25

14 0 0
                                    


- Masz zaburzenia odżywiania - powiedział nagle głos za moimi plecami

- Przestańcie mnie straszyć!- powiedziałam może zbyt głośno, bo miałam dość tego, że co chwilę ktoś skradał się za moimi plecami ,- W czym problem, przecież wiesz że mam Richard. Tak to się fachowo nazywa -

- I myślisz że właśnie dlatego się o ciebie troszczę? Z litości bo jesteś chora? - spytał

- Gdzie twoja dziewczyna? Zostawiłeś ją tam samą? To niegrzeczne nawet jak na ciebie- powiedziałam i spojrzałam na pomost na którym już opalała się dziewczyna. Toples. Miała na sobie tylko stringi. Na Boga, jest dziewiąta, przecież teraz i tak się nie opali. Miała piękne ciało, te długie nogi będą prześladować mnie przez kilka następnych lat i dodawać kompleksów, których i tak już miałam pełno

-Czemu jej to wszystko powiedziałaś? - spytał

- O co ci chodzi? Przecież nie kłamałam - zauważyłam. Byliśmy zbyt blisko namiotów by poruszać takie tematy, a pozostali jeszcze w nich spali, nie chciałam by kto kolwiek nas podsłuchał, co on wyprawia?

- Traktujesz nas jak rodzeństwo? ,- spytał dotykając mojego policzka. Czemu znowu mnie dotyka? Zrobiłam gwałtowny krok w tył, przypominając sobie, że Sussane może na nas patrzyć. Nie chciałam teraz wyjść na kłamczuchę

- Odsunęłaś się. Czemu? -

- Nie przyjechałeś tu sam. Co to za idiotyczne pytanie Ricky? Idę obudzić resztę, mieliśmy dziś iść na kajaki i proszę cię, zacznij szanować moją przestrzeń osobistą bo zacznę cię kopać - powiedziałam i poszłam do namiotu gdzie spała Carmen.

Zawsze w wodzie czułam się bezpiecznie, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale już sam widok wody powodował spokój w moim wnętrzu i nie ważne czy to była rzeka, ocean czy zwykły staw. Liczył się fakt, że była woda. Ale tym razem było inaczej. W tym niewielkim kajaku patrząca na Sussane i Richarda, a obok na Leo z obolałą miną... czułam się okropnie i nie na miejscu. Chciałam wracać do domu, ale nie mogłam tak po prostu wyjechać. Czy mogłam? Nie mogłam. Jak niby bym to im wytłumaczyła.

- Co powiecie na wieczorne ognisko i filmy na rzutniku? - spytał Ethan gdy podpłynełyśmy z Carmen odpowiednio blisko jego kajaku.

- Wzięliście rzutnik do lasu? - ale to był przecież Ethan, po co ja w ogóle pytałam?

- Świetny pomysł !- powiedziała ucieszona Carmen. I w sumie to był całkiem niezły pomysł, może chociaż podczas filmu będę mogła na chwilę odwrócić swoje dziwne myśli.

- Madd zamierzasz to odebrać? - spytała Carmen siedząca przede mną w naszym kajaku i faktycznie dzwonił mój telefon, który miałam w specjalnym wodoszczelnym opakowaniu. Odebrałam od razu wiedząc kto dzwoni, chociaż lepiej było by nie odbierać gdy wszyscy przyjaciele słuchali

- Cześć moja fake dziewczyno- powiedział wesoły William, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się na słowa tego gnojka. Pieprzony czaruś.

- Czego chcesz? - spytałam dość miłym tonem

- Ranisz moje serce kochanie, słuchaj co byś powiedziała na wycieczkę po mojej uczelni? Dziekan już się zgodził i rozmawiał z twoim ojcem - mocno wstrzymałam powietrze. O czym on do mnie mówi. Do studiów mam jeszcze dwa lata!

- Co? - nie mogłam z siebie wykrzesać nic więcej, zupełnie jakbym zapomniała jak się mówi

- To pomysł naszych starszych, mi też niezbyt się podoba, ale lubię ci w sumie czemu nie? - spytał i gdy tak na to spojrzałam to miał w tym trochę racji, potraktuje to jako niezaaranżowane wyjście dwojga znajomych, zero zobowiązań.

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz