1.

235 9 1
                                    

JANEK

Time skip: Rano, szpital.

Wszedłem znowu do tej okropnej sali, Michał leżał i chyba spal. Nie mogłem patrzeć na to w jakim jest stanie. Chciałem za wszelką cenę odzyskać go i pomoc mu, bo widzę, że nie było u niego najlepiej ostatnimi czasy.

To głupie ale zacząłem do niego mówić. Pewnie i tak mnie nie słyszał, to raczej powinno być oczywiste, ale trudno. Chciałem i próbowałem wyrzucić z siebie te okropne emocje, które towarzyszyły mi przez całą noc czekania kiedy będę mógł wejść znowu do tej sali i zobaczyć Matczaka.

- Przepraszam, że nie było mnie przy tobie kiedy na prawdę tego potrzebowałeś. Nie myślałem, że jest u ciebie źle, wręcz przeciwnie, myślałem, że jest cudownie. W końcu planowałeś założyć z Natalka rodzinę. Myślałem, że już mnie wykreśliłeś po części ze swojego przyszłego życia. Nie szukam usprawiedliwień, teraz po prostu się wstydzę, że nie naciskałem na spotkanie. Zdaję sobie z tego sprawę, że nawet mnie nie słyszysz, ale pamiętaj Michalek, że zawsze możesz mi ufać, liczyć na mnie i wygadać się mi. Postaram Ci się pomóc. Nie ważne ile będziesz miał fanów, czy będziesz miał monobrew tak jak kiedyś, czy nie. Czy będziesz rapował cały czas o polityce czy nie, będę kurwa zawsze przy tobie bo kurwa no może nie zdajesz sobie z tego sprawy ale jestes dla mnie najważniejszy. Nie mam nikogo oprócz ciebie. Jesges jedyna osoba, która wie o mnie tyle. Na prawdę jesteś wyjątkowy. Nie poddawaj się dla mnie nigdy proszę, żyj dla mnie, bo ja bez ciebie nie potrafię. - ulżyło mi, w końcu mogłem się "wyżyć".

MATA

Wszystko słyszałem od samego początku. Kiedy usłyszałem Janka wchodzącego do sali, stwierdziłem, że będę udawal, że śpię. Nie chciałem po prostu słuchać tych zbędnych pytań na temat tego co się u mnie dzieje. Staram się o tym zapomnieć ale nie mogę przez moje natrętne myślenie i ciągle zamartwianie się.

Nie spodziewałem się tego. To co on powiedział to było po prostu cudowne, piękne. Od bardzo dawna nie słyszałem tak miłych słów w moja stronę. Kiedy skończył mówić, uśmiechnąłem się po prostu. Myślę, że to zauważył, bo usłyszałem taki jakby odruch, odskoczenie. Otworzyłem lekko oczy.

- Dziękuję, tak dawno nie słyszałem takich cudownych i szczerych słów. Jestes moim najlepszym przyjacielem, tak się cieszę, że znowu będę mógł z tobą normalnie rozmawiać. Mam nadzieję, że to odbudujemy. I nie, nie zamierzałem ciebie skreślać. To po prostu był los, którego żaden z nas nie chciał. Pamiętaj, że Ty też możesz dalej mi ufać I liczyć na mnie. Janek, jestes cudowny, dlaczego ty nie masz dziewczyny? - powiedziałem.

- Jezu Michal kurwa! - krzyknął- nie strasz mnie już więcej! - zaśmiał się.

- Odpowiedz na moje pytanie i nie marudź. - powiedziałem stanowczo.

- Okej okej, nie wiem dlaczego. Może po prostu jestem już zmęczony życiem i nie szukam nikogo. Dobrze mi samemu, wiesz. Ale jednak czułem tą pustkę dalej kiedy byłem sam nawet. Bo ja lubię być sam ale z tobą. Jesteś moją częścią, jakkolwiek głupio to nie brzmi.

- Kurwa za dużo dla mnie sory stary - powiedziałem - nie lubię gadać na takie tematy.

Takie rozmowy bardzo mnie stresują, nie ważne z kim są przelrowadzane i tak czy siak czuję się kurwa niezręcznie. Mam problemy z okazywaniem uczuć, sam nawet nie wiem co czuje więc w jaki niby kurwa sposób miałbym okazać te uczucie innym? To zbyt skomplikowane. Próbowałem wstac z łóżka o uciec od problemów jak zwykle. Pragnąłem zapalić, pierdolone uzależnienie. Nienawidzę tego. Ale jednak kocham.

- Hej hej, Michas spokojnie. Nie możesz wstawać, pobadzmy trochę w komfortowej ciszy. Musisz ochłonąć, dobrze wiem co czujesz promyku. - powiedział do mnie promyku? Przesłyszałem się?

- Okej mamo.

- Chcesz zapalić ta? - zapytał oczekując odpowiedzi. Po krótkiej chwili dokończył - Mam rację?

Pokiwałem głową na tak. Czułem, że go zawiodłem, obiecałem mu, że nie będę palić, nawet bralem tabletki dla niego. Janek jednak nic nie odpowiedział. Zamknął oczy, myślał o czymś ważnym, skupił się.

JANEK

Japoerdole, tak bardzo pragnę go pocieszyć, że to chyba jest jakiś nie śmieszny zart. Nie widziałem go od dawna, nie słyszałem od dawna też jego głosu więc jakim cudem tak bardzo mi znowu zależy? To takie dziwne uczucie. Nienawidzę uczuć. Są dziwne i nie potrzebne. Okej, w większości nie potrzebne. Po prostu dla przeciętnego człowieka są niezręczne i obce. Codziennie poznajemy nowe uczucia, których w większości nie umiemy nawet opisać. Ale czy to dobrze? Nasze życie to jedna wielka pierdolona zagadka. Wracając do Michała. Co do tego uczucia przy nim to coś czuję, że znalazłem swoją zapalniczkę. On nie jest zapałka. Chciałbym mieć z nim taki kontakt jak kiedyś. Nie miałem przed nim nigdy zadnej tajemnicy, on przede mną też. A teraz oboje dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy i oboje się zawiedzamy. Obiecaliśmy sobie wiele rzeczy a teraz zostały złamane i wyszły na światło dzienne.

Time skip: Lekarz przyszedł przed porą obiadowa do sali.

- Dzień dobry. Pan Matczak może się już wypisać ze szpitala. Jego stan jest stabilny więc jeśli chce to z własnej woli ma prawo się wypisac. - powiedział lekarz.

- Chce. - powiedział stanowczo Michał.

- Proszę zejść na dół i wypełnić papiery. - odparl.

- Dobrze. - powiedział, a lekarz wyszedł.

- Pomogę Ci. - odezwałem się.

Wstałem z krzesła, które stało obok łóżka Michała i podszedłem do niego. Chwyciłem go za rękę i pomogłem mu wstać.

- Idź się może przebierz najpierw, bo masz te dziwne ubrania ze szpitala, głupio trochę w nich wyglądasz. - starałem się załagodzić sytuacje między nami, bo było zbyt dużo emocji, więc zaśmiałem się z niego. Jak kiedyś.

- Aha, spadaj Jasiu. - wybuchł śmiechem.

Jego śmiech jest na prawdę cudowny. Jest dosyć głośny i zarażający. Taki pozytywny i piękny.

- Nie podobam Ci się aha?! - nagle "spoważniał".

- Oczywiście, że mi się podobasz! - teraz to ja wybuchłem śmiechem. W końcu sytuacja była załagodzona i dobrze się dogadywaliśmy.

- Dobra idę się przebrać jak ci się nie podoba - udawal, że płacze. To było urocze.

- Idź moja księżniczko. - w naszej przyjaźni takie podteksty są typowe. Więc to normalne.

Po chwili wrocil do mnie Michal w swojej już czystej bluzie ( bo pielęgniarki ja wyprały z tej krwi ) i w spodniach typu cargo.

- Teraz to mi się podobasz Michalku! - zaśmiałem się.

- Zrywam z tobą mój gangadzelu! Oceniasz po wyglądzie, gardzę takim zachowaniem! - jego głos był wysoki, udawal kobietę z dawnych czasów, ale najwidoczniej mu to nie wychodzilo.

Wybuchlismy śmiechem i tak smiejac się i rozmawiając zeszliśmy na parter szpitala. Michał wypełnił papiery i wyszliśmy.

- Jeszcze dziś pojedziemy po twoje rzeczy. - powiedziałem już poważnie.

- Kurwa Janek, jesteś najlepszy. - odpowiedział i przytulił mnie.


Miałem ciebie tylko pocieszyć | Jan Rapowanie x MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz