𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł III.

2 1 0
                                    

Kiedy już poczułam, że nie mam sił na więcej usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać Moone. Czułam, że wszystkie negatywne emocje ze mnie zeszły, byłam szczęśliwa, a żeby było jeszcze lepiej postanowiłam się umyć i położyć do łóżka.

Po wieczornej rutynie zaczęłam czuć się nieswojo. Poczułam podobny chłód jak w lesie przez co postanowiłam sprawdzić czy wszystkie okna i drzwi mam pozamykane. Po upewnieniu się przez jakiś czas jeszcze stałam na środku salonu i obserwowałam wszystkie  wejścia. Miałam wrażenia jakbym nie była sama...

Szybko weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Siedziałam w bezruchu przez kilka minut, aż odwróciłam się w stronę okna.

- Co to? - powiedziałam widząc kogoś w swoim oknie. Przetarłam szybko oczy i gdy znów spojrzałam w stronę okna to nic nie zauważyłam - Musiało mi się tylko zdawać...Na pewno mi się zdawało...

Niepewnie podeszłam do okna i rozejrzałam się po okolicy. Nic nie dostrzegłam oprócz dziwnej plamki na oknie z drugiej strony. Jednak nie przejmowałam się zbytnio tym i po prostu zasłoniłam okna, zapaliłam swoje kolorowe lampki, które dostałam kiedyś od babci, zgasiłam światło i wróciłam do łóżka, na które zaraz po mnie wskoczyła Moon.
Miała swoje posłanie obok, ale czasem pozwalałam jej spać ze mną, szczególnie, gdy czułam się nieswojo jak dziś...

                             Tymczasem u Idoli
    ~ 3h wcześniej ~

Jk: Jeju, jak ja tego nie znoszę... Niedobrze
mi...

V: No już, już uspokój się. Weź wdech i wydech. Teleportacja nie jest łatwa, szczególnie tak duża. A właśnie - podrapał się po głowie - gdzie my właściwie jesteśmy?

JK: A reszta nie będzie na nas zła, że polecieliśmy sobie sami? W sumie zawsze razem jesteśmy...

SG:ZAMKNIJCIE SIĘ

V: A ten jak zawsze w dobrym humorze

S: Po pierwsze tamci nie chcieli lecieć od razu, bo musimy pilnować grafiku. Po drugie jak przywieziemy im trochę to nawet się nie obrażą, może trochę pomarudzą, że nie będzie takie ciepłe ani nic, a po trzecie na prawdę nie czujecie tego silnego zapachu? - po ostatnim zdaniu jego oczy pociemniały.

V i JK:  Znowu Ten zapach!

SG: Chodźmy, bo robię się już głodny.

Po kilku sekundach zapach znikł, tak jakby ktoś przykrył go zupełnie czymś innym.

V: Zobaczcie! Piesek!-wskazał na psa, który zaczął warczeć-Oj... Ten piesek chyba mnie nie lubi... a myślałem, że będę mieć nowego...

JK: Ej, to jakaś dziewczyna! Ona mówi do tego Twojego psa, V. Co to za język?!

V: Ale laska! Mhmmm Chce ją!

JK: A nie chciałeś przed chwilą jej psa?

SG: Jungkook, co to za dym?

JK: No jak to jaki? Tropiący. Zaprowadzi nas do tej osoby, która ma taki słodki zapach...

S: To bawcie się zaczekajcie tu, a ja muszę coś sprawdzić.

*Suga w myślach*
A więc tutaj mieszkasz, maleńka... Sama w lesie, z dala od ludzi, którzy mogliby Ci pomóc... Kim jesteś?

𝕯𝖊𝖛𝖎𝖑 𝖈𝖆𝖓 𝖑𝖔𝖛𝖊 𝖙𝖔𝖔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz