Rozdział III - Sai

4 0 0
                                    

-Sai- usłyszałem za sobą głos mamy.

Zamknąłem walizkę i dopiero się do niej odwróciłem. Widziałem zmartwienie w jej oczach, ale i troskę. Podszedłem do niej i przytuliłem.

-Będzie dobrze mamo- pogładziłem jej plecy- Nie zmarnuje tej szansy, tak?

Zeszliśmy razem na dół do salonu. Widziałem łzy w oczach bliźniaków, dla nich było to bardzo ciężkie patrzeć jak idę z walizką. Od ich urodzenia nie rozstawaliśmy się na tak długo. Nigdzie nie było taty, więc pewnie już czekał w aucie. Sonia i Carol przytuliły mnie mocno do siebie. 

-No już, zobaczycie, szybko zleci- ucałowałem jedno i drugie w głowę- Proszę być grzecznym, pilnować rodziców i nie wsiadać na Aidena- pogroziłem im palcem.

Jednak rozpłakali się na dobre. Westchnąłem z uśmiechem. Odprowadzili mnie do samego auta. 

-Jeśli zaraz nie ruszymy, samolot Ci odleci- powiedział tata. 

Zamknąłem drzwi i pomachałem im jeszcze, kiedy ruszyliśmy. W aucie panowała cisza, co było bardzo dziwne. Zawsze tata od razu włączał głośno muzykę. Choć wiedziałem czemu teraz jest jak jest. Nabroiłem i to bardzo. 

Cała droga minęła w nam ciszy. Było to dla mnie bardzo ciężkie, chciałem się już odezwać tysiące razy na tysiące różnych tematów. Wiedziałem, że to część mojej kary, choć psycholog wyraźnie podkreślił, aby rodzice tego nie robili. A co jeśli po prostu tata nie wiedział co powiedzieć? Czy ja byłbym w stanie cokolwiek w takiej sytuacji powiedzieć?

Na lotnisku szybko przeszedłem przez odprawę i nastąpił moment, kiedy dalej szedłem już sam. Chwilę patrzyliśmy się na siebie. To on nie wytrzymał pierwszy. 

-Przepraszam synu- docisnął mnie mocno do siebie- Nawet nie wiesz... Ja po prostu... Gniewanie się na Ciebie jest niemożliwe...  Każdy popełnia błędy- odsunął się  ode mnie na niewielką odległość- Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego wszystkiego wnioski. To Twoja ostatnia szansa...

-Wiem, nie zmarnuje jej. Czuję się jak kot, który przegrał już osiem żyć- puściłem mu oczko- zostało mi ostatnie. Dam radę! I dziękuję, że was mam- teraz to ja się do niego przytuliłem.

Przeszedłem przez bramki, gdzie zostałem prześwietlony, a następnie znalazłem swoje wejście do samolotu. Pisałem jeszcze z Nicolasem, u którego miałem przez ten czas mieszkać. Chłopak wydawał się fajny, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań i nadawaliśmy na tych samych falach. Przekazywał mi też szczegóły tej całej wymiany szkolnej, do której moja dołączyła na samym końcu. 

W samolocie założyłem słuchawki, włączyłem muzykę i marzyłem, aby ten lot skończył się jak najszybciej. Nie dość, że podróż była długa, to jeszcze oddalona stanowczo za daleko od mojego domu. Kochałem nasze gospodarstwo, miasto, sąsiadów... Nie mówiąc już o rodzinie. 

-Proszę państwa, tu kapitan samolotu, zbliżamy się do lądowania. 

W końcu jakieś dobre wieści. Całe wieki trwało odebranie bagażu. Pełen entuzjazmu i pozytywnej energii wyszedłem do głównej hali. Musiałem teraz znaleźć przedstawiciela szkoły, który po mnie przyjechał, a wiele osób stało z kartkami i wypisanymi na nich nazwiskami. Uśmiechnąłem się widząc swoje. Podszedłem do niskiego chłopaka.

-Hej, to ja- wskazałem na siebie palec- Sai Elliot.

Jak się okazało, był to sam Nicolas i już od początku pojawiły się pierwsze problemy. O dziwo nie z mojej strony. Ostatecznie miałem zamieszkać u przewodniczącego szkoły. Po dojechaniu na miejsce i rozmowie z dyrektorem, czekała mnie jeszcze rozmowa ze szkolnym psychologiem. Była to miła kobieta o rudych włosach spiętych w warkocz, zielonych oczach oraz ubrana w białą koszulę i błękitną spódnicę. 

-Witaj w naszej szkole, Sai- uśmiechnęła się do mnie promiennie i wskazała fotel, na którym mogłem usiąść. Sama zajęła drugi- Jak Ci minęła podróż?

- Na szczęście szybko- zaśmiałem się trochę nerwowo- Ale bez problemowo, cieszę się, że już dotarłem. 

-Dostałam dokumenty z Twojej szkoły- oznajmiła kobieta, na co mi zrzedła mina- Nie martw się, nikt o niczym nie wie oprócz mnie i pana dyrektora. Mamy także sporządził protokół z Twojego pobytu tutaj.

-Rozumiem...- opuściłem głowę.

Nabroiłem, to teraz musiałem wziąć to na klatę. Dziwne by było gdyby ta informacja nie trafiła do tej szkoły. 

-Dla nas masz oczywiście czystą kartę- szybko podniosłem głowę i spojrzałem na nią- W końcu ten wyjazd ma być dla Ciebie nowym początkiem, prawda? 

-Tak... Tak! Oczywiście, że tak! Dziękuję! 

Pani psycholog przedstawiła mi jeszcze kilka dokumentów podpisanych przez moich rodziców oraz protokół z dzisiejszej rozmowy. Umówiliśmy się na kolejną rozmowę za tydzień i wróciłem do gabinetu dyrektora, gdzie miałem zostać przejęty przez mojego "opiekuna". Przy okazji poczęstowałem się cukierkiem od pani sekretarki.

I wtedy wpadł na mnie on. Ichiro... 

Następne godziny minęły w mgnieniu oka. I ten dzień naprawdę mógłby zostać zaliczony do udanych, gdyby nie ojciec chłopaka, a głównie jego podejście do syna. Miałem wrażenie, że Ichi jest tu tylko posłuszną marionetką. Sam już chciałem odejść od tego stołu, ale obiecałem nie robić kłopotów i być grzeczny. 

Miałem wrażenie, że obaj równo wystrzeliliśmy w stronę pokoju chłopaka, jednak tuż przed drzwiami zatrzymałem się.

-Wiesz co... Ja może skoczę do łazienki? Maya i ja... Myślę, że nie musimy na siebie patrzeć- zaśmiałem się nerwowo.

-Oh, jasne! Poczekaj chwilkę.

Rozeszliśmy się w dwie strony. Zamknąłem za sobą drzwi od łazienki. Była ogromna i czysta jakby dopiero ją wyremontowano. Znajdował się tu i prysznic i wanna. Wszystko lśniło nowością. Spojrzałem na siebie w lustrze, a następnie na szybko poprawiłem włosy. Głęboki wdech, po czym wyszedłem z łazienki i wsunąłem głowę do pokoju.

-Już jej nie ma?

-Nie- zaśmiał się chłopak, na co sam się uśmiechnąłem- Spokojnie...

Stresowałem się tą zmianą. Jeszcze jak się dowiedziałem, że będę mieszkać u samego przewodniczącego, który ma kontrolującego go ojca tyrana, jak określił go Nicolas. Rozmowa nam się kleiła, cały czas mieliśmy jakiś temat do rozmowy, a do tego te zdjęcia... Mojej mamie na pewno by się spodobały. 

-Może pogramy w coś albo obejrzymy na laptopie?- zaproponował Ichiro. 

-Chętnie- odwróciłem się przodem do niego- A mogę się wcześniej odświeżyć po podróży?

-Jasne! Łazienka wiesz gdzie jest, a ja w tym czasie wszystko przygotuję. 

Zabrałem z torby spodnie od dresu, ręcznik oraz kosmetyczkę. Miałem taką ochotę wskoczyć do tej wanny i się w niej wygrzać... ale nie! Szybki prysznic i... Chciałem bardzo do niego wrócić? Coś mnie bardzo ciągnęło do chłopaka, jednak na to było stanowczo za wcześnie, nie tylko dlatego, że znaliśmy się zaledwie kilka godzin... 

Znów spojrzałem  na siebie w lustrze. Mój wzrok mimowolnie przesunął się na bliznę. To właśnie przez niego było za wcześnie... Akurat zostawić szramę na sercu w moim wypadku miało dosłowne znaczenie jak i w przenośni. 

Poprawiłem spodnie i wróciłem do pokoju.

-Jestem- uśmiechnąłem się delikatnie widząc, że wyrwałem Ichiro z zamyślenia.

On także przez chwilę przyglądał się bliźnie, jednak nic na ten temat nie powiedział. To było miłe zaskoczenie. Zazwyczaj wszyscy mieli mnóstwo pytań. Za to wybór filmu nie był tak prosty jak mogło się to wydawać, a mnie coraz bardziej ogarniało zmęczenie. Podróż, nowe miejsce, bardzo dużo emocji.

Ostatecznie padło na jeden z moich ulubionych tytułów. Aż nie mogłem uwierzyć, że Ichiro tego nie oglądał! Na chwilę mnie to rozbudziło. Z każdą chwilą filmu coraz ciężej było mi nie zamykać oczu. 

Nie miałem pojęcia kiedy odpłynąłem oparty o chłopaka... 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chłopak z wymianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz