Rozdział 10

1.8K 31 17
                                    

- No przecież nie jesteśmy idiotami!! - krzykną Tyler, przy okazji wychodził z łóżka. - skarbie idziemy w końcu coś zjeść? Ojciec i tak zaraz będzie wszystkich wolał.

- dobrze tylko pójdę do łazienki, a ty kochanie biegnij do Victora dobrze? - chłopczyk pokiwał głową i pobiegł, a ja poszłam w stronę łazienki. Gdy byłam już blisko zobaczyłam, że ktoś tam jest więc chciałam zrezygnować ale usłyszałam głos Lori. Rozmawiała z kimś. Stałam pod łazienką 10 min, z tego co usłyszałam ona rozmawiała z ojcem. Lori jest fałszywą szmatą! Nagle usłyszałam, że ma zamiar wyjść więc szybko odeszłam od drzwi i skierowałam się na schody.

- o hej Tania.

- hejka. - ty suko jebana. Zeszłam ze schodów i poszłam do jadalni, to wcale nie tak, że się już pare razy zgubiłam w tym domu. - dzień dobry wszystkim.- uśmiechnęłam się i usiadłam koło Tylera.

- to może opowiedzcie co... - Tyler przerwał Charlesowi, bardzo dobrze bo domyślam się co chciał powiedzieć.

- zamknij morde Charles, bo źle skończysz.

- do starczysz podskakujesz braciszku?

- spierdalaj! dobrze wiesz, że się ciebie nie boje.

- to może ja poruszę pewien temat. - oczywiście, że ją wjebie. Jak zawsze nikt mnie nie słuchał wiec uderzyłam pięścią o stół. - zamknąć kurwa mordy bo chce coś powiedzieć!!! - No w końcu cisza. Nie wiem czy to ja jestem głupia czy oni. - a wiec chciałabym poruszyć temat naszej kochanej Lori. - zauważyłam jej przerażoną minę. - wiem, że to trochę niegrzeczne podsłuchiwać ale... - kurwa pierdolony Charles.

- to niegrzeczne? Przypomnę ci, że to ciebie Tyler ruchał na blacie dziś rano. - zaczął się śmiać. Pierdolony idiota.

- Charles masz wpierdol, a ty Lori siedź na dupie.

- Dobra uspokójcie się każdy ma swoje fantazje, na przykład taki Daniel został spłodzony chyba w toalecie w kinie. Dajcie dziewczynie dokończyć. - mężczyzna puścił mi oczko. IDIOTA!

- TATO SERIO?! - daniel wstał i wyszedł z jadalni, nie dziwie się tez bym miała dość.

- a wiec wasza kochana Lori to pierdolony kret. Podsłuchałam jej rozmowę rano w łazience, rozmawiała z ojcem o jakiś ważnych dokumentach.
Ten facet kazał jej porobić zdjęcia i mu wysłać a ona się zgodziła. Podejrzewam, że trwa to już dłuższy czas. - widziałam, że kobieta chciała uciec ale złapałam ją za rękę. - a ty gdzie się wybierasz kochana.

- racja zauważyłem, że Williams ostatnio mnie wyprzedza ze wszystkim. Ty kłamliwa suko! - Andrew wycelował w nią z broni i strzelił prosto w głowę. Charles kazał Leo i reszcie młodych pobiec szybko do pokoju, a ja zaczęłam płakać.

- kochanie spokojnie, nic się nie stało. - Tyler mnie przytulił.

- PIERDOLONA DZIWKA, NIECH KURWA ZDYCHA! Chłopacy trzeba wyjebać gdzieś ciało. Luis, Nat i Charles zajmiecie się tym prawda? - cała trójka kiwnęła głową. - i co teraz zrobisz Williams, twoja córeczka nie żyje. - zaczął się strasznie śmiać, a ja zaczęłam się go bać.

****

Minęło już trochę czasu odkąd Lori nie ma i trochę czuje, że to moja wina, ale w sumie zyskałam szacunek u ojca Tylera, ale Leo nie ma teraz mamy i co oni mu powiedzą. Biedne dziecko. - może nie powinnam mówić tego o Lori.

- żartujesz?! Bardzo dobrze, że powiedziałaś. Od zawsze wiedziałem, że jest z nią coś nie tak. Nigdy jej nie lubiłem. Była to córka Williamsa, największego wroga ojca. - widać było, że Tyler też się wkurwił.

- No okej. To znaczy, że twój ojciec właśnie rozpoczął z nimi wojnę tak? - zapytałam z ciekawością.

- O kurwa o tym nie pomyślałem. Japierdole! -Tyler wstał i wybiegł z pokoju.

SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz