Witaj w domu Paul

278 13 1
                                    

Wyszłyśmy przez główne drzwi szpitala.

-Który to twój samochód?-spytałam

-Ten czerwony -uśmiechnęła się

-Odważnie

-A co tak staro wyglądam?

-Nie wręcz odwrotnie.A w ogóle ile ma pani lat?

-20.Najmłodsza z pielęgniarek.I mów mi po imieniu.

-Okej.To dla tego byłaś najlepsza.Reszta to takie wiedźmy.

-Haha,dzięki.

-O matko!

-Co się stało?-spytała Marta.

-Przecież ja nie mam fotelika dla Paula.

-Spokojnie załatwiłam już od koleżanki.Jej dzieci są już duże,więc możesz go sobie zatrzymać.

-Och dziękuję.Nie poradziłabym sobie bez ciebie.

-To jaka to ulica?

-Szkolna 12

-To daleko,nie dotarłabyś sama.

-Musiałabym jakoś sobie poradzić.Na szczęście spotkałam bardzo pomocną pielęgniarkę.

-Och już tak mnie nie chwal.

-Nie chwale tylko mówię prawdę.

-W takim razie dziękuje za miłe słowa.Daj Paula włożę go do fotelika a ty włóż torby do bagażnika.

-Okej.-odpowiedziałam po czym poszłam na tył samochodu i otworzyłam bagażnik.Załadowałam torby.Zamknęłam bagażnik i usiadłam na przodzie.

-Hej ty do tyłu.-powiedziała Marta

-A to dlaczego?

-Ktoś musi się opiekować Paulem przez podróż.

-No fakt.-wysiadłam i usiadłam obok Paula.Zapięłam pasy i wsadziłam do jego małej buźki smoczek.Marta po chwili usiadła za kierownicą i przekręciła kluczyki w stacyjce.Ruszyliśmy.Przez parę minut jechałyśmy w ciszy.Po chwili Marta włączyła radio, leciała Taylor Swift -Style.

Zaczełam stukać palcami o moje udo do rytmu piosenki.

- Masz dobre poczucie rytmu-zaczeła Marta

-Lubię śpiewać

-To śpiewaj.

-Teraz?

-No a kiedy?

-Mhym hym..-odkaszlałam i zaczełam śpiewać Katy Perry-Firework.Zaśpiewałam wzrotkę i refren.

-Kurcze dziewczyno ale ty masz głos idz do mam talent.

-Kiedyś chciałam...ale bałam się

-Czego?

-No,że jestem nie dość dobra

-Nie dość? Dobra? Dobry żart.A nawet jeśli byś nie dotarła wyżej to by ktoś ciebie zauważył.

-Ośmieszyłabym się tylko.Poza tym teraz mam Paul'a i nie chcę go zostawiać.

Zaparkowaliśmy przed blokiem.

-To ty weź Paul'a a ja wezme rzeczy -powiedziała Marta

-Okej.-wyciągnełam mojego skarbka z samochodu i poszłam do domu.Otworzyłam drzwi i się przestraszyłam.Nick przez ten czas co mnie nie było zrobił z naszego domu burdel.Wszędzie jakieś porozwalane butelki po piwie,ubrania na kanapie w salonie,kuchenka cała oblepiona,brudny stół a podłoga ma nowy dywan z kurzu i z resztek jedzenia.Muszę odłożyć więc wchodze do sypialni gdzie obok naszego łóżka miało stać łóżeczko Paula.Ale nie stoi.

-Co za dupek!-krzyknełam

-Kto?-spytała wchodząc do mieszkania.

-Nick

-A co zrobił ?

-Raczej czego nie zrobił.Miał zrobić tylko dwie jebane rzeczy.Nie nabrudzić i skręcić łóżeczko!!!Czy to takie trudne?! Nie dość że się niczym nie interesował ,ani moim stanem ani dzieci...niczym.On ma to wszystko w dupie!!

-Spokojnie

-Nie,nie będe spokojna mam już tego dość

- To go zostaw

-Nie mogę.Nie poradze sobie bez niego.On zarabia na nas a teraz i na dziecko.A poza tym kocham go.

-No to zrób tak żeby myślał,że może ciebie stracić.To wtedy zacznie się starać.

-Nie to wtedy mnie zostawi.

-Och kochana.Daj śrubokręt,złożę ci to łóżeczko.A ty idź nakarm dziecko bo już marudzi.

                          *

-Dobra łóżeczko złożone.Muszę wracać już do szpitala.Wrazie co położyłam ci na łóżku karte z moim numerem.Jak będziesz potrzebowała pomocy albo bedziesz chciała pogadać to nie krępuj się i dzwoń.To pa.

-Pa.I dzięki za wszystko.

-Nie ma za co-uśmiechneła się i wyszła.

A ja zostałam sama...

Mother (Demi Lovato)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz