Tydzień później
Celina wracała do domu o 6. 20 po nocy spędzonej u swojej przyjaciółki. Kiedy weszła na swoje piętro, zauważyła że drzwi do jej mieszkania są otwarte. W środku był jej chłopak z trzema innymi mężczyznami.
- to właśnie ona. Nie wiem, gdzie schowała kasę, ale jestem pewnien że to ta dziwka. nawet jej nie znam. spróbuję się dowiedzieć.Justin podszedł do niej i zaciągnął do innego pokoju.
- co ty odpierdalasz Justin?!
- jak to kurwa co? mówiłem ci że jak nie oddam mu kasy to zwale wszystko na ciebie. teraz mu się tłumacz.
Dziewczyna wiedziała że musi uciekać. Jej chłopak wyszedł z pokoju i chyba chciał rozwiązać jakoś te sprawę.
- panie Hudson... chyba mozemy to jakoś rozwiązać. Da nam pan jeszcze tydzień?
Po chwili dziewczyna usłyszała strzał. Zabili go. A teraz słyszała kroki zmierzające w jej stronę. Szybko zdecydowała się skoczyć przez okno. mieszkała na pierwszym piętrze, więc sadzila że przeżyje upadek.
Kiedy szykowala się do skoku, usłyszała charakterystyczny dźwięk, którego tak bardzo nienawidzila. Policja. Któryś z sąsiadów musiał po nich zadzwonić po usłyszeniu strzału. Dziewczyna skoczyla, strasznie bolała ją nogą. musiała być złamana.
Dziewczyna spojrzała w górę o zauważyła wychylajaca się postać z długimi czarnymi włosami. Pewnie już po nią idą. nie myślała długo i szybko udała się w stronę radiowozu. Wyszła z niego blondynka i podeszła do niej.
- co ci się stało?
- jaaa... napadli mnie. W moim mieszkaniu. Jakaś mafia! nie wiedziałam co robić więc skończyłam przez okno! - dziewczyna sklamala.
- dobrze, zawieziemy cię, do szpitala a później piszemy zeznania.
- dziękuję.
Policjantka pomogła jej wejść do samochodu i powiedziała kierowcy żeby jechał do najbliższego szpitala. Dziewczyna nerwowo wyglądała przez okno, żeby zobaczyć czy nikt ich nie śledzi. na szczęście nigdzie nie dostrzegła żadnych śladów mafii Hudsona. Celina musiała przyznać, że blondynka która ją uratowała, była bardzo ładna. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy.
Po 15 minutach dotarli do szpitala. Blondynka poszła razem z nią i już po chwili noga Celiny była w gipsie.
Następnego dnia rano, Celine obudziło pukanie do drzwi. Do pokoju weszła ta sama policjantka, a za nią wysoki mężczyzna w ciemnych okularach. Od początku wydawał się jej znajomy. A to jak zareagował na jej widok, była pewna, że go zna. On wprost zamarł na jej widok. Po chwili ściągnął okulary i dziewczyna zrozumiała o co mu chodzi.
To był jej nauczyciel sztuki z liceum. Ten sam z którym jako pierwszym się całowała i robiła też inne rzeczy. Naprawdę bo kochała, a on kochał ją. Niestety w ostatniej klasie liceum dziewczyna zniknęła. Nie uprzedziła go, wiedziała że go to bolało, ale nie miała innego wyjścia. On nigdy nie wiedział co się działo u niej w domu.
Teraz był jednym z tych, których tak bardzo nienawidziła.
- to.. jesteś gotowa na zeznania? - z rozmyślań wyrwał ja głos blondynki.
- t-tak - do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Ona wciąż bo kochala.
- Ashley... czy możesz na chwilę zostawić nas samych? - po chwili odezwał się szatan.
- jasne
Kiedy blondynka wyszła z pokoju, brazowowlosy usiadł na krześle obok łóżka Celiny. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy.
- nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- wiem... Adam ja... nie mogłam ci o tym wszystkim powiedzieć.
- ale dlaczego? pomógł bym ci. nie musialas uciekać.
- to nie tak.
- a jak? może chociaż teraz będziesz że mną szczera.
- mój ojciec... on... bił mnie, ale to nie wszystko. Moja mamę pobił kiedyś tak bardzo, że... teraz leży w jego ogródku. wszyscy myśleli że zaginęła, a ona nie żyje. bałam się że mi też to kiedyś robi - dziewczyna nie powiedziała mu całej prawdy.
- chyba jest jeszcze coś, prawda?
dziewczyna zawarła. skąd on to wie?