Rozdział 3

77 5 0
                                    

Huk powoduje, że moje ciało zamiera z miejscu, nie mogę się ruszyć. Chce krzyczeć ale nie mogę, chce płakać ale  nie mogę, chce uciec ale nie mogę. Co mi jest?

-Hej.. wszystko w porządku?- zapytał

-Nataniel, co ty tu robisz?

-Wejdź do auta zawiozę cię do hotelu.

Weszłam bez jakiegokolwiek gadania.

-Przepraszam, ale jechałem za tobą aby upewnić się, że nic ci się nie stanie- powiedział spokojnym, głosem. -Olivio co to za rany na twoim nadgarstku?

Przez moment zapomniałam o moich ranach po sh, które mają dobre 2 lata, na szczęście wyszłam z tego stanu już dawno. Niestety akurat teraz je zobaczył i to na dodatek mężczyzna, które nie znam.

-Nie twoja sprawa czubku.

-Przez co one są?

-Jesteśmy- wyrwałam się po zobaczeniu mojego hotelu.

Już chciałam wyjść ale złapał mnie mocno za rękę i zobaczył blizny.

-Daj telefon, zapisze mój numer.

-Nie dzięki i zostaw moją rękę, to boli- powiedziałam ostatnie dwa słowa ze łzami.

Puścił moją rękę.

-Powiedz..

-Gdybyś wiedział jakie stany dziennie mnie prześladowały to nie byłoby takiego durnego pytania.- to zdanie było naprawdę trudne do powiedzenia ale dałam rade.- Mogę iść?

Kiwną głową dając mi prostą odpowiedź :"tak". Wyszłam i nie spojrzałam się wchodząc do hotelu czy nadal stoi jego auto, bo mnie to po prostu nie interesowało.

-Olivia, gdzie byłaś, dzwoniłam i nie odbierałaś?- podbiegła do mnie Julka, która była zestresowana.

-Przepraszam, że nie odebrałam, telefon mi się rozładować ale tak to to spacerowałam.

Poszłyśmy do naszego pokoju gdzie siedziała już Aśka. Od razy jak weszłam do pokoju poszłam się umyć i tylko się położyłam na łóżku to spałam.

***

Jest godzina 4:36, całą noc śniła mi się sytuacja z wczoraj, miałam zamiar zadzwonić do Artura ale zapomniałam, że on o takich godzinach śpi jak kamień więc idę do Huberta. Pukam im do drzwi jak na taką godzinę zdecydowanie za cicho aby ktoś otworzył.

-Olivia wchodź bez pukania- słyszę jak brat krzyczy zza drzwi.

Dobra wchodzę do jego pokoju sama, bo skoro nie chce mu się ruszyć dupy to co ja na to poradzę. No wiedziałam, ja po prostu to wiedziałam, że jeden śpi na podłodze, drugi na łóżku, a trzeci czyli mój brat siedzi na pufie wpatrzony w telefon.

-Stało się coś, że przychodzisz o takiej godzinie?-zapytał z wyraźnym zdziwieniem na jego twarzy

-Nie mogę zasnąć, miałam zły sen, nawet bardzo.- mówiąc to mam ochotę walnąć się w głowę- Chciałam zadzwonić do Artura ale lepiej nie, bo śpi a z tego co teraz widzę ty nie śpisz.

-Ej pamiętaj to co ci się śni nie dzieje się naprawdę-Chciałam zacząć się śmiać bo to się wydarzyło naprawdę.

Podeszłam do niego i go przytuliłam tak mocno jak tylko umiałam, zaczęłam płakać tak aby chłopaki się nie obudzili. Kamil odciągnął moje ciało od jego, wytarł moje łzy i położył mnie na jego łóżku a sam poszedł spać na łóżko Bartka, który śpi na podłodze.

-Dziękuje- powiedziałam już zaspanym głosem.

-Nie ma za co tylko powiedz mi jeszcze czy wzięłaś tabletki.

The OliviaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz