Rozdział I

150 17 2
                                    

Miłego czytania i zachęcam do głosowania!
_______________________________________

Melanie spojrzała na czarny połyskujący zegar wiszący na ścianie. Cholera. Będzie spóźniona.

Pospiesznie włożyła do torebki komórkę, która leżała na drewnianym stołku, po czym skierowała się do drzwi wyjściowych.

Ostatni raz spojrzała w duże lustro znajdujące się na korytarzu jej mieszkania. Zatrzymała się przy nim, tak jakby nie poznawała samej siebie.

To nie była już tą samą grzeczna i niewinna Melanie. Jej włosy już nie były długie,w czekoladowym odcieniu. Twarz były krótkie i czarne, za uszy, z francuską grzywką. Zamiast różowego,uroczego błyszczka, który zawsze ze sobą zabierała, miała ciemną matową pomadkę. I co najważniejsze. Zamiast bycia potulną, przyjazną i posłuszną dziewczynką, była niezależną, pewną siebie kobietą, która nienawidziła każdego, kto postanowił przypomnieć jej o jej postawie z przeszłości.

Właśnie dlatego nie miała zbyt szerokiego grona znajomych. Nie dlatego że nie potrafiła złapać wspólnego języka z ludźmi,wręcz przeciwnie,to szło jej bardzo dobrze. To dlatego, że odtrącała każdego kto przekroczył jej wyraźnie wyznaczone granicę.

Grono osób z którymi mogła podzielić się swoim żalem do bliskich jej przed laty osób, ograniczały się do jej samej.

To właśnie na swoje, lustrzane  odbicie mogła nakrzyczeć, pochwalić czy wylać wszystkie żale.

Kiedy przestała wpatrywać się w swoje odbicie w lustrze, zorientowała się że zostało jej naprawdę nie wiele czasu na dotarcie na miejsce. To była  rozmowa o pracę, przecież nie mogła się spóźnić! Szybkim krokiem ruszyła do wyjścia.

Zanim wyszła z mieszkania, sięgnęła po mały flakonik perfum w kolorze ciemnego granatu i skropliła nim obficie dekolt.

Po chwili, jej nozdrza zaatakował intensywny zapach.

Trochę mroku, tajemniczości połączone z nutką cedru. - tak przynajmniej były opisywane na opakowaniu

Środek transportu który wybrała Melanie, mógł wydawać się trochę prymitywny, zważając na jej sytuację z czasem. Wybrała pójście pieszo. Najwyraźniej nie miała ochoty słychać seksistowskich komentarzy, ze strony nastolatków jadących do szkoły. Czy wysłuchiwania uwag starszych kobiet dotyczących koloru na jej ustach.

Mowa tu o bordowym. Melanie od czterech lat,nakładała ten sam kolor na usta. Świetnie podkreślał jej urodę. Bordowy był jej ukochanym kolorem. Uwielbiała sukienki,buty a w szczególności, pomadki w tym kolorze.

                              ***

Nim się zorientowała była już na miejscu. Stała przed pokaźnym wieżowcem. Miała ubiegać się o pracę u najbardziej wymagającego i surowego mężczyzny w Bostonie.

Melanie nie zwykła bać się czyjejś osoby. To do niej nie pasowało. Lecz na wieść że miała rozmawiać z człowiekiem, który zwalnia swoich pracowników, za najmniejszy błąd, włos jeżył jej się na głowie.

Na tę okazję, postanowiła ubrać się bardzo klasycznie. Czarne rajstopy, satynowa spódnica, w tym samym kolorze,bordowa koszula oraz opaskę, ciemne lakierowane szpilki i długi płaszcz. Te kolory niesamowicie podkreślały jej urodę.

Nie robiła sobie zbyt wielkiej nadziei. Do tej firmy dostawali się tylko nieliczni. Zapewne ludzie bardziej inteligentni od samej Melanie.

Choć Melanie była "Mądrą i błyskotliwą kobietą" - ponieważ tak nazwał ją jej ówczesny profesor. Nie wierzyła zbytnio w swoją rzekomo dużą wiedzę.

Lustrzane odbicie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz