Rozdział 1 | Co się właściwie stało?

70 8 6
                                    

Na zegarku niedługo wybije godzina dwudziesta. Większość zakochanych jest już na kolacji, pod kocem na kanapie czy w łóżku podczas robienia "niegodnych czynów".

Wszystkie moje związki, których nie chwaląc się trochę za sobą mam, kończyły się zazwyczaj miesiąc czy dwa przed tym właśnie dniem. Tragizm mej duszy spędzającej każdego roku walentynki w samotności z biegiem czasu przyprawiał mnie o zawroty głowy. Co jest ze mną nie tak, że nie mogę iść na tą głupią kolację, stuknąć się kieliszkiem szampana, kupić przereklamowanych kwiatków czy po prostu pocieszyć się towarzystwem osoby którą kocham? Zastanawiając się nad odpowiedzią, dochodzę do wniosku, że jedyną rzeczą jaką jestem w stanie zrobić to po prostu się do tego przyzwyczaić.

Jestem dość znany, aby zarówno kobiety jak i mężczyźni, mogli zabiegać o moje względy. Z jednej strony ma to swoje zalety, bo gdybym chciał, to mógłbym przebierać w nich niczym w klockach LEGO, jednak z drugiej strony mało komu zależy na czymś więcej niż seksie czy wspólnym story na Instagramie.

Publiczny comming-out wpłynął nad wyraz dobrze na moją sławę. Nowe kampanie społeczne, seriale do których specjalnie zostałem sprowadzony w roli osoby nieheteroseksualnej przyniosły mi oczekiwane rezultaty. Moja kariera aktorska urosła do stopnia międzynarodowego, a zdjęcia do nowego serialu Netflixa mają zacząć się już za kilka tygodni.

Jednak tak jak to w życiu bywa, nie można mieć wszystkiego. Ze względu na moje częste wyjazdy i ciągłą dyspozycje sceniczną, moje związku są dość nietrwałe. Ostatni z nich zakończył się pod koniec minionego roku, kiedy to zerwałem z Olivią, bo tamta nie mogła wytrzymać bez rozkładania nóg. Z resztą, już i tak mi się znudziła. Czułem potrzebę rozpalenia mojego serca na kogoś nowego, a ona swoimi małymi grzeszkami dała mi do tego miejsce.

Jest czternasty luty godzina dwudziesta. Stoję wystrojony niczym na galę wręczenia Oscarów. Dla jakiejkolwiek anonimowości ściąłem trochę swoje długie, kręcone włosy, ale nadal wyglądam oszałamiająco. Bordowy garnitu idealnie kontrastuje z głębią moich szmaragdowych oczu, a jasna koszula dodaje całości odrobiny lekkości i elegancji.

Zamknąłem drzwi mojego apartamentu, zostawiając w nim jedynie mojego wiernego lokaja. Jestem pod wrażeniem, że ten młody chłopak ma silę, żeby ze mną wytrzymywać, ale mniejsza z nim. Plan na dzisiejszy wieczór jest prosty: dobrze się bawić, napić się i spędzić tę noc z kimś chociaż trochę wyjątkowym.

Po wyjściu z budynku ruszyłem w stronę mojego Lamborghini. Uwielbiam prowadzić, więc tylko i wyłącznie dlatego nie załatwiłem sobie jeszcze kierowcy. Chwilę po tym, jak wsiadłem już do samochodu, dotarło do mnie, że niestety, ale nie mogę nigdzie pojechać. W moim "planie idealnym" jednym z ważniejszych punktów było upicie się. Wyszedłem z Lambo, i ruszyłem z buta w kierunku mojego ulubionego klubu - Marcello. Nigdzie nie piłem lepszych drinków, nie widziałem piekniejszych kobiet, ani przystojniejszych facetów.

Po drodze moje oczy natrafiały na różne pary, które mniej lub bardziej okazywały sobie swoje jakże gorące uczucia. Ale czy obmacywanie swojego chłopaka po kroczu na środku ulicy to już jest przesada? Nie, nie jest. Jestem po prostu najzwyczajniej w świecie zazdrosny. To już się niedługo skończy. Za kilka minut Harry Styles wejdzie do najdroższego klubu w mieście i wprawi w ruch wszystkich, którzy staną na jego drodze. Zaśmiałem się pod nosem, wiedząc, że aż tak szalony to ja nie jestem.

W klubie panowała dość spokojna, jak na to miejsce, atmosfera. Pary tańczyły na parkiecie, inne całowały się przy stolikach, a jedynie zdesperowane jednostki siedziały przy barze sącząc kolorowe trunki. Dołączę do nich.

- Trzy razy whisky poproszę od pięknej pani. - Uśmiechnąłem się, a brunetka na mój widok nie pozostała mi dłużna i już po chwili delikatny rumieniec zabarwił jej jasną skórę.

- Coś jeszcze dla pana? - spytała, koncentrując całą swoją uwagę na mnie.

Nie ma lepszego uczucia niż poczucie pożądania u przed chwilą poznanej piękności. Jednak tej pani niestety podziękujemy, bo nie może ona mi dać dzisiaj wszystkiego czego pragnę.

- Na razie to będzie wszystko - odrzekłem krótko.

Nie zastanawiając się zbyt długo wypiłem wszystkie trzy kolejki. Czułem jak moje ciało zaczyna się rozgrzewać od środka. Uwielbiam to uczucie. Zostawiłem na barze zapłatę oraz nie taki mały napiwek, po czym ruszyłem na parkiet w poszukiwaniu jakiegoś celu. Wiedziałem, że dzisiaj jest ten dzień. Czułem to w kościach.

- Siema Styles, co ty tu robisz? - znajomy głos wydawał się dobiegać zza moich pleców. Tak jak mi się wydawało tuż za mną stał mój serdeczny przyjaciel Zayn Malik.

- Siema mordo. - Zbliżyłem się w celu przywitania, jednak nie wiedzieć czemu postanowiłem się z nim przelizać.

- No widzę, że ty tu się dobrze bawisz skoro się dzisiaj witamy tak a nie inaczej - zaśmiał się lekko, po czy podeszliśmy w kierunku baru.

- Twoje zdrowie! - krzyknałem, kiedy zderzyliśmy się kieliszkami. - Jakim cudem ty wyglądasz dzisiaj tak dobrze? No daj jeszcze pyska - zbliżyłem się, jednak kolega delikatnie mnie odepchnął.

- Harry, daruj już sobie te amory. Jestem tutaj dzisiaj na laski, a nie chłopczyków. Z resztą dobrze wiesz, że nie jesteśmy kompatybilni.

- Do całowanie każdy jest kompatybilny! Wypijmy! - Wypiliśmy kolejne kieliszki przezroczystego trunku, po czym Zayn poszedł do kibla z jakaś mocno średnią dupą, gdy ja namierzałem swój cel. Zamówiłem kolejne drinki. Moim oczom ukazał się przystojny szatyn, który podążał prosto w moją stronę. Nie zastanawiając się, postanowiłem wejść mu w drogę. Początkowo wydawał się zaskoczony, jednak już po chwili dotarło do niego kim jestem i wszystko było już bardzo proste.

Nasze usta połączyły się w niechnujnym pocałunku. Moje dłonie znalazły się na jego jędrnych pośladkach, co spowodowało u niego cichy jęk. Już wtedy wiedziałem, że jest tylko mój. Chciałbym go tu i teraz, jednak nie mogłem sobie teraz na to pozwolić. Jasne oczy blondynki wydawały się prosić mnie o najwiekszą rozkosz jaką tylko mogłem jej zafundować. W przypływie ekstazy, włożyłem gwałtownie dłoń w jej koronkowe stringi, delikatnie sprawdzając jej gotowość. Wydawała się wprost idealna, aby nasze ciała pozostały połączone aż do jutra.

Podniecenie opanowało moje rozgrzane ciało. Złapałem dziewczynę na ręcę i ruszyłem z nią prosto do mojego apartamentu. Wydawała się podejrzanie lekka, jednak nie skupiałem nad tym swojej uwagi. Teraz myślałem tylko o jednym.

Droga do mieszkania wydawała się wyjątkowo krótka. Dla upewnienia rzuciłem okiem czy przed budynkiem znajduje się moje Lambo i ku memu szcześciu było idealnie zaparkowane na moim ulubionym miejscu. Drzwi wejściowe. Klatka. Winda na najwyższe piętro. Już w windzie moje dłonie znalazły się na jego jędrnych pośladkach, erekcja była perfekcyjnie widoczna przez cienki materiał spodni. Usta miały smak majowego gaju z nutką jeżyn i jagód. Nie chciałem ich już nigdy tracić.

Korytarz. Drzwi. Salon. Schody. Sypialnia. Była już cała moja, jej smukłe dłonie oplatały moje ciało. Dłonie włożyłem w jej delikatne kasztanowe włosy. Czułem się niczym boskie stworzenie, które dostępuje najwiekszej możliwej przyjemności. Opadliśmy na łózko, a nasze ciała oddały się tańcu, który trwał aż do białego świtu.

Widząc pierwsze promienie słońca obudziłem się z uśmiechem na ustach. W mojej głowie nadal widziałem te wszystkie obrazy minionego wieczoru. Po chwlili obróciłem się, żeby spojrzeć ponownie na moją nocną partnerkę, jednak w łózku nie było nikogo prócz mnie.

Zdezorientowany chwyciłem za telefon by sprawdzić godzinę. Zimny dresz przeszedł moje ciało, gdy zrozumiałem, że jest piętnaty luty godzina siódma trzydzieści siedem. Nagle cały mój uśmiech przemienił się w grymas. To nie mogło mi się przyśnić. To mi się nie przyśniło! To mi się nie mogło przyśnić. Wstałem gwałtownie z łóżka. Wystarczyło, że wykonałem jeden krok, żeby stwierdzić w stu procentach, że to co się stało nie było snem. Mam nadzieję, że moje początkowe podejrzenia okażą się jednak prawdziwe. Nie wierzę, że to stało się naprawdę...

Valentines Night | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz