rozdział 20: od zmierzchu do świtu, cz.1

253 20 50
                                    

teraz tak... będzie trochę zabawy! to rozdział i historia o jednej nocy.

jest w innej formie: podzielony na czternaście jednogodzinnych części. do każdej części przydzielona jest piosenka, która według mnie pasuje. czyli 14 kawałków rozdziału, 14 piosenek. i jedna bonusowa!

mam nadzieję, że wam się spodoba, bo według mnie wyszedł całkiem całkiem !! (a zawsze jestem krytyczna co do tego, co tu wstawiam. TAKŻE NAPRAWDĘ MUSI BYĆ FAJNY, SKORO SAMA GO ZA TAKI UWAŻAM)

na początku jest... niezbyt aniołkowy, ale potem się rozkręca, więc się nie zraźcie ;)

o! i jednocześnie, gdy to wstawiam, na moim spotify (podlinkowany w profilu!!) pojawi się playlista do tego rozdziału, żebyście nie musieli sami szukać po kolei wszystkich piosenek.

dedykuję go Wam wszystkim.
Bo naprawdę, gdybym mogła, podziękowałabym każdemu z Was z osobna za to, że po prostu tu jesteście. I nie zapomnieliście o tych cholernych aniołkach <3 zwłaszcza, że po takim czasie sądziłam, że nikogo już tu nie będzie. nie macie pojęcia, jak bardzo jestem wam wdzięczna

ten rozdział ma prawie 90 stron, więc teraz wstawiam fragment od osiemnastej do dwudziestej pierwszej (bo odrobinę różni się klimatem) a cała reszta rozdziału wpadnie na pewno na dniach

a teraz... poczujcie się tak, jakbyście przeżywali tę noc razem z nimi

#MiastoAniolowALV na twitterze! <3

⋆ ⋆ ⋆ 𓃰⋆ ⋆ ⋆

Historia jednej nocy z piątku na sobotę.

Od osiemnastej, do dwudziestej pierwszej. Od popołudnia do zmierzchu.

SZÓSTA WIECZOREM

Summertime Sadness - Lana del Rey

Spencer pachniał zimnym wiatrem, tytoniem i oleandrami.

— Diana cię zabije, jak zobaczy, że zerwałeś jej piwonie z ogrodu. — zaczęła Liza, wciąż stojąc w ogromnym szoku. Co spoglądała na niego, to powracała wzrokiem do kilku gałązek białych piwonii z różowymi przebarwieniami — Dba o nie jak o dziecko.

Liza mogła przysiąc, że na moment się uśmiechnął. Naprawdę. Co prawda jednym kącikiem, spuszczając wzrok na kwiatki, które trzymał w dłoni, ale jednak.

— Zapraszam cię na randkę, a jedyne na co zwróciłaś uwagę, to wyrwane piwonie Diany? — zapytał z przekąsem, spoglądając na blondynkę spod ciemnych rzęs — Robiłem gorsze rzeczy... Wybaczy mi.

— Gorsze rzeczy? — dopytała, przekrzywiajac nieco głowę.

Wciąż miała we włosach wałki i poczuła się okropnie, że widział ją w takim stanie. W ogóle nie była gotowa, żeby gdziekolwiek wyjść. W końcu miała jeszcze sporo czasu do wieczoru, kiedy wszyscy mieli jechać na plażę na panieńsko-kawalerski. A Spencer chciał ją teraz zabierać na randkę! No był niepoważny.

Ale wyglądał nieziemsko, to trzeba było przyznać. Liza tylko raz widziała go w czarnej koszuli - na poprzedniej imprezie studenckiej. Teraz też wyglądał niesamowicie przystojnie - świeżo ogolony na gładko na twarzy, z trochę zmierzwionymi włosami w nieładzie, jakby ciągle przecierał je dłonią, i w czarnej koszuli, której rękawy podwinął na wysokość łokci. Odpiął kilka guziczków przy szyi. Lizie trudno było na niego patrzeć, ale jeszcze trudniej byłoby odwrócić wzrok.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miasto AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz