1 września. Przez wielu nieletnich obywateli najbardziej znienawidzony dzień w roku. To właśnie teraz muszą na nowo zacząć zmagania z nauczycielami. Niektórzy jednak, na przykład Celina Harris lubili ten okres. Rok szkolny to był jedyny czas kiedy mogła rozwijać swoją pasję jaką jest malarstwo. Jej rodziny nie było stać na kupienie jej chociaż porządnych pedzli, nie mówiąc nawet o farbach. Zazwyczaj korzystała jedynie z zasobów szkolnych i dobroci nauczycieli, którzy pozwalali jej rozwijać swoją pasję i ja w tym wspierali.
Wstała o godzinie 7. 20, przeczesala swoje włosy starym grzebieniem i ubrala lekko szarą koszulę po swojej starszej siostrze. Do tego założyła zwykłą czarną spódnicę. Poszła do kuchni wzięła stary kawałek chleba, położyła na nim ser i wyszła z domu. Cieszyła się, że udało jej się wyjść, zanim jej ojciec wrócił.
Szła teraz spokojnie ulica. Liczyła na to że jej problemy nie pójdą za nią z poprzedniej szkoły. Zawsze była wyśmiewana, ale przez tyle lat prawie się do tego przyzwyczajala. Sens życia znajdowała w malowaniu. Potrafiła spędzić nad kartką całe godziny. Nie szczędząc ani jednej minuty która poświęcali dla niej nauczyciele zostając dłużej w szkole. Czasem zdarzało się, że była sam na sam z nauczycielem. Czuła jak bardzo on by wolał być teraz w domu z rodziną, dlatego tak bardzo była im wdzięczna.
W końcu znalazła się na ulicy przy której była jej szkoła. Widziała grupkę uczniów przed szkołą. Kiedy koło nich przechodziła wszyscy popatrzyli na nią głupio się uśmiechając i jak tylko odeszła to zaczęli mówić o niej głupie komentarze. Wiedziała że o niej mówią. Zawsze się z niej śmiali. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Była tak samo brzydka jak we wczesnych etapach edukacji. Miała na sobie tak samo stare i zniszczone ubrania. W tych czasach nie miała żadnych szans na akceptację.
Kiedy usiadła pod ścianą czekając na początek apelu, robiła wszystko żeby opanować łzy. Udawała przed sobą silną. Jednak tak wcale nie było. Płakała całymi nocami w poduszkę co dodatkowo odbijalo się na jej zmęczonej twarzy. Próbowała wtopic się w tłum, kiedy ujrzała niezwykle przystojnego mężczyznę. Miał na sobie czarne rurki, biała koszule i również czarną, marynarkę. Jego włosy były koloru brązowego. Niestety z takiej odległości nie była w stanie zobaczyć jego koloru oczu.
Jej przemyślenia przerwała kobieta w kremowej, zdecydowanie zbyt krótkiej sukience z dużym dekoltem.
- nie powinnaś być teraz na apelu?
Kobieta miała bardzo ciepły i miły głos. Do tego była bardzo piękna, jej sukienka leżała na niej idealnie, podkreślając wszystkie zalety jej figury. Miała dość długie, kręcone czarne włosy, które delikatnie opadaly na jej ramiona. Jej oczy były koloru szarego. Dziewczyna przez długi czas zastanawiała się, czy jest to nauczycielka czy może uczennica. Wyglądała poważnie, lecz była bardzo odważnie ubrana, a to zmylilo Celine.
- ja.. chyba tak. Gdzie odbywa się apel?
- idź na koniec korytarza, przejdź przez drzwi na zewnątrz i dalej już sama trafisz. Pośpiesz się.
Nastolatka szybko wstała i udała się w kierunku drzwi. Przy okazji usłyszała jak tajemnicza kobieta rozmawia z tym przystojnym mężczyzną. Rozmawiali o klasach, których będą wychowawcami.Dziewczyna przeszła przez drzwi i zobaczyła ustawionych uczniów. Szybko do nich dołączyła i wysłuchała wszystkich potrzebnych wskazówek. Dowiedziała się, że jej wychowawca jest Kaity Swenson.
Po apelu dziewczyna udała się do wyznaczonej klasy i zajęła miejsce z przodu. Po chwili do klasy weszła ta skąpo ubrana kobieta. Wszystkie spojrzenia męskiej części klasy były skierowane na jej ładny biust, natomiast żeńskiej na jej smukłe, długie nogi. Na które każda z nich patrzyła z zazdrością.
-Dzien dobry. Jak pewnie wiecie, nazywam się Kaity Swenson. Będę waszym wychowawcą jak i nauczycielem fizyki i chemii. Przygotujcie się, że lekcje ze mną, nie będą należały do najprzyjemniejszych.
Celina widziała że to co powiedziała Kobieta dotarło jedynie do dziewczyn, ponieważ chłopcy byli dalej zajęci wpatrywaniem się w nauczycielkę.Po zalatwienu wszystkich formalności, Celina wyszła ze szkoły. Nie miała ochoty wracać do domu. Wiedziała że będzie tam czekał na nią ojciec z kolegami. A tego chciała uniknać.
Ze szkoly wyszli juz praktycznie wszyscy, poza niektorymi nauczycielami. Dziewczyna stwierdzila ze to dobra okazja alby poznac się z nauczycielem od sztuki i zobaczyć czy będzie chciał jej pomoc.
Przeszła się po całej szkole i w końcu znalazła drzwi za którymi miała znajdować się sala do zajęć ze sztuki. Zapukała. Po usłyszeniu "prosze", powoli otworzyła drzwi i weszła do srodka.W klasie było dużo światła i stanowisk do malowania. Przy biurku na kończy sali siedział dokładnie ten mężczyzna ktorego widziała przed szkołą.
Uśmiechnął się do niej i zapytał czy może jej w czymś pomóc.
- chciałabym się zapytać czy są w tej szkole pozalekcyjne zajęcia malarskie.
- oczywiście. Jeśli chcesz mogę... -
W tym momencie do sali weszła piękna brunetka. Uśmiechnęła się do niego a on wiedział że musi jakoś sprawić tę dziewczynę - zresztą, porozmawiajmy o tym na sztuce, dobrze? Jestem teraz trochę zajęty.
Dziewczyna wiedziała że mówi tak tylko ze względu na tą kobietę. Jej krótkie, brązowe włosy, nie mogły równać się z pięknymi lokami Kaity. Dziewczyna miała nijakie oczy, nawet do końca nie wiedziała co to za kolor. Do tego Celina miała przeciętna figurę, która i tak ukrywała pod ubraniami.Posłusznie wyszła z klasy i skierowała się na szkolne boisko. Grało tam kilku chłopaków ze starszych klas. Dziewczyna usiadła na ławce i obserwowała ich grę. Nie może przecież wrócić do domu. Na pewno nie o tej godzinie.