1. Drugie wino

91 3 1
                                    

Był  ciepły kwietniowy dzień, tego wieczora zorganizowaliśmy na moim strychu małą posiadówke, nie mogę inaczej tego nazwać , bo impreza to na pewno nie była, byliśmy tylko my. Ale mi to akurat odpowiadało. Strych nie był jakiś wielki ale wszyscy z nas już dawno zaklepali to miejsce jako ,, nasze,,. Był na nim dużych rozmiarów narożnik, na którym mogliśmy przesiadywać całe dnie gdy moich rodziców nie było w domu, obok niego stał wielki biały stół z ośmioma krzesłami przy którym zazwyczaj jedliśmy zamówioną wcześniej pizzę, wszystko tu było tak zorganizowane, że każdy z nas czuł się tu jak u siebie i bawił się doskonale. Ja też dużo lepiej czułam się właśnie tu, a nie w swojej sypialni, bo ona akurat kojarzyła mi się tylko z uczeniem i zarywaniem nocek, byle dostać wymarzoną przez moich rodziców- piątkę.

- Myślicie że motyl na pośladku to wiocha ? - Spytała Lizzy pijąc chyba szóste piwo pod rząd i zdecydowanie powinna na nim poprzestać jeśli chciała wrócić dziś do domu. Siedziała na dywanie po turecku i bawiła się swoim różowym pasemkiem włosa który opadał jej na pierś. Dziewczyna dość często eksperymentowała z włosami ale już bardzo długo farbowała się właśnie na ten kolor i trzeba było przyznać że bardzo jej pasował. Różowy dodawał jej jakiegoś dziwnego nadnaturalnego blasku, którego nie mogłam określić w żaden inny sposób. 
- Jesteś pojebana - powiedział Ethan, a dziewczyna już chciała coś powiedzieć, gdy jej przerwał- Zamiast robić kolejny tatuaż po prostu zapytaj go czy jest wolny - lekko otworzyłam usta ze zdziwienia, bo nasz przyjaciel mało kiedy mówił coś mądrego, ale teraz na prawdę się z nim zgadzałam, Lizzy od roku zrobiła już kilka mniejszych tatuaży i niestety nie dlatego, że jej się podobały, a dlatego, że była totalnie zakochana w kolesiu, który te dziary jej robił. Czy był jakiś mega przystojny? Dla mnie wcale, ale o gustach się nie dyskutuje.
- Ma dziewczynę.  Po za tym Lizzy nie miała by szans u kolesia dziesięć lat starszego. To już inna liga kochanie- taaa Carmen nigdy nie umiała przemilczeć niektórych spraw, zazwyczaj po prostu mówiła to co myślała. Koleś od dziar faktycznie był niezły, ale czy ja dałabym wbić sobie igłę w ciało tylko po to, by spojrzał na mnie jakiś facet ? Nie ma mowy!
- Motylek pasował by bardziej do Maddie, a nie do Ciebie. U Ciebie to jakaś róża z kolcami - zaśmiał się Ethan, a dziewczyna znów posmutniała.
- Wiecie co ja myślę? Że motylki i róże są przereklamowane, a ty jeśli na prawdę chcesz kolejny tatuaż to zrób coś, co będzie Cię odzwierciedlać, może coś z dziennikarstwem ? Kocham twoje wiersze i artykuły, jakieś małe pióro i atrament ? - zaproponowałam, a dziewczyna podłapała temat i aż cała się rozpogodziła.
- Jesteś genialna ! - zachwyciła się Lizzy i usiadła Ethan'owi na kolanach. Oni już tak mieli, że często coś ich łączyło, ale później wypierali się czegokolwiek. I tego nie zrozumiem po prostu nigdy, bardzo ich kocham, na prawdę, są moimi przyjaciółmi od chyba zawsze, ale jakim cudem najpierw się ze sobą całują, a chwilę później on pomaga jej zdobyć numer tatuażysty, który jej się podoba? Gdzie ideologia miłości?
- O której będą twoi rodzice ? Nie powinniśmy już tu ogarniać? - spytał Leo, a ja wzruszyłam ramionami, bo znając moich rodziców to po prostu zapomnieli, że posiadają córkę
- raczej dziś nie będzie ich wcale, jeśli chcecie to możecie zostać. Rozstawimy rzutnik i puścimy jakiś film. Ricky możesz mi podać laptop ? - spytałam, a on wstał i zrobił o co prosiłam nic przy tym nie mówiąc. Cały on.

- Zadzwonię tylko do rodziców- powiedziała jako jedyna Carmen, bo tylko ona w naszym wieku miała rodziców którzy interesują się co ich córka robi po nocach. Carmen też jako jedyna dziewczyna z paczki uwielbiała się stroić. Zawsze była pięknie ubrana w idealnie dopasowany strój na każdą okazję. I to nie tak ,że to były stroje wybrane w pięć minut w jej szafie. Ona codziennie poświęcała godzinę swojego czasu i przed pójściem spać dokładnie analizowała w co powinna się ubrać następnego dnia, każdy szczegół był istotny; jaka będzie pogoda, czy mamy w danym dniu zajęcia sportowe, czy po szkole pójdziemy do kawiarni. Każda drobnostka miała ogromne znaczenie. Mówiła, że bez dobrego stroju czuje się chora, a my jej wierzyliśmy. I dziś na przykład miała na sobie niezbyt długą spódniczkę z czarnego materiału i krwiście czerwoną marynarkę pasującą jej do torebki. Swoje czarne proste włosy najczęściej upinała w idealnego koka albo niskiego kucyka, na prawdę bardzo rzadko można ją było zobaczyć w innej fryzurze, przez co wyglądała na dużo starszą i poważniejszą niż w rzeczywistości.

-Zamówimy pizzę? - spytał Ethan, ale nie czekał na odpowiedź tylko od razu zaczął wyszukiwać otwartej pizzerii
- Przysięgam, że jeśli weźmiesz z ananasem to nie żyjesz! - powiedziała do niego Lizzy i tu musiałam jej przyznać racje, bo chłopak kochał się w słodkiej pizzy, co dla mnie było po prostu grzechem, ja za to nie przepadałam za pizzą wcale, więc miałam całkowicie gdzieś z czym ją jedli.
- Idę po drugie wino - powiedziałam tylko, bo butelka wina którą piłam zrobiła się pusta, nie byłam jak oni. Piwo czy wódka nie przechodziło mi wcale przez gardło, nie znosiłam tego trunku i nie znosiłam kaca, więc zazwyczaj nie piłam wcale.
W kuchni na dole  siedział Ricky, nie wiem jak się tam znalazł skoro dopiero był na górze, ale nie chciałam tego analizować
- Mówiłam ci, że tu nie wolno palić- Zauważyłam
- Wiem- powiedział i popatrzył na mnie tym swoim czarnym ponurym spojrzeniem. I nie przesadzałam, bo jego oczy nie były wcale piwne czy ciemno brązowe, były tak czarne, że nie widać było gdzie zaczyna się źrenica. 
- A mimo to siedzisz tu i palisz ?-
- Dokładnie- odpowiedział zaciągając się papierosem, znał mnie i wiedział, że nic z tym nie zrobię więc tylko westchnęłam i poszłam do lodówki po moje drugie wino, które wcześniej tam wsadziłam
- Nakrzycz na mnie - powiedział dalej na mnie patrząc
- czemu ? Widziałeś żebym kiedyś krzyczała ? Nie bądź śmieszny-
- Chciałbym żebyś na mnie nakrzyczała Madd. Pale w twoim domu, będzie śmierdzieć -
- Jesteś pijany Ricky? Ile wypiłeś? Dawno nie słyszałam żebyś wypowiedział do mnie tyle słów- zaśmiałam się lekko zmieniając temat i na szczęście do kuchni wszedł Leo, bo zaczynało robić się nie zręcznie. Nie zrozumcie mnie źle, bo Richard jest w naszej ekipie tak jak reszta, ale on na prawdę nigdy ze mną nie rozmawia. Richard z natury odzywał się tylko wtedy kiedy wymagała tego od niego sytuacja, nie był gadatliwy, nie opowiadał żartów i unikał plotek, był całkowitym przeciwieństwem swojego młodszego brata Ethan'a.
- Możemy pogadać na osobności Madd ? - poprosił Leo, a Rick jak na zawołanie po prostu ruszył na schody i udał się do reszty na strych
- O czym chcesz pogadać ? - spytałam siadając obok niego przy stole gdzie jeszcze przed chwilą siedział nasz przyjaciel
- Powinniśmy powiedzieć reszcie, że zaczęliśmy się spotykać- powiedział kładąc swoją rękę na moje
- Leo, myślę że oni zdają sobie z tego sprawę- powiedziałam lekko się do niego przytulając chociaż tak na prawdę nigdy nie przepadałam za dotykiem.
- Jesteś cudowna wiesz o tym? - spytał blondyn i delikatnie musnął swoimi ustami moje
- Zapomniałem piwa- powiedział Ricky, który chwycił butelkę obok nas i już znowu go nie było, ale i tak zepsuł nam ten moment
- Przeraża mnie z wiekiem coraz bardziej - zaśmiałam się lekko, a Leo razem ze mną. Mieliśmy w grupie trzech chłopaków. Ethan który potajemnie umawiał się z Lizzy, Leo którego zaklepałam od kilku miesięcy więc idąc za schematem Carmen powinna zacząć spotykać się właśnie z Ricky, ale Carmen woli grzecznych chłopców, a Rick to Rick nawet nie wiem czy lubi dziewczyny , nie widziałam go nigdy z jakąś.
- Miał kiedyś dziewczynę? - zapytałam szeptem chłopaka
- Richie? Skąd mam wiedzieć, często nam znika na imprezach a potem nagle się znowu pojawia, ale nie wiemy gdzie chodzi. Nie jest zbyt wylewny- teraz to on lekko się zaśmiał .
- Jakim cudem jest bratem Ethan'a- powiedziałam, a on lekko przytaknął
Mi głową.
- Pójdziemy jutro do kina?- spytał znowu lekko mnie całując
- Można, grają ten nowy film z tym aktorem co Carmen ciągle o nim gada, na pewno się ucieszą- powiedziałam pijąc wino
- Ja Cię zapraszam na randkę głupia, a Ty chcesz ich brać- uuuu no i zrobiło się poważnie. Niby spotykaliśmy się od jakiegoś czasu ale nigdy nie wyszliśmy gdzieś sami.
- No dobrze - powiedziałam

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz