Od dziecka miałam bardzo niepokojące i mocne bóle głowy.
Pewnego razu ojciec stwierdził i pójdziemy z tym do lekarza. Lekarz który nie zauwazyl nic podejrzanego wysłał mnie do psychologa (z czego ojciec nie był raczej zadowolony) tam skierowano mnie na terapie i do psychiatry. Moje ostre migreny brały sie bowiem z nadmiaru trzymanych w sobie emocji.
Żeby bardziej to opisać może powiem czemu zaczęłam ukrywsc emocje.
W rodzinie zastępczej nie raz byłam bita o czym wcześniej wspomniałam. Każdy błąd, każda jedynka, każda kłótnia dzieciaków kończyła sie karą dla mnie.
Pewnego razu (byłam bardzo mała, podejrzewam że koło 5/6 lat)
Płakałam, nie pamiętam z jakiego powodu ale płakałam. Moją matke zastępczą chyba bardzo to wkurwiało i pobiła mnie kijem od miotły który jeszcze przed momentem używała jak narzędzie do sprzątania (tak wiem, jestem zajebista w pisaniu).
To chyba wywołało taką pierwszą traume. Pomyślałam wtedy że nie moge płakać, więc od tamtej pory powstrzymywałam łzy. Druga sytuacja tez była z płaczem.
Miałam z przybraną siostrą fajne stare biórko (takie kurna no fajne) no i pewnego dnia jedna z półek sie przechyliła i wszystkie książki i planszówki pospadały na ziemie.
Będąc nauczoną że taki bałagan jest niedopuszczalny zaczęłam sprzątać to co spadło. Na moje nieszczęście i nieuwage, półka która sie przechyliła wypadła i spadła mi na łeb.
Biórko było z czystego drewna więc auć.
Wtedy krzyknęłam i sie rozpłakałam. Nie tyle z bólu ile z tego że po prostu sie przestraszyłam.
Wtedy matka zastępcza ponownie sie na mnie darła, ale tym razem mnie nie uderzyła bo ojciec zastępczy widział co sie stało i myśle że nie uważał że płacz w tym momencie jest czymś złym.
Tak czy siak. Za każdym razem kiedy okazywałam emocje to mi sie obrywało. Dzieciaki w szkole wykorzystywały to jak łatwo było mnie odczytać, więc zaczęłam tłumić emocje żeby nie zostać skrzywdzoną psychicznie czy fizycznie.
Stąd bóle głowy
Zaczęłam chodzić na terapie i nie powiem, że nie pomagało, bo nieraz czułam dużą ulge po opuszczeniu sali.
Oczywiscie jak wracalam do domu to zaraz macocha albo ojciec sie czepiali więc nie miałam szansy cieszyć sie mniejszym natłokiem myśli.
Kiedy zaczeli wypytywac "po co ci ta terapia?" "To tylko strata pieniędzy" (co z tego ze to było na NFZ) "To ci i tak nie pomaga"
Zaczęłam wierzyć że terapia nic mi nie da.
Psychiatra przypisal mi leki na zaburzenia lękowe, depresje oraz leki nasenne ze względu na bezsenność.
Po jakims czasie ojciec przestał kupowac mi leki (a ja nie mogłam no nieletnia) i odstawił mi je nagle bez wiedzy psychiatry do którego już mnie nie zabierał.
Myśle że to jeszcze bardziej pogorszyło stan rzeczy.
Dość długo udawało mi sie unikać buntu nastolatka, ale zaczynałam wyrazac uczucia i sie ich uczyć, przez co powstrzymywanie buntu już mi nie wychodziło
Przestałam panować nad emocjami. Wybuchałam i nieraz czułam sie jakbym miała dwubiegunówke. W jednej chwili płakałam, w drugiej już sie śmiałam a w trzeciej wkurwiałam sie nikt nie wie na co.
Do psychiatry nie chodziłam, ale na terapie uczęszczałam.
Problem w tym że przestałam aż tak ufać terapetce.
Była bardzo miła i przyjemnie sie z nią rozmawiało, ale po jakimś czasie zauważyłam że ona bardzo często stawała po stronie ojca lub macochy mimo że postępowali źle. (Możliwe że podam konkretny przykład w jakimś rozdziale :p)
Po 18-stych urodzinach i mojej wyprowadzce od ojca, byłam na terapii może z 3 razy.
Potem przestałam przychodzić.
Aktualnie w lutym 2023 mam do psychiatry bo jest za mną z dnia na dzień gorzej i czuje ze potrzebuje profesjonalnej pomocy.
CZYTASZ
Don't Forget Me
Non-FictionWelp... chcem żeby coś po mnie zostało na tym świecie, może ktoś to kiedyś przeczyta, może kogoś zainteresuje moje życie, aaa może po prostu to głupie. Dla osób zainteresowanych? Jesteście dziwni że to czytacie xD Anyway- wzmianki o myślach samobójc...