-4-

116 9 0
                                    

-----Perspektywa Yuty-----

Minęło trochę czasu od dołączenia do nas Zena. Jest taki uroczy. Nawet zaczął nam pomagać a głównie Goru w zbudowaniu altanki przed domem. Myślę, że to wspaniały pomysł. Powstanie stolik z siedzeniami, a dookoła może posadzę jakieś kwiaty. Nigdy tego nie robiłem, ale roślina to roślina. Na pewno będzie to coś nowego. Będę też musiał zdobyć nasiona jadalnych kwiatów. Nigdy takich nie jadłem, ale podobno nie są najgorsze. Świetnie sprawdzą się do dekoracji.


Ale wracając do tematu wilka. Zen pomaga, również w pokonywaniu potworów w okolicy naszej działki w końcu to nie, jest w pełni bezpieczny teren. A dzięki zaklęciu Gora zmiany w konia Zena podróżuję z nami do miasta. Jest o wiele szybciej i bezpieczniej.

Tak się cieszę, że ich mam. Ten spokój, każdy dzień taki sam, a jednak inny. Czuję się tak szczęśliwy nie to, co tam. Nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia. Odciągały mnie od domu od pola, od pasji. A ja tego nie zauważyłem. Nie wiedziałem, że ludzie potrafią w głębi być takimi demonami. Cieszę się, że trafiłem na Goro. Choć nie rozumiem jednej rzeczy. Jest moim przyjacielem, ale czuję się przy nim kompletnie inaczej niż przy Arturze i Maksie. Moich przyjaciołach z dzieciństwa, mieszkających w tej samej wsi. Mam przy nim kompletnie inne emocje. Są niezrozumiałe. Wiem, że jestem szczęśliwy obok niego. Ale... No właśnie, ale... Co?

Moje zamyślenia przerwał powrót dwójki wojowników z ciężkiej wyprawy. Widać owocnej, po ogromnej zdobyczy w postaci ogra. To ulubiony przysmak Zena. Będzie miał ucztę na kilka najbliższych dni.
-Witam księcia tych jakże owocnych ziem. Czy przyjmiesz ten oto dar i zagościsz nas gorąco w swoim pałacu. - rzekł Goro, klękając na jedno kolano.
-Głupek! - zaśmiałem się, z komicznych tekstów chłopaka. - Zezwalam a teraz odejdźcie – nie pozostając mu dłużnym w odezwie. Co ja z nim mam.

 Dzisiaj pewnie po południu wybierze się do miasta. Niestety nie mogę dołączyć, ponieważ dzisiaj jest duży zbiór truskawek. Pierwszych owoców w tym miejscu. Wyhodowałem je specjalnie na nadchodzące święto dla pewnej piekarni w wiosce. Zrobią z nich wspaniałe przetwory a później pączki z nadzieniem. A bardzo o nie dbałem, więc są słodziutkie i nie są twarde. Najlepsze takie do przetworów. Może ja też kilka zrobię na zimę. Przynajmniej dobrze, że zima trwa tylko dwa miesiące. Będę musiał w tym czasie znaleźć inne zajęcie. Nie muszę się martwić, bo zostało jeszcze sporo czasu.

...

Wykonałem swoje obowiązki i zorganizowałem wspaniałą kolację dla nas. Czyli teraz zostało jedynie poczekać.
Czekać
Czekać...
I....
Po trzech godzinach powinni tu już dawno być! Mieli wypadek, zaatakowały ich potwory czy coś jeszcze innego. Tak się martwię. Co robić. Powinienem ich poszukać. Ale jeśli wrócą i zobaczą, że mnie nie ma. Co wtedy. A może potrzebują mojej pomocy. Ech...
Zanim jednak zdecydowałem co dalej. Usłyszałem głośne wycie. Szybko wyszedłem przed dom i spostrzegłem Zena. I tylko Zena bez Goro ani wozu. W dodatku nadal w postaci konia. Choć nie był ranny.
O nie coś musiało się przytrafić Goro. Wtedy me serce stanęło. Poczułem niewyobrażalny ból, a setki scenariuszy wpadło mi do głowy. Z transu wybudził mnie wilk. Popychając mnie w stronę drogi. Nie zastanawiając się czy to bezpieczne ruszyłem przed siebie. Krzycząc na całe gardło imię przyjaciela.

 Gdy do moich uszu dobiegły odgłosy walki. Bardzo zaciętej walki. Zbliżyłem się w jej kierunku i zobaczyłem trójkę ludzi. Jednego z wielkim złotym mieczem. Walczyli z... Gorem ale...

On miał skrzydła i rogi. Czyli jest demonem. Nie to nie było wtedy ważne. Jest dla mnie ważną jak nie najważniejszą osobą. Dlatego pomogę mu. Usłyszałem tylko...

Miejsce do życia pod wierzbą ( Yaoi Bl ) -Zakończone-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz