Rozdział 1

312 60 22
                                    

Spojrzałam na zegarek. Była siódma dwadzieścia. Właśnie wysiadłam na skrzyżowaniu znajdującym się niedaleko pracy mojej cioci.

Zawsze chodziłam do niej rano przed lekcjami, przywitać się, chwilkę poplotkować i wypić swoją ulubioną kawę. Miałam tam nawet swój ulubiony czerwony kubek. Co prawda, ja tylko piłam z niego kawę , a tak naprawdę należał on do mnie, tylko do Melanie Moore.

Wysokiej, opalonej szatynki, ze wspaniałą sylwetką, oraz pięknym, piwnymi oczami. Prywatnie do mojej najukochańszej, wcześniej wspomnianej cioci, a dokładnie mamy chrzestnej. Była ona dla mnie bliższa niż własna matka. Nigdy mnie nie oceniała, lecz wspierała we wszystkim. Zawsze mogłam liczyć na jej pomoc, szczery, ciepły uśmiech, czy mocnego przytulaska i zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. To właśnie dlatego tak bardzo uwielbiam się z nią spotykać. Niestety musiałam robić to w tajemnicy przed moimi rodzicami.

Narcystycznym Wincentem Haylesem- moim ojcem i zawsze stającej za nim, we wszystkich jego działaniach Avą Hayles - mojej matki.

Po tym jak ciocia Melanie zwróciła uwagę mojemu ojcu, gdy ten obrażał moją babcię swoim głupim żartem, uważa on ją za swojego najgorszego wroga. Jeżeli ktoś odważy się mu sprzeciwić ten skreśla już go z listy normalnych ludzi. Wtedy taka osoba staje się dla niego puszczalską kurwą, która ma spierdalać. Na punkcie sypiania ten człowiek ma ewidentnie jakiś problem. Tego też dotyczył jego „żart". Kategorycznie zabronił mi z nią kontaktu.

Zakaz ten oficjalnie złamałam trzy razy. Nieoficjalnie łamie go cały czas, o czym moi rodzice nie wiedzą, lecz myślę, że mogą się domyślać. Za pierwszym razem, gdy poszłam do niej na dosłownie dwadzieścia minut chwilę, po wizycie u kosmetyczki i ich o tym poinformowałam tak się wkurzyli, że przez tydzień się do mnie nie odzywali. Jedyne po co się odezwali to po to, aby podkreślić mi, jaka to ja jestem głupia, że sprzeciwiłam się im.

Drugi raz miał miejsce krótko przed moimi siedemnastymi urodzinami, gdy zajrzałam tam chwilę po lekcjach, dlatego, że skończyłam je wcześniej i czekałam godzinę na autobus. Z początku zastanawiałam się, jak oni doszli do tego, że tam byłam. Sprawa okazała się jednak bardzo prosta. Wkopała mnie u nich moja dawna przyjaciółka, która z naszej czteroletniej „przyjaźni" czerpała korzyści tylko dla siebie.

Od początku wiedziała, że mam zakaz utrzymywania jakichkolwiek reakcji ze swoją chrzestną, lecz mimo to miałam z nią cały czas kontakt. Tamtego razu obiecała, że będzie mnie kryć i potwierdzi, że z nią byłam czekając na busa. Po kilku miesiącach przyznała się do tego, że mnie wydała. Zrobiła to z powodu zazdrości jaką mnie darzyła. Podobno zawsze uważała się za brzydszą ode mnie. Mimo to zawsze miała większe powodzenie u chłopaków.

Gdy ta tajemnica wyszła na jaw w domu rozpętała się prawdziwa burza, niczym z piekła rodem. Ledwo zdążyłam wejść do domu, a już usłyszałam drącą się na mnie matkę i jej rozkaz o oddanie telefonu. Musiał on być oczywiście odblokowany, aby mogła dokładnie go przejrzeć.

Na szczęście byłam zawsze przygotowana na takie sytuacje i za każdym razem, gdy wracałam do domu usuwałam z telefonu wszystkie „złe„ screenshoty, zdjęcia oraz social media takie jak: Instagram,Snapchat
i TikTok.

Na messengerze usuwałam tylko zakazane przez moich rodziców konwersacje, czyli wiadomości z każdym kogo oni nie znali, bądź nie lubili. Usunięcie tego komunikatora, jako aplikacji byłoby zbyt podejrzane.

Ostatnia wpadka związana z naszym potajemnym spotkaniem miała miejsce kilka miesięcy temu. Krótko przed dniem dziecka. Z tego powodu też w naszej szkole dyrekcja w porozumieniu z radą rodziców zarządziła długi weekend rozpoczynający się w środę i trwający pięć dni.

OCZKO W GŁOWIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz