Szwagier

1.8K 84 8
                                    

- Chce wrócić do pokoju. - warknął, wściekle Mateo.

- Przecież ja cię wcale nie trzymam. - wyzłośliwiłam się. - Co za dużo to nie zdrowo. - spojrzałam na ochroniarza stojącego za nim. - Możesz go odprowadzić do pokoju. Nigdzie indziej. - zaznaczyłam.

- Zostaw! - szarpnął się, kiedy ochroniarz złapał go za łokciem. - Diabelskie nasienie... - powiedział do mnie na odchodne.

- Miłego dnia. - odpowiedziałam mu przemiło, ignorując jego słowa. Na samym początku czułam się urażona, teraz spływają po mnie, jak woda po kaczce.

- Dlaczego on cię tak traktuje? - Bella posłała mi współczujące spojrzenie. - Chcesz dla niego dobrze.

- Dokładnie. - uśmiechnęłam  się blado, sięgając po moją filiżankę. - Nie jedno przeszłam, przeżyje i to...

- Może pogadam z wujkiem? Dam mi kilka wskazówek, odnośnie prowadzenia winiarni i hoteli. - przeniosłam wzrok na Belle. Wydawała się być niepewna swoich słów.

- Jeśli tylko tego chcesz. Nie mogę ci niczego zabronić. Jeśli masz ochotę, to idź, porozmawiaj z nim. - uspokoiłam ją.

- Okej to idę. - podniosła się z krzesła, po czym mrugnęła do mnie okiem.

Dokończyłam pić kawę. Kiedy wstawałam, zgarnęłam z patery jeszcze jednego rogalika. Poszłam oczywiście do Alessio. Zaskoczył mnie siedzący Bazyl przy jego łóżku.

- Wrócę później. - powiedziałam, kiedy wyczuł moją obecność i odwrócił głowę w moją stronę.

- Nie trzeba. - wstał i poklepał go po klatce piersiowej. - Skończyłem. - Podeszłam bliżej.

- Wszystko okej? - wyglądał na zmęczonego i smutnego. Może za dużo wziął na swoje barki. Powinnam mu jakoś pomóc. Dopadły mnie wyrzuty sumienia.  Wszyscy coś robili, ja siedziałam w domu. Jedynie czasami pomagałam im coś załatwić.

- Tak. - kiwnął głową. - Chciałem z nim pogadać. Jak brat z bratem. - patrzył na śpiącego Alessio.  Po chwili na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.  - Teraz jest cały twój. - pogłaskał, czule moje ramie.

- Poczekaj! - chwyciłam jego dłoń. - Co powiedział komendant?

Uniósł na mnie zmęczony wzrok.

- Usiądź. - westchnął. Umościłam się wygodnie w fotelu stojącym obok łóżka. - Mamy wszystko pod kontrolą, ten cały Giovanni zbiera informacje na nasz temat. Z tego, co mówił komendant, robi to dość wnikliwie, całe szczęście nad sobą ma naszego człowieka. Wszystkie dowody przeciwko nam przechodzą przez niego, więc tak naprawdę nie ujrzą już  nigdy światła dziennego.  Komendant nie może się w to mieszać. Bo Giovanni jest, tak jakby nad nim, a po tym, jak zatuszował twoje oskarżenie w sprawie Georgi sam, jest na świeczniku. Współpracujemy z nim od wielu lat, to nasz zaufany człowiek. Musi na jakiś czas się wycofać.  Dla dobra nas wszystkich.

- Rozumiem. - spojrzałam troskliwe na Alessio. - A Etto? Nadal nie wiadomo, gdzie jest? - przeniosłam niepewny wzrok na Bazyla.

- Nie. - zacisnął mocno szczękę z frustracji. - Pracuję nad tym. Musi być gdzieś we Włoszech. Raczej nie wyjechał daleko, znam go. Jeśli nie musisz, nie rusza tyłka poza granice naszego kraju.

- Tera sprawa wygląda nieco inaczej.  - zauważyłam. - Wie, że go szukamy. Może jednak gdzieś wyjechał?

- Szczerze wątpię, ale i taką ewentualność musimy brać pod uwagę.  Prędzej czy później znajdziemy go. - zapewnił mnie.

-  Oby..... zapłaci nam za wszystkie krzywdy, które nam wyrządził. - Złapałam dłoń Alessio. Była zimna.... - A dziadek? - zapytałam z nadzieją, że chociaż  tu coś wiadomo.

Mafia nigdy nie zapomina. Tom IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz