2

887 58 14
                                    

Obudził mnie ból głowy. Coś trzeszczało mi w czaszce, coś szumiało jakbym stała pod cholernym wodospadem. Zdecydowanie za dużo alkoholu. Ile ja wypiłam?

Próbowałam podnieść powieki, ale były jak sklejone. Na stoliku powinnam mieć telefon. Chciałam wyciągnąć po omacku rękę i sprawdzić godzinę. Coś jednak mnie powstrzymało. Nie mogłam ruszyć rękoma.

– Co się dzieje? – powiedziałam na głos. Obie dłonie miałam związane. Dopiero teraz poczułam jak bardzo są odrętwiałe. Sen już zupełnie odszedł w zapomnienie. Próbując wyszarpać się z wiązania, otworzyłam szeroko oczy.

Ciemność. Okrywała mnie całkowita ciemność. Musiałam chwilę poczekać aż oczy się do niej przyzwyczają. I wtedy uzmysłowiłam sobie, że to nie jest moja sypialnia. To nie jest mój dom. To nawet nie jest hotelowy pokój.

– Hej, jest tu ktoś? – rzuciłam w przestrzeń.

Na drugim końcu pomieszczenia coś się poruszyło. Wzdrygnęłam się , kiedy z mroku wyłoniła się postać.

– W końcu się obudziłaś. – Moje uszy dobiegł męski głos.

Zamrugałam oczami, by dobrze mu się przyjrzeć.

– Rozwiąż mnie do cholery! – Usiadłam nerwowo na łóżku. – Co ty wyprawiasz?!

– Zamilcz. – Tym razem jego głos był znacznie chłodniejszy. W trzech krokach znalazł się tuż przed łóżkiem, na którego krawędzi teraz siedziałam. Złapał mnie za gardło, i położył kciuk na ustach, jakby chciał mi je zamknąć. – Odświeżę ci pamięć, skarbie. Sawyer.

Popatrzyłam na niego wybałuszonymi oczami. Marynarka, koszula, brunet, blizna. Głęboki głos, zmysłowy zapach.

– Ale...

– Teraz ja mówię. – Mocniej zacisnął kciuk na moich ustach. – Od teraz Livio, stałaś się naszą własnością. Nie masz już domu, pracy. Nie masz chłopaka, męża, kochanka, dzieci, czy rodziców. Nie masz psa ani kota. Kiedy bliscy zgłoszą twoje zaginięcie, policja po 48 godzinach zacznie cię szukać. Niestety... rozpłynęłaś się w powietrzu.

– O czym ty do cholery mówisz?! – wrzasnęłam, wyrywając się z uścisku jego dłoni. – Wypuść mnie stąd!

Odgłos plaśnięcia rozszedł się głucho po pomieszczeniu. Moja głowa poleciała w bok, kiedy uderzył w policzek otwartą dłonią. Niezbyt mocno, niezbyt boleśnie. Ale jakże zaskakująco.

Leżałam na łóżku, biorąc duże hausty powietrza. Patrzyłam na niego przerażona. On nie żartował.

– Znowu to samo – westchnął, wznosząc głowę do góry, jakby ze zniecierpliwieniem. Obszedł łóżko i złapał jakiś wiszący kabel i pstryknął. Pomieszczenie wypełniło się słabym światłem wiszącej lampki.

Rozejrzałam się wokół. Pokój, na oko 25metrowy nie miał ani jednego okna. Nie miał tapet, nie miał żyrandola, nie miał mebli ani telewizora. A ja leżałam na jakiejś starej wersalce. To nie był pokój, to była cholerna piwnica.

Mój wzrok powrócił do mężczyzny. Teraz widziałam jego twarz dokładniej. Nic nie zostało z tego czarujące dżentelmena z wczoraj. Ani błysk w oku, ani uśmiech, ani szarmanckość.

– Kim jesteś? – powiedziałam, dotykając policzka, wciąż związanymi rękami. Złapał za nie i przyciągnął do pozycji siedzącej. Sam wziął metalowe krzesło stojące pod ścianą i przysunął naprzeciw.

DARK SIDE - legimi!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz