Ucieczka o wschodzie

12 0 0
                                    

Pov. Karl
Około 4 usłyszałem delikatne kroki w stronę mojego pokoju. Od razu obudziłem Nicka i pokazałem mu żeby był cicho. Pokierowałem go do pokoju, w którym spał Mike.
- Zostańcie tutaj dopóki tu nie przyjdę. Nie otwierajcie drzwi, ponieważ będą przysuniete moją szafą. Moi rodzice wrócili wcześniej niż powiedzieli. - wytłumaczyłem im na szybko, zamknąłem ich drzwi i przesunąłem szafę, która zasłania wejście. Szybko położyłem się do łóżka, gdyby moja matka postanowiła mi tu wejść. Po dosłownej chwili usłyszałem jak  moje drzwi zostają otwarte przez moją rodzicielkę.
- KARL JACOBS! NATYCHMIAST WSTAŃ! - świetnie, zaczyna się. Posłusznie wstałem od razu na baczność. Matka zrobiła mi pół godzinne kazanie, jak ja jestem bezczelny, że na nich nie czekałem, tylko poszedłem sobie spać. Ojciec starał się załagodzić sytuację, stając po mojej stronie. Wyrzucił matkę z pokoju, a sam usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok niego. Usiadłem przy tacie a on powiedział mi coś, czego nie chciałbym usłyszeć nigdy w życiu.
- Synu... Twoja matka... Znalazła ci żonę. Przykro mi. - mówiąc to przytulił mnie do siebie. On jako jedyny wiedział, że wolę facetów. On sam zdradził mi w sekrecie, że on nie ożenił się z matką z miłości, tylko z przymusu.

Pov. Nick
Usłyszałem wszystko. Znaleźli mu żonę. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Posiedziałem jeszcze tak chwilę skulony, gdy poczułem, że Książe mnie przytula.
- Ciiiiii Nicky spokojnie. Postaram się znaleźć sposób aby ożenić się z tobą a nie z tą babką. - mówił mi do ucha. Kiedy Karl się odsunął, zobaczyłem że on też płacze, lecz stara się uśmiechnąć. Mike spytał, czy możemy już wracać do "domu" bo zostawił tam cały ukradziony towar. Karl pokiwał głową na tak, otworzył drzwi, zasunął je szafą i wyszedł z nami przez okno. Szliśmy powoli w stronę bram, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk.
- ZŁODZIEJE PORYWAJĄ PANICZA JACOBSA. WSZYSCY NA MURACH NIECH ROZPOCZYNAJĄ OSTRZAŁ, A CI NA ZIEMI, NIECH ICH ŁAPIĄ I DOSTARCZĄ DO ANDRZEJA I ZBIGNIEWA! - krzyczał strażnik. Momentalnie zaczęliśmy biec najszybciej jak umieliśmy. Karl wziął na barana Mike'a i otworzył bramę. Zamiast do kartonu, pobiegliśmy na polanę, ponieważ była bliżej i była mniej podejrzana. Usiedliśmy pod drzewem, i zaczęliśmy jeść banany, które zostawił tu wczoraj Mike. Mały jednak myśli. Kiedy młody spał, księciu wzięło się na zwracanie mojej uwagi na niego. Cały czas kładł mi się na kolanach, mruczał jak kot, podgryzał mi szyję i ocierał się o mnie. Zacząłem głaskać go po jego jedwabistych włosach, które teraz były całe w kwiatach. Drugą ręką gładziłem jego policzek. Kiedy chłopak poczuł mój dotyk, polizał moje palce, zarumienił się i się w mnie wtulił.

Witajcie przybysze. Dzisiaj będą jeszcze 2 rozdziały.

~His majesty~ || karlnap Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz