Trzy "Dotkniesz Silnych Rąk"

253 14 6
                                    

Zawadzki niepewnie pokiwał głową na tak.

-Więc zastrzel mnie! Wiem jak to brzmi Tadku, ale zastrzel mnie! Chce zginąć za ojczyznę, a nie jako Niemiecka ściera, którą się bawili a potem gdy już się do niczego nie nadawała, łaskawie pozwolono jej umrzeć - mimo bólu jego głos był pewny i donośny.

Nawet się nie złamał. Nawet to go nie ruszyło.

-Nie rudzielcu, niedługo będzie lekarz musisz odpoczywać.

-Ale Zosia ja i tak nie przeżyje! Nie męcz się ze mną, po prostu skróć mi to cierpienie.

-wypocznij - powiedział drugi i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie.

On sam potrzebował teraz chwili wytchnienia.

Był środek nocy, a on właśnie przeżywał istny atak paniki zamkniety za drzwiami swojej łazienki. Ciężko mu się oddychało, nie widział nic dookoła siebie. Wszystko było ciemne, lub zamazane przez łzy. To było dla niego za wiele.

Nie mógł wyobrazić sobie co musi przeżywaj jego przyjaciel. Jeszcze niedawno, gdyby wspomniał Rudemu o samobójstwie kogokolwiek skrzywił by się i oznajmił coś w stylu, że lepiej wyjść Niemcom przed twarz i dostać kulkę niz samemu marnować amunicje na rozdartą duszę.

Teraz Bytnar leżał tam, w jego sypialni i z zimną krwią prosi, żeby go postrzelić. To nie może być prawda.

Janeczku co oni ci zrobili?

On musiał mu jakoś pomóc. Gdy się uspokoił swe kroki skierował w stronę domowego telefonu i wybrał dobrze mu znany numer.

-Słoń! Gdzie lekarz? Kiedy będzie?

-Spokojnie Zośka, nie załatwię Ci lekarza w 10 godzin! Wiesz jak trudno teraz z terminami? Najbliższe są na przyszły tydzień

-On może nie dożyć przyszłego tygodnia - syknął - jeśli chcesz mieć go żywego lepiej załatw lekarza teraz do jasnej cholery, albo rozniosę każdego kto miał wpływ na to, że on zginął kretyni! Macie czas do jutra, mam pieniądze.

Powiedział i się rozłączył. Miał dość. Wiedział, że puściły mu nerwy, ale przyjaciel napewno zrozumie. Przecież chodziło o jego Janka. Zaraz... Jego? Jak to jego? Dobra, chodziło po prostu o jego najlepszego przyjaciela. Chociaż i te słowa nie w pełni oddawały relacje dwóch młodzieńców.

Kiedy ochłonął wrócił do swojej sypialni. Bytanar dalej był oparty o ramę łóżka w pozycji na wpół siedzącej.

Nie wrócili do poprzedniego tematu. Niższy bez problemu poddawał się delikatnym ruchą rąk Zośki, które go opatrywały.

-Tadziu - zaczął - przepraszam, że zajmuje ci łóżko - mówił gdy wyższy pomagał mu się na powrót położyć

-Nie przejmuj się rudzielcu i tak nie sypiam ostatnio za dużo, martwię się

-Ja też, Zosia, wyniszczasz się. Kto będzie tu że mną siedział, jeśli mi ciebie zabraknie

-Janek, nie zabraknie. To tylko chwilowe. Teraz ważniejsze jest Twoje zdrowie

-Ty mój poeto - zaśmiał się Rudy - nawet teraz potrafisz myśleć o rymach?

~Mój? O Boże! On naprawdę powiedział mój! Matko jak ja uwielbiam jak on tak mówi~

-Zosia? - zagadnął po chwili, kiedy wyższy wydawał się dryfować w innym świecie - Zośka!

-Hmm? - zapytał

-Mówię do ciebie, mógłbyś czasem słuchać - obruszył się

~Oj Rudy, Rudy, gdybyśmy wiedział jak bardzo wpływasz na moje serce~  pomyślał. Pomyślał, lecz na głos tego nie powiedział, gdyż sam nie był pewny dlaczego tak myśli.

Od dłuższego czasu zdawało mu się, że ten chłopiec z niegdyś rudą czupryną jest dla niego kimś innym niż przyjacielem. Ale nigdy na głos tego nie powiedział. Przecież coś takiego uznano by za zboczenie, chęć zniszczenia narodu.

Rudy zaczął miętosić rękę kolegi. Była ona dla niego bardzo interesująca. Długie palce, takie ciepłe, takie miękkie i delikatne.

"Dotkniesz silnych rąk, dotkniesz silnych rąk" ~~ nucił sobie w gliwe Rudy

-Masz wspaniałe ręce - rzucił i odpłynął w objęcia Morfeusza

Zośka tylko uśmiechnął się na ten komentarz. W jego głowie kłębiły się setki myśli. Począwszy od tego, że musi szybko załatwić Rudemu lekarza, a kończąc gdzieś na próbie określenia ich relacji. Przyjaźnili się od kiedy pamiętał. Znał Janka idealnie, a Janek znał jego. Mimo, że byli kompletnie różni to jednak złączyło ich coś silnego. Pewien rodzaj więzi.

Zawadzki strasznie nie chciał tego zepsuć. Tej więzi, która sprawiła, że trzymali się razem tyle lat. Na tej relacji zależało mu bardziej niż na jakiejkolwiek innej i sam nie był pewny z jakiego powodu.

_______________________________________
Hejoooo
Witajcie, witajcie
Miejsce na opinie, komentarze, pomysły - - - - >
Do zobaczenia jutro, bo dzisiaj krótki!
674 słowa
_______________________________________

Wspomnienia bumeranga ×Rośka×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz