Usłyszałam głośny, rozlegający się dzwonek do metalowych, nowo wypolerowanych drzwi. Ktoś od kilku minut próbował dobić się do mojego mieszkania. Zwlekłam się ciężko z łóżka,
przetarłam oczy, wypiłam kilka łyków wody z półtoralitrowej butelki wody postawionej nieopodal mojego łóżka, którą wczoraj piłam podczas pakowania. Niechętnym krokiem, cała zaspana weszłam do holu i otworzyłam wrota do mieszkania rodziców. Od dzisiaj tego domu nie mogłam już nazywać swoim.- Miałeś być o szóstej, jest kwadrans przed. Dospać nie mogłeś? Ja chce spać, a ty od pięciu minut walisz w te pieprzone drzwi. - Powiedziałam zaspanym głosem do wysokiego bruneta.
Damian przyjechał pomóc mi z kartonami, tak jak się umówiliśmy. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo sama ledwo bym sobie z tym poradziła, pomijając już fakt, że prawdopodobnie zajęłoby mi to cały dzień.
- Nie bądź takim punktualnym ptaszkiem, chociaż ptaszki w przeciwieństwie do ciebie wstają wcześnie, a nie śpią do południa. Ruszaj dupę. - Rzucił chłopak, na co pokazałam mu środkowego palca prawej ręki.
Wrócenie do żywych zajęło mi kilkanaście dobrych minut. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz lodowatą wodą, aby się obudzić. Ubrałam się wygodnie w swoje ulubione szary dresy z jakimiś japońskimi nadrukami, które dostałam od swojej kuzynki. Gdy wróciła z Japonii z wymiany studenckiej przywiozła ze sobą masę różnych prezentów dla całej rodziny. Zaczynając od tradycyjnych słodyczy, kończąc na zaawansowanej japońskiej pielęgnacji ciała i porcelanie.
Przez ten czas, mężczyzna znosił pudła do auta, a ja zdążyłam się przebrać, spiąć włosy w luźnego, niskiego koka i zrobić na pamiątkę zdjęcie swojego, pustego pokoju. Chciałam uwiecznić chwilę, w której moje piekło w tym miejscu dobiegło końca.
Cieszyłam się, ponieważ dom mojej cioci znajdował się w centrum miasta. Ja miałam z niego bardzo blisko do szkoły, a ona do swojej pracy, którą sama bardzo często odwiedzałam. Z mojego domu do jej miałam dwadzieścia minut. Krążyliśmy kilka razy, zanim zawiozłam tam wszystkie kartony.
Dwie godziny później w domu moich rodziców, nie zostało po mnie nic. Poprosiłam bruneta, aby podwiózł mnie do sklepu cioci. Mimo, że teraz mieszkałam zaledwie kilka minut drogi pieszo, nie chciało mi się iść. Obiecałam jej, że zamelduję się, jak już skończymy.
Zajęcia w szkole zaczynałam dopiero od dziesiątej, więc miałam jeszcze sporo czasu na posiedzenie i wypicie kawy. Zrobiłam sobie cappuccino z dodatkiem dwóch kostek mlecznej czekolady.
Na szczęście nie musiałam zabierać ze sobą żadnych książek, ponieważ dzisiaj w ramach akcji charytatywnej reprezentowałam szkołę w międzyszkolnym turnieju piłki siatkowej. Z tego względu ja i kilka innych osób byliśmy zwolnieni ze wszystkich lekcji.
Damian Harris w tym czasie poszedł do swojej babci, której codziennie rano robił zakupy. Powiedział, że potem zawiezie klucze do mojego ojca. Z początku mówiłam, że pojadę z nim, przypilnować, by nie doszło do rękoczynów. Mężczyzna przysiągł, że będzie trzymał ręce przy sobie, a ja nie chciałam na razie konfrontować się z moimi rodzicami.
Nie wiedziałam czy powierzając sprawę z kluczami chłopakowi dobrze zrobiłam. Ufałam mu, ale wiedziałam, że nieraz pod wpływem impulsu nie umie panować nad swoim językiem i emocjami, a mój ojciec nawet świętego potrafi wyprowadzić z równowagi.
Stałam podpierając regał z bułkami w sklepie cioci, bawiąc się swoim złotym pierścionkiem próbowałam odgonić w głowie natłok myśli, odnośnie rodziców i całej przeprowadzki. Cały czas w głowie powtarzałam sobie, że podjęłam możliwie najlepszą dla siebie decyzję.
CZYTASZ
OCZKO W GŁOWIE
RomanceVirginia Hayles nie może doczekać się swoich osiemnastych urodzin. Całe swoje dzieciństwo spędziła pod kloszem przemocowego ojca i zawsze idącej za nim matki. We własnym domu czuła się jak w więzieniu. Nie mogła widywać się z nikim poza szkołą, nawe...