– Miałeś tydzień, żeby się z tym pogodzić, tato – westchnęłam, rozcierając róż na policzku. – Nie wiem jak jeszcze mam cię przekonać, że Scorpius Malfoy i ja w istocie jesteśmy nieprzytomnie zakochani, a to wszystko nie jest spiskiem mającym na celu zaciągnięcie mnie do lochu Malfoyów, żeby sprzedać moje organy.
Ojciec nadal spacerował nerwowo po moim pokoju z rękami w kieszeniach. On i jego nowa, amerykańska dziewczyna wybierali się na przyjęcie sylwestrowe w centrum Londynu i planowali wyjść z domu za jakieś piętnaście minut. Ojciec wciąż miał na sobie dresowe spodnie ubrudzone plamami z bożonarodzeniowego puddingu oraz podkoszulek z wypaloną dziurą po papierosie. Co było tym dziwniejsze, że mój ojciec w życiu nie palił papierosów.
– Ty i ten białowłosy gówniarz zrujnowaliście mi święta – burknął gniewnie. – Wcale nie muszę się z tym godzić.
– To pierwsze święta na które przywiozłeś Matildę, żeby poznała naszą przerośniętą rodzinę, a ty zamiast skoncentrować się na tym, żeby czuła się komfortowo, całe święta się na mnie boczyłeś.
– Przemyśl to jeszcze – poprosił, kompletnie ignorując to, co powiedziałam. – Jesteś za młoda, żeby mieć chłopaka. Powinnaś zaczekać parę lat. I wybrać innego.
– Hej, pamiętasz jak ty i mama zrobiliście ze mnie dziecko z rozbitej rodziny?
Wyprostował się gwałtownie, blednąc przy tym znacząco pod piegami.
– Nie możesz ciągle grać kartą rozwodu.
– Owszem, mogę.
– Myślałem, że lubisz Matildę.
– Bo lubię. – Wzruszyłam ramionami. – Ale byłabym głupia, gdybym od czasu do czasu nie zachowywała się, jakbyś był mi coś winien. Bycie dzieckiem rozwodu ma swoje przywileje, a ja muszę w pełni je wykorzystać.
Ojciec prychnął pod nosem i spojrzał nerwowo na zegarek.
Hugo i ja zazwyczaj spędzaliśmy pierwszy dzień świąt z mamą i dziadkami Granger, a drugi w Norze. Dzięki temu jak przyjacielski, pokojowy i cywilizowany był rozwód naszych rodziców, a także ze względu na wcześniejszą, wieloletnią przyjaźń z całą rodziną, mama zazwyczaj również była zapraszana do Nory. W tym roku z tego zaproszenia nie skorzystała, uznając że Matilda mogłaby czuć się niezręcznie.
Resztę przerwy świątecznej również spędziłam wraz z bratem w Norze i właśnie tutaj szykowałam się na sylwestrowo-urodzinową imprezę Gregora. Scorpius miał po mnie wpaść lada moment.
Te dwa listy z jego zapytaniem, kiedy i gdzie ma mnie odebrać oraz moja odpowiedź, stanowiły jedyną komunikację, jaką wymieniliśmy od czasu naszego w stu procentach udawanego pocałunku.
Który trochę wymknął się spod kontroli.
Ale to nic. Nic nie szkodzi i nic nie znaczy. Takie rzeczy się zdarzają.
– Ja i Draco nigdy nie mieliśmy lepszej relacji niż teraz – zaczął znów ojciec. – W ogóle się do siebie nie odzywamy, jeśli jestem w Anglii i gdzieś go spotykam, to oboje udajemy, że się nie znamy i po prostu traktujemy się jak powietrze. To idealny układ.
– A teraz obawiasz się, że wasze dzieci połączy w przyszłości wieniec małżeński i przez to będziesz mu czasem musiał powiedzieć „cześć"? – uzupełniłam.
– Rosie, ty w ogóle nie rozumiesz powagi sytuacji.
– Za to świetnie rozumiem, co zrobi z tobą Matilda, jeśli w ciągu najbliższych pięciu minut nie będziesz gotowy do wyjścia na wasz sylwestrowy bal. Ubierz się w końcu i daj mi w spokoju być nastolatką.
CZYTASZ
Amortencja - zbiór opowiadań
FanfictionZnajdziecie tu fanfiki Potterowskie w krótkiej formie (zazwyczaj 1-5 rozdziałów) z czego zdecydowana większość, jeśli nie wszystkie, będą dotyczyły parringu Scorose. Chcę mieć taką jedną, zamknięta przestrzeń, w którą mogę wyrzucać z siebie te wszys...