Rozdział 7

1.6K 32 36
                                    

- ale zaczekajcie, Parker poniesie konsekwencje. - mój ojciec próbował nas zatrzymać.

- Nie ma op...

- skarbie, zostańmy. - odezwała się tym swoim słodkim proszącym głosikiem. - proszę. - ona tak cudownie prosi.

- jeśli w nocy mi się odwdzięczysz to zostaniemy. - odłożyłem ją na ziemie.

- to już zobaczymy. -  chciała pójść do stołu ale ją przyciągnąłem.

- nie ma zobaczymy, masz wkładać go do buzi do momentu kiedy zaczniesz się krztusić, rozumiesz kochanie? - szepnąłem jej do ucha.

- dobrze.

- śliczna pani może wina? - zapytał się jej mój ojciec, wkurwia mnie jak on tak do niej mówi.

- tato ona jest jeszcze...

- a poproszę. -

A idźcie wszyscy w pizdu.


Tatiana

- starczy, ja dużo nie pije. - poprawiłam sukienkę. No fajną ma tą rodzinkę. Taką dużą, mam nadzieje, że nie ma zamiaru pobijać ojca. JA TYLU DZIECI NIE CHCE.

- No witam kochani.

- Parker? I ty masz czelność się tu pojawiać!? - Ojciec Tylera wstał i uderzył pięściami w stół.

- o jezu wielkie mi halo. Myślałem, że to jedna z dziwek.

- wypraszam sobie! - wstałam i tak samo jak Jego ojciec, chyba Andrew nie pamiętam, uderzyłam pięściami w stół.

- dobra pizda tam szmato!

- przegiąłeś. - pod stołem wcześniej dostałam od Ojca Tylera broń, wzięłam ją i wycelowałam w Parkera.

- ej ej księżniczko po co te nerwy.

Widziałam, że Tyler się tylko uśmiechną. - przeproś.-

- No chyba śnisz dziwko. - widział chyba, że się upokorzy jak to zrobi.

- powiedziałam kurwa przeproś!!

- p-przepraszam.

- grzeczny chłopczyk, widzisz nie warto zadzierać z „dziwkami". - zaśmiałam się tylko i usiadłam na miejsce.

- PIERDOL SIĘ! - Parker wybiegł prawie z płaczem z tej jadalni.

- przepraszam cię księżniczko za niego. - nagle poczułam czyjaś rękę na udzie, to niebyła ręka Tylera. Kurwa..

- Tato możesz przestać. - strącił jego rękę z mojej nogi i położył swoją.

- Oj tam Tyler nie przesadzaj. - myślałam, że Tylera zaraz rozniesie.

****
- Tyler może chodź się już połóż. - próbowałam go namówić żeby już nie pił, ale nie bo jebany kurwa Tyler wie swoje i nie da mu się nic powiedzieć przy rodzinie.

- Uspokój się. Ja tu mowię kiedy możemy iść!

- nie krzycz na mnie! Nat zaprowadzisz mnie do pokoju Tylera? Prosze. - wzięłam torebkę i wstałam.

Tyler złapał mnie za rękę. - nigdzie z nim nie idziesz!

- puść mnie kurwa! Jesteś kompletnie pijany! - wyrwałam rękę ale on złapał mnie w tali i wstał.

- powiedziałem kurwa, że nigdzie z nim nie idziesz!!

- Tyler to boli puść mnie. - puścił mnie. Uderzyłam go w twarz i poszłam z płaczem do pokoju. - dzięki Nat. - przytulił mnie.

- nie musisz, ale nie płacz już prozę. - wytarł mi łzy z policzka.

- wiesz co ja już się położę, bo jakoś słabo się czuje.

- no okej, pomóc ci jakoś?

- rozepniesz mi stanik?

- jasne. - Chłopak podszedł do mnie i rozpiął stanik.

- dziękuje. - zdjęłam szpilki  i chyba byłam trochę nie kumata bo zdjęłam i sukienkę. Podeszłam do szuflady i wzięłam jakąś koszulkę Tylera którą następnie założyłam.

 
Nathaniel

Boże, jakie ona ma cudne cycki. Ona ma piękną figurę. Ona cała jest śliczna. Jak ja zazdroszczę Tylerowi. Mógł by być dla niej milszy.

- n-nie ma za co. - nie wiem, jakbym teraz się koło niej położył to Tyler by nie zabił, ale za to ja bym jej dotkną. Pierdole to.

SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz