Mój nowy pokój był... Cały biały i miał pięć metrów na pięć, a ten kawałek materaca okazał się mym łóżkiem.
Nie spałem już od godziny. Wpatrywałem się w pusty sufit. Nie miałam pojęcie jak będzie wyglądało szukanie żony dla mnie. Kiedy próbowałem wstać czułam się jakby plecy mi miały zaraz odpaść. Podszedłem do szafy. Cud! Chociaż ubrania były w moich kolorach. Założyłem czarne spodnie i ciemnozieloną koszulę.
Na korytarzu była już masa ludzi. Poszedłem do biura szefa tych kolorowych przebierańców. Wszyscy na mnie patrzyli z pogardą lub ze strachem. Odsuwali się na boki kiedy nadchodzikem. Szedłem dumnie, z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś. Siadaj - wskazał mi fotel na przeciwko biurka.
- Sucham? - spytałem zajmując miejsce.
- Thor mi już wszystko wyjaśnił. Gdzie niby chcesz znaleźć żonę? - czułam, że ze mnie drwi... Jak wszyscy.
- Nie wiem... Jakoś - tu byłem bezradny.
Mogłem wymyślić najlepszą strategie wojny, ale nie potrafiłem znaleźć żony.
- Ciekawy plan.
- Pójdę na żywioł.
Byłem w dołku... I to głębokim.***
Dzień wolny. Wstałam około 10:00. Poszłam umyć włosy i zaparzyłam kawę. W końcu nie musiałam chodzić w strój od tarczy. Założyłam wygodne dresy i luźną bluzkę. Zawinęłam włosy w turban i usiadłam się na kanapie. Kiedy się już wygodnie położyłam usłyszałam pukanie do drzwi. Oczywiście...
- Nick? - spytałam zdziwiona.
Moje zdziwienie było jeszcze większe kiedy zza niego wyłonił się Loki.
Weszli do mojego domu. Nie no proszę bardzo...
- Mam dla ciebie specjalne zadanie agentko Pirce.
- Tak? - byłam zdołowana.
- Zajmiesz się nim. Powodzenia w szukaniu żony - oznajmił i wyszedł.
Nie mogłam w to uwierzyć. Fantastycznie! Loki stał w moim salonie z nie schodzącym z jego twarzy uśmiechem.
- Od czego zaczynamy? - spytał.
- Nie wiem! Nigdy nie szukałam żony dla nordyckiego boga z Asgardu, który teoretycznie nie powinien istnieć.
- Tak jak twoja moc? Czy raczej jej skrawek nad którym jako tako panujesz? - mówiąc to zbliżał się do mnie, a ja stalam jak wryta.
- Jak ty...? Fury ci powiedział?
- Nie. Czuje twoją moc Rose. Jesteś potężniejsza niż możesz to sobie wyobrażać!
Nie wiedziałam co mam odpowiedziec.
- To jest przekleństwo...
- Dar... A ja mogę cię nauczyć go kontrolować - mówił przekonująco.
- Jak?
- Już ja coś wymyśle. W zamian znajdziesz mi żonę.
Wybuchłam śmiechem. Co on sobie myślał.
- To nie jest takie proste. Ona cię musi kochać.
- Kto powiedział, że szukam żony na całe życie... Chcę tronu, który mi się należy!
- A nie twojemu bratu?
Jego wzrok mógłby zabić. Z drugiej strony potrzebowałam pomocy, mimo iż Stark i Banner są genialnymi naukowcami wątpie żeby okiełznali to co jest we mnie.
- Zgoda... - powiedziałam po cichu.
Loki usiadł się na kanapie, a ja nie widziałam od czego zacząć. Chodziłam w te i spowrotem. No bo co... Miałam napisać na jakimś profilu randkowym w jego imieniu: Hej jestem Loki z Asgardu i jestem mitycznym bogiem nordyckim....
- Dobra... Loki. Masz jakieś wymagania czy coś?
- Żeby się nadawała..
- A czyli najlepiej jakby o tym wszystkim wiedziała?
- Było by cudownie.
- Ejjj...
Przyniosłam laptopa z pokoju. I zaczełam szukać.
- Mógłbym wiedzieć co ty robisz?
- Po twoim najeździe na Nowy Jork powstała strona dla twoich... Fanek, które cię... Kochają?... Czyli wiedzą! Poszukam jakichś i napisze do nich - w głębi duszy nie mogłam ze śmiechu.
Zapowiadała się niezła zabawa.
Nic nie mówił. Cały czas bacznie mnie obserwował. Czulam się trochę nie zręcznie.
- Ile miałaś lat?
- 10... Była burza, pioruny i wypadek... Tyle pamiętam... - nie odrywałam wzroku od monitora, tak jak i on ode mnie.
- To nie był zwykły piorun... Moje przepuszczenia są takie, że miał on związek z piorunem z mlotu Thora, tak jak i twoja moc -mówił spokjnie, jakby to było coś oczywistego.
- Chętnie pozbęde się tej "mocy".
- Ona jest w tobie... Jak ci idzie? - zmienił temat.
- Dobrze. Wysłałam wiadomość do kilku dziewczyn z konta T.A.R.C.Z.Y, teraz czekam aż odpiszą. Powiadomie cie o tym - powiedziałam.
Chciałam żeby już sobie poszedł. Denerwowal mnie samym byciem. No i ten jego przebiegły uśmiech, który nigdy nie schodził z jego twarzy. Zadzwonilam do Fury'ego żeby go już odebrał.
Cały czas siedzieliśmy w ciszy. Może i lepiej. Nie chciałam wdawać sie z nim w żadne pogaduchy. Liczylam tylko na to, że dotrzyma swojej obietnicy.Około 18:00 byłam pod wieżą Starka. Nick przyjechał po asgardczyka jakieś pół godziny po moim telefonie. Ulżyło mi.
- Dzień dobry agentko Pierce - usłyszalam głos J.A.R.V.I.S - a.
- Hej. Zawieź mnie do Starka.
Już po chwili winda ruszyła. Tony był na 10 pietrze w swoim, jednym z wielu, laboratoriów.
- Nie przeszkadzam? - spytalam.
- Nie...wejdz proszę.
Stał nad jednym ze swoich zbroi i coś przy niej grzebał. Usiadłam się na krzesło obrotowe bez słowa. Wolałam poczekać aż skończy żeby mu nie przeszkadzać.
W końcu skończył i usiadł się na przeciwko mnie.
- Tony... czy moglbys to ze mnie wyciągnąć? - spytalam nie pewnie.
Nie miałam pojęcia czy mu się uda. Zaufałam mu.
- Loki był dzisiaj u ciebie. Fury mi mówił...a więc co ci ten jeleń na opowiadał...
- Że ta moc jest podobna do mocy z młota Thora... -powiedzialam na jednym wdechu.
- Kładz się - wskazał na coś w rodzjau kozetki.
Od razu na to wskoczyłam. Było na prawdę wygodne.
- To co teraz pobawisz się w psychologa?
- Nie. Będę sobą - odparł szperając w szufladzie.
- Ekscentryczny playboy, miliarder i filantrop w jednej osobie chyba na nic mi się nie przyda...
Rzucił mi poważne spojrzenie, chociaż wiedziałam, ze uwielbia cięte riposty.
- No to tak.... Podłącze cię do takiego czegoś, nie chce mi się tłumaczyć i sprawdze pracę twojego ...orgamizmu najprościej mówiąc... - starał się jak najkrócej to ująć.
- W towarzystwie Bannera czujesz się pewnie jak w raju...
- Ciii...nie mów Pepper - zasmial się.
Ulozylam się wygodnie, a on podlaczyl do mnie to dziwne urządzonko.
- Jarvis... Pokazuj mi od razu wszystko co choćby trochę odbiega od normy!
- Tak jest sir - odpowiedział posłusznie.
Zapowiadał się długi wieczór...właściwie to cała noc. Chciałam wiedzieć. Jeśli Loki miał racje... Wydawał się jedyną osobą, która by coś wiedziała o tej mocy.
A miałam być tylko tajna agentką...