Nathaniel wciągnął powietrze, tak jakby nigdy niechciał pozbyć się, tego specyficznego zapachu. Potem kolejny raz. I kolejny.
Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek spotkał kobietę, która mu się postawiła.
Ten fakt w tamtym momencie wydawał mu się nieco podniecający.
- Melanie. - Zaśmiał się szeptem - Melanie Laurel. - Odchylił głowę w dół.
Nagle w gabinecie rozległ się odgłos cichego pukania w drzwi
- Wejść. - Mruknął
Do Pomieszczenia wkroczyła przeciętnego wzrostu czarnowlosa.
- Dzień dobry ,panie Franless. - Posłała mu sprośne spojrzenie - Chcę przypomnieć panu, o dzisiejszym spotkaniu. Odbędzie się dokładnie za piętnaście minut.
- Pamiętam o tym.
- Nie mamy humoru? - Zagaiła
- Nie,Violett,nie mamy. - Sarknął
- Nie potrzebuje pan osoby towarzyszącej na spotkaniu? Zwykle chodził pan z astystentką, a słyszałam że rozmowa o pracę się nie powiodła. - Wyszczerzyła sztucznie białe zęby
- Myślę, że poradzę sobie bez pani towarzystwa. - Odparł beznamiętnie
- Ale... - Spojrzała na niego z pod wachlarza długich, doczepionych rzęs
- Nie.
Szatynka opuściła kąciki ust, widocznie nie usatysfakcjonowana. Zanim wyszła,rzuciła tylko krótkie "Dobrze"
Nathaniel westchnął cicho, patrząc na krople deszczu spływające po przeszklonej ścianie. Wciąż nie mógł pozbyć się z głowy, ciemnowłosej kobiety, która dziś, postanowiła rzucić mu swego rodzaju wyzwanie. Które zamierzał wygrać. Gra dopiero się rozpoczęła, wygrać może tylko jedno z nich.
***
- Pańska oferta, nie jest dla mnie korzysta. - Nathaniel wyprostował się butelkowo zielonym zamszowym fotelu
- Panie Franless. - mężczyzna uśmiechnął się krzywo - Na tym polega ryzyko, pan przekaże siedemdziesiąt procent kosztów, a kiedy nasza współpraca zaowocuje weźmie pan siedemdziesiąt pięć procent zysku.
- Nie mamy pewności,że kampania się powiedzie. - Skwitował
- Na tym polega ryzyko. - Zachęcił go
- W mojej firmie,nie ma miejsce na ryzyko,Harper. - oświadczył Nathaniel - Nasza rozmowa dobiega końca. - Spojrzał na zegarek, który nosił na nadgarstku.
- Chyba nie uda mi się ciebie przekonać. - Spuścił zrezygnowany ramiona
Wzruszył ramionami - Następnym razem przyjdź do mnie z lepszą ofertą.
***
- Jak ci idą poszukiwania
asystentki? - Prychnął Damon- Źle. - Burknał opierając głowę o skórzaną, czarną kanapę
- Trzeba było uważać z Zoey. - Papierosowy dym wyleciał z ust jego przyjaciela - Kurwa, kto pieprzy się z własną asystentką
CZYTASZ
Lustrzane odbicie
Storie d'amore"Przeszłość jest nie odłączoną częścią nas, możemy się przed nią ukrywać lecz, ona nas znajdzie." Melanie odcięła się od swojej przeszłości. Zaczyna nowe życie i usiłuje zapomnieć o trudnych wydarzeniach, które kiedyś zagościły w jej życiu. Przychod...