POV. BROOKLYN
Obudziłam się wczesnym rankiem, tkwiąc w objęciach Martina. Uśmiechnęłam się na ten widok, jednak przypomniałam sobie, o co go wczoraj poprosiłam. Nie miałam prawa oczekiwać od niego takich rzeczy.
Nie chciałam uciekać, ale zamierzałam z nim o tym porozmawiać. Wyswobodziłam się z jego objęć i skierowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie z powrotem założyłam koszulkę, którą dał mi wczoraj i wyszłam z łazienki. Martin nadal spał, więc nie chciałam go obudzić, albo chciałam jak najbardziej, odłożyć w czasie naszą rozmowę. Na palcach wyszłam z jego sypialnii, uprzednio zgarniając z podłogi moje majtki. Skierowałam się do kuchni, czując, że moje ciało pragnie kawy i jakiegoś dobrego śniadania.
Włączyłam ekspress i wybrałąm flat white. Następnie otworzyłam lodówkę i tak jak sądziłam, świeciła pustkami. Znalazłam szynkę, jajka i ser, resztę mleka, a także trochę warzyw. Postanowiłam zrobić omlety. Mam nadzieję, ze mu zasmakuje. W międzyczasie moja kawa była gotowa, więc upiłam łyk. W torebce odnalazłam telefon, z którego puściłam muzykę, aby pomogła mnie rozbudzić. Przygotowałam ciasto i dodałam do niego pokrojone warzywa. W szafce odnalzałam patelnię z pokrywką i oliwę z oliwek. Wstawiłam ją na planik, delikatnie skrapiając powierzchnię oliwą. Gdy patelnia się rozgrzała, wylałam na nią połowę ciasta i przykryłam pokrywką. Po kilku minutach, odwróciłam omlet i smażyłam go jeszcze chwilę. Następnie wyłozyłam go na talerz i odróciłam się. Przede mną stał Martin.
- Matko! - złapłam się za serce. - Nie strasz mnie. - odstawiłam talerz i wylałam zabrałam się za robienie drugiego placka.
- Przepraszam. - powiedział, łapiąc mnie w talii i całując w skroń. Poczułam w swoim brzuchu coś niewyjaśnionego, ale zignorowałam to uczucie.
- Jedz. - wskazałam talerz, i powróciłam do smażenia omletu.
- Więc jednak udało się coś wymyśleć z tych resztek w lodówce. - powiedział mężczyzna, zajmując miejsce przy blacie.
- Jak widać. - uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam kolejny łyk kawy. - Zrobić ci też? - zapytałam, wskazując na kubek.
- Na razie nie. - pokiwał głową, biorąc kęsa. - To jest serio dobre. - uśmiechnął się i wziął do ust kolejny kawałek.
- Cieszę się. - odpowiedziałam z usmiechem, wykładając na talerz swoją porcję. - Powinieneś zrobić zakupy. - zaśmiałam się po chwili.
- Wiem, wiem. Nie jestem przykładnym gospodarzem. - podniósł dłonie w geście obronnym. - Mogłaś odgrzać naszą wczorajszą kolację. - wskazał ruchem głowy na salon.
- Konpletnie o tym zapomniałam. - powiedziałam szczerze. - Będziesz miał...
- Zjedz ze mną obiad. - przerwał mi, czym mnie kompletnie zaskoczył.
- Co? - powiedziałam, chcac upewnić się, że dobrze usłyszałam.
- Zjedz ze mną obiad. - powtórzył.
- Cóż... dobrze. - uśmiechnęłam się. - Chciałąm z tobą porozmawiać. - powiedziałam szczerze, siadając obok niego.
- O czym? - zapytał.
- O tym, co ci wczoraj powiedziałam. Nie miałam prawa wymagać, żebyś pokazał mi swoje uczucia. To było niedorzeczne. Nawet nie wiem jak mogłam tak pomyśleć przez chwilę. - zaczęłam mówić bez opamiętania, jednak przerwał mi delikatny pocałunek złożony na moich ustach przez mężczyznę.
- Ciiii. - wyszeptał, będą milimetry od mojej twarzy. - Nie mów nic. - dodał. - Miałaś prawo. Miałaś prawo do tego wszystkiego, co się wczoraj wydarzyło. To wszystko było twoje i należało ci się.
CZYTASZ
Sexy lawyer
RandomBrooklyn Hughes. Aspirująca prawniczka z własną kancelarią, jedną z najlepszych w Phoenix. Martin Walker. Biznesmen, prezes Walker's Transport Company. Oboje mają swoje zmartwienia, oboje mają przeszłość, dość podobną. Brooklyn naciskana na założe...