Siedzę wygodnie z dziećmi Clinta oglądając film, który niesamowicie mi się dłuży. Zapewne siedziałabym w pokoju użalając się nad sytuacjami z tego roku, ale jeżeli przynajmniej raz dziennie nie spędzę czasu z jego rodzinką to zaczną mnie nachodzić i zasypywać pytaniami na temat tego jak się czuję a nienawidzę takich głupich pytań. Tę jakże wspaniałą przyjemność przerywa mi dzwonek telefonu.
Odbieram nawet nie sprawdzając kto do mnie dzwoni czekając aż rozmówca zacznie pierwszy.
-Y/n? - Kobiecy głos do mnie dociera a ja automatycznie wyłapuje rosyjski akcent.
-Zależy kto pyta.
-Yelena Belova.
Kurwa kto?
-Nie znam, cześć. - Odpowiadam przerywając połączenie.
Naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z kimś kogo nie znam, ledwo co mam ochotę rozmawiać z kimkolwiek w tym domu.
-Kto to był? - Pyta Clint bacznie mnie obserwując, robi to nieustannie od kilku dni co niesamowicie mnie wkurwia.
-Jakaś Yelena, nie znam jej więc nie mamy o czym rozmawiać.
Mężczyzna wydaje się bardziej zainteresowany moją odpowiedzią, mimo iż nie komentuje tego dalej.
Telefon znowu wibruje a ja w końcu zerkam na numer. Nie mam wątpliwości, że dzwoni Yelena czy jak jej tam. Wyciszam urządzenie i wkładając je do kieszeni zbieram się na wyjście z domu, trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi.
-Wychodzę! - Krzyczę w głąb salonu nie chcąc znikać bez śladu, wiem, że mimo wszystko ta rodzina się o mnie troszczy i chcą dla mnie dobrze.
-Długo cię nie będzie? - Laura staje w progu i patrzy na mnie lekko zmartwiona.
-Myślę, że z godzinę, chce się po prostu przewietrzyć i pomyśleć.
-Wróć bezpiecznie. - Mówi po czym mocno mnie przytula co odwzajemniam.
Uśmiecham się tylko do kobiety i wychodzę z domu. Laura doskonale wie, że potrafię się obronić, u niej ,,Wróć bezpiecznie" oznacza nie wplątaj się w bójkę lub nie pobij przypadkowego przechodnia który krzywo się spojrzy.
Co zabawniejsze kilka miesięcy temu nawet nie wpadłoby mi do głowy żeby bić kogokolwiek nawet przestępców, to interesujące jak brak jednej osoby może namieszać nam w głowie i doprowadzić do takiego spadku psychicznego.
Droga przez okoliczne lasy ciągnie się jak cholera zegarek w telefonie wciąż wskazuje 21:55 mam wrażenie jakby od 30 minut czas się zatrzymał.
Szelest liści co jakiś czas nie ustępuje moim krokom, ale mimo wszystko i tak się nie zatrzymuje. Osoba która mnie śledzi chyba nie bierze pod uwagi braku wiatru dzisiejszego wieczoru.
Po kilkunastu kolejnych minutach postanawiam usiąść na pobliskie ławce i wkładając słuchawki do uszu oddać się ulubionym piosenkom, lubię spacery, ale nie będę organizować sobie pielgrzymki na nogach do centrum miasta. I tak bez niej nie mam tam po co wracać...
Czyjeś silne ramie natychmiast łapie mnie za kark przez co sprawnie przeskakuję nad ławką obalając napastnika o którym wiedziałam od dłuższego czasu. Jak widać zależy tej osobie na czasie.
Napastnikiem jest kobieta, blond spleciony warkocz to zdradza.
-Ściągaj maskę i tak nie masz nic do zaoferowania.
-Wow, wiesz? Mam do zaoferowania naprawdę dużo, po prostu mnie nie poznałaś.
Głos który słyszałam wcześniej.
CZYTASZ
Murderer
Acción-Przestań się nad sobą użalać bo jesteś niczym więcej niż bezwzględną morderczynią.