-Przyj,przyj.
-Aaaa..
-Dobrze,jeszcze raz.-słyszę zdenerwowany głos pielęgniarki.
-Haaaaa..-krzyczę czując niewyobrażalny ból u dołu brzucha.Jakby ktoś chciał mi rozerwać skóre.
-Łee,łeeee -tak moje dziecko,słyszę cię pomyślałam bo byłam zbyt zmęczona by to wypowiedzieć.
-Kurwa...-usłyszałam niski i załamujący się głos lekarza.
-Co się dzieje?!-zaczełam krzyczeć jak szalona,bo pomimo,że mam dopiero 17 lat i na początku nie chciałam mieć tego dziecka to poczułam więź.Więź łączącą matkę z dzieckiem.
-Spokojnie.-powiedziała pielęgniarka,stając tuż przy mojej głowie-nie spodziewaliśmy się tego ,pojedzie teraz pani na blok operacyjny.
-Po co? -spytałam-przecież dziecko już jest.
-Musimy ratować drugie.-powiedziała i znikneła zanim zdążyłam coś powiedzieć.
Podłączyli mi kroplówki i jakieś kabelki.
Zaczeli mnie wieść korytarzem.Spojrzałam w górę i zobaczyłam tą pielęgniarkę co przedtem.
-Czy to oznacza,że mam bliźniaki?
-Tak,kochanie.Teraz nic nie mów tylko oddychaj.
Boże.Byłam zaskoczona jednym dzieckiem a teraz się okazuje,że przez te 8 miesięcy nosiłam dwa dzieciątka?Dlaczego nie wiedziałam?Dlaczego lekarze to przeoczyli?Postanowiłam teraz o tym nie myśleć i skupić się na dziecku.Położyłam rękę na brzuchu i zaczełam głęboko oddychać.Nie czułam ruchu.Pewnie śpi.Przynajmniej nie czuje takiego stresu co mama.
Wjechałam na jasno zieloną salę.Zostałam przełożona na łóżko operacyjne i założyli mi maskę.Wtedy zrozumiałam,że to nie będzie zwykła cesarka,bo wtedy dają znieczulenie.
Obraz zaczął mi się rozmazywać aż w końcu zasnełam.
Pik,pik,pik-usłyszałam lekko drażniący dżwięk.Powoli zaczełam otwierać oczy.Zobaczyłam bladożółty pokój szpitalny.Obok mnie stał monitorek,który wydawał ten irytujący dźwięk.Nagle w framudze drzwi zobaczyłam pielęgniarkę.
-Chce pani zobaczyć dziecko?-zapytała tym miłym opiekuńczym głosem.
-Tak-odpowiedziałam chrypiącym głosem.
-Dobrze zaraz pani go przyniosę.
Go? Czyli chłopiec? Ciekawe jakiej płci jest drugie.Uśmiechnełam się.Jednak po chwili poczułam strach i zaniepokojenie.Dlaczego nie powiedziała mi nic o drugim dziecku? W tym momencie weszła pielęgniarka,która na rękach trzymała moje dziecko.Podsunełam się trochę do góry a pielęgniarka podała mi go.Pielegniarka podwyższyła mi dźwignią łóżko dzięki czemu prawie siedziałam.Spojrzałam na dziecko. Nie spało.Patrzyło swoimi szaro-niebieskimi oczami na mnie.
-Witaj...Paul.-to było jedyne imie,które do niego pasowało.Uśmiechnął się a ja poczułam tylko łzy,które lały sie po moich policzkach.
-To najpiękniejszy widok na świecie.-powiedziałam.
-Ma pani rację.-potwierdziła pielęgniarka.
Łeee,łeee...Paul zaczął krzyczeć w niebogłosy.
-Co sie stało? Siostro,niech siostra mi pomoże ! Coś mu się stało!
-Nic mu się nie dzieje.Jest głodny.Musisz go nakarmić.
-Nie wiem jak-powiedziałam bojąc się,że mnie wyśmieje.
-Spokojnie,jestem tu po to,żeby ci pomóc.
Odchyliłam koszule i wyjełam pierś,pielęgniarka pokierowała czerwoną od zdenerwowania i płaczu główkę maluszka kładąc na mojej klatce piersiowej.Paul od razu się uspokoił.Zaczął pić a po chwili zasnął.On jest taki słodki,pomyślałam,ale na pewno nie po ojcu.
Gdy maluszek spał na mnie postanowiłam zapytać się gdzie moje drugie dziecko.
-Siostro?
-Tak?
-Gdzie moje drugie dziecko?
-W inkubatorze.
-A to chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka-pielęgniarka uśmiechneła się.
-To super! !-krzyknełam,uświadamiając sobie,że Paul śpi.Naszczęście się nie obudził.
Na noc położyli Paul'a w łóżeczku dziecięcym.A ja troche zmęczona, upewniając się wcześniej,że Paul śpi,zapadłam w głęboki sen.
------------------------------------------------
Jest to moje nowe opowiadanie oczywiście Scary and Mysterious (prawda Laury) będe kontynuowała.
Mam nadzieję,że wam się spodoba :)
Czekam na komentarze i ★ ,bo miło wiedzieć,że ktoś to czyta.
Książka może zawierać niecenzuralne słowa.
CZYTASZ
Mother (Demi Lovato)
FanfictionOpowieść o młodej matce (Demi Lovato),która poświęca każdy swój dzień,każdą godzinę i każdą minutę aby opiekować się swoim miesięcznym dzieckiem.Niestety z każdym dniem jest coraz gorzej.Kłótnie z partnerem,coraz częstsze choroby dziecka i zero pomo...