Jak to się stało 2

13 2 0
                                    

Siedziałam na podłodzę w swoim pokoju oparta o ścianę. Moje kolana znajdowały się dość blisko mojego brzucha a ręcę w pozycji wyprostowanej były oparte łokciami o kolana. Wpatrywałam się z lekko zakłopotanym spojrzeniem w podłogę a przez moją głowę przelatywały myśli. Negatywne, i w miarę pozytywne. "Jak mam o tym powiedzieć Wujkowi?" "Co jest ze mną nie tak?" "Pewnie źle by się to dla mnie skończyło" "Ale powinnam powiedzieć to Wujkowi" " Z pewnością mi pomoże i nie skończy się to dla mnie źle. Myślałm. Nagle poczułam na sobie wzrok. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że kilkoro przyjaciół się mi przyglą z lekkim zmieszaniem a niektórzy spoglądają na mnie ze zmartwieniem.

*Kurwa co oni się tak lampią* pomyślałam *Ja tylko się zamyśliłam*

Momentalnie wstałam i wyszłam byle by nie siedziedz wśród gapiących sie na mnie ludzi. Chciałam przemyśleć sprawę na spokojnie. Ubrałam buty i już miałam wychodzić.

C - Gdzie idziesz? - zapytała stojąca w progu kuchni mama trzymając w ręku talerz z ciastem. Odwróciłam głowę w jej stronę.

Ln - Przejść się idę - rzuciłam szybko po czym wyszłam. Skierowałam się w stronę lasu. Był duży i blisko. Uwielbialiśmy tam chodzić. Jak byłam mała to czasami tam chodziliśmy z rodziną lecz później przestaliśmy tam chodzić. Sama nie wiem czemu. Jak skończyłam 12 lat zmieniło to się. Od tamtej pory często chodzimy do lasu i możemy go nazwać drugim domem. Nie przeżyłabym gdyby tak nagle go zniszczyli. Ale ludzie mało co tam się zapuszczają, dlatego czujemy się tam trochę bezpieczniej. Kiedy doszłam do lasu doszły mnie już ukochane dzwięki i znajomy zapach. Weszłam trochę w głąb lasu. Kiedy tak przechadzałam się spojrzałam na jedno z drzew z lijanami i momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech [ponieważ lubię się wspinać i przesiadywać na drzweach]. Wspiełam się na jedną z gałęzi tego drzewa wspomagając się lijaną i oparłam sie plecami o pień. Ostrożnie zdjełam kaptur w nadzieji, że już moja tajemnica jest bezpieczna. Nie miałam co się martwić, że jakieś zwierzę z któregoś z obozu tutaj przyjdzie bo nadal jakby nie patrzeć dalej byłam trochę blisko tego wejścia. Wyostrzyłam słuch by lepiej słyszeć płynącą niedaloko, niewielką rzeke. Wszystkie zwierzęta z tego lasu z niej piły. Słuchając szumu rzeczki i wpatrując się w liśicie na drzewie znowu zaczełam myśleć o tych rogach i moich oczach. Co się ze mną stało?
Powinnam coś z tym zrobić tylko...co?
Wujek Malak powinien chyba coś wiedzieć na ten temat, ale jak mam z nim o tym porozmawiać? Postanowiłam, że przejdę się do niego mając nadzieje, że mi pomoże. Po jakimś czasie stałam już pod domem wujka i nie byłam przekonana by zapukać. Jednak ta sprawa nie dawała mi spokoju. Wujek był jedyną osobą, która mogła co kolwiek wiedzieć na ten temat. Zapukałam więc bez przekonania i poczekałam, aż ktoś mi otworzy.
*Ciekawe czy jest Agatha* pomyślałam. Nagle drzwi się otworzyły i w nich staną Wujek.

M - O Luna - powiedział zaszokowany na mój widok - Agathy nie ma jest u Rebeci- oznajmił.

Ln - Ja nie w sprawie Agathy - powiedziałam - Chciałam z tobą porozmawiać bo uznałam, że coś wiesz na ten temat- powiedziałam zdejmując kaptur z głowy i pokazując to co mam na głowie i na twarzy. Wujka to całkowicie zaszokowało, lecz szybko wpusicił mnie do środka.

<Usiedliśmy na kanapie>

M - Dobrze, że przyszłaś akurat do mnie- oznajmił wujek. - z tego co widać zaczynasz móc panować nad czarną magią.- Na tą wiadomość mnie zaszokowaną. Będę panowała nad czarną magią jak wujek. Po jakiejś chwili gdy wujek mi co nieco powyjaśniał dał mi książkę z zaklęciami i naszyjnik by łatwiej by mi się było panować nad sobą.

{ By niebyło to za długie dokończe to jeszcze w rozdziale 4 i przez jeszcze 4 i 5 będzie to 2021 }

Poprostu MagicznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz