Rozdział 4

77 5 0
                                    


Pov: Nataniel

-O nie, nie, nie, nie tylko nie to, proszę nie teraz!- Olivia zaczęła panikować, tylko dlaczego.

O kurde, raczej nie da rady już stać. Będą musiał ją wziąć na ręce i zanieść do jej brata. Dobra nie ma co myśleć teraz najważniejsze jest jej zdrowie. Na całe szczęście hotel, w którym się zatrzymała nie jest daleko więc szybko otrzyma pomoc. Znaczy ja ją jej daję, ale nie na takim poziomie jak mogą jej opiekunowie. Przecież ja jej potrzebuje, nie wiem co zrobię jak z nią nie będzie dobrze.

- Uduszę tego drania Huberta za po co jej robi ona nawet nie wie o tym, że jej przyjaciółka i chłopak kręcą ze sobą za jej plecami - myślenie na głos zdecydowanie nie jej pomoże ale za to mi tak, a mianowicie opanować złość tkwiącą we mnie.

Dobra zaraz będę przed hotelem tylko teraz pytanie "Gdzie jest brat Olivii, Kamil?". Chwila moment, gdzie jest Hubert, przecież dopiero co go widziałem.

Dobra jestem na miejscu.

- Potrzebuje pomocy! - zacząłem prawie, że krzyczeć ale z opanowaniem.

- Boże! Co się stało? - jakaś starsza kobieta zbliżyła się i z paniką w głosie zdała pytanie.

- Potrzebuje znaleźć Kamila jest tu na wycieczce- te słowa powodują, że czułem zażenowanie z samym sobą. 

- Ja wiem gdzie on jest, mogę cię zaprowadzić - jakaś blondynka się odezwała i coś czują, że nie jest to dobra znajoma Olivii. Szliśmy dosłownie minutę albo dwie do pokoju, w którym powinien być brat dziewczyny, z którą jeszcze kilkanaście minut temu szliśmy za rękę.

- To jego pokój, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

- Dzięki wielkie i sądzę, że nie.

Pukam po czym natychmiast otwieram drzwi, widząc Kamila w towarzystwie Huberta i jeszcze jednego chłopaka. Brat Olivii od razu po zobaczeniu jej wskazuje na łóżko dając znak, aby ją położyć.

- Co się stało i kim ty jesteś?

- Jestem Nataniel, ty jej bratem, więc musisz jej pomóc. I to teraz!- ze złości aż krzyknąłem ,a jak Jestem wkurwiony to nie warto mieć ze mną do czynienia.

- Nie wiem skąd mnie znasz ale na parapecie jest zastrzyk, podaj go i powiedz co się stało.

- Zauważyła "kogoś" i dostała ataku paniki- Odpowiadam podając mu po o co mnie poprosił.- A mianowicie zaczął ją boleć brzuch, nie dała rady wstać, zaczęła płakać i nie mogła oddychać.

Widzę jak Hubert patrzy się zaspokoją ale wiem, że myśli "ale beka z niej". 

Pov: Olivia

Czuje się.. No właśnie jak się czuje? Tak jakby cały ból i cierpienie przez taki długi czas nagle zanikał.

- Olivio wszystko w porządku?

-Człowieku nie wiem kto do mnie mówi- mówię prawdę nie mam zielonego pojęcia kto to mówi.

- Nataniel.

-Proszę idź stąd- ze łzami w oczach mówię lecz po prostu zaraz zacznę błagać aby wyszedł, bo nie chcę aby zniszczył mojej relacji z Hubertem.

-Olivia zrobił ci coś?- co jak co ale Bartek będąc opiekuńczy jest słodki, oczywiście jako przyjaciel.

-Jeszcze nie..-Oby go tylko nie zamordowali.

-Posłuchaj nie mam zamiaru ci nic robić, ale i tak muszę już iść. Mam nadzieję, że szybko do siebie dojdziesz- nie wiem czemu, ale wyczułam w jego głosie nitkę zmartwienia i smutku.

The OliviaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz