy z kąd aż tak znajome. W końcu Piotrek sobie przypomniał że to miejsce prowadzi do latarni oraz do szafy.
- Tej dzięki, której tu trafiliście?
- Mhm. Przeszliśmy przez nią niespodziewanie, a jak chcieliśmy wrócić... Nie dało się.
-... Ale jak to możliwe?
- Nie wiadomo. Powinno tam być przejście między światami, ale nie było. Widoczna była tylko ściana od szafy.
-... No ale co to ta "szafa"? Dalej nie mogę pojąć.
- Już ci tłumaczyłam, że...

- Ile jeszcze będziemy iść?- Przerwała nasza zaciętą rozmowę, która wszyscy słyszeli Zuzanna.
- Już niedługo.
- Mówisz tak Piotrek od dobrej godziny.- Przystopowała byśmy we dwójkę ja dogoniły.
- Bo wy DZIEWCZYNY nie macie kompasu w głowie.- Piękna się w swoją dla śmiechu.
- Tak, tak, mózg przecież trochę zajmuje.- Pociągnęła go Łusia, przez co wszyscy parskneli śmiechem. Dosłownie prócz niego. Ten się skrzywił, szepcąc coś do siebie.
- Nie zgubiłeś się tylko drogę. A to różnica.- Odpowiedział mu karzeł.
-... Ostatnio widziałeś Kaspiana w drżącej puszczy, ażeby tam dojść trzeba przejść przez Bystrą rzekę!
- Ale jeśli mi pamięć nie szwankuje, tu jej niema.
- No to jednak szwankuje.
- Ej!- Krzyknęłam- Nie wyżywaj się na nim bo to ty nawaliłeś.
-... Co?
- Więc tobie szwankuje słuch, że nie posłuchała go wcześniej jak mówił, że sam może nas poprowadzić.
Blondyn wywrócił tylko oczami, zastanawiając się co odpowiedzieć, a Edmund się odezwał że śmiechem.
- To ci pojechała.- Parskną.
- Oh no bardzo śmieszne... Dobra, idziemy.- zażądał i tak też zrobiliśmy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Od przeszłości przez teraźniejszość do przyszłości"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz