Niechciany ślub. Albo może...

7 1 0
                                    

Pov. Narrator
Życie chłopców nie zmieniło się zbytnio od czasu ucieczki. Ale pewnego dnia...

Pov. Karl
15 czerwca. Dzień mojego ślubu z dziewczyną, której nawet nie znam. Nick pomagał mi się przygotować. Nie ukrywaliśmy się już zbytnio, ponieważ przedstawiłem rodzeństwo mojemu tacie, który powiedział, że chętnie przyjąłby ich do rodziny, gdyby nie chory pomysł mojej matki. Mike siedział na łóżku, i pomagał Nickowi wybrać odpowiednie kolory dla mnie. Widać było, że mój chłopak chce się popłakać, ale dalej trzymał w sobie smutek. Ja sam byłem dobity, ale tego nie ukrywałem. Po 10 minutach moja matka zawołała mnie na dół, abym jej się pokazał w stroju ślubnym.
- CO TY SOBIE MYŚLISZ IDĄC NA ŚLUB UBRANY W KREMOWĄ BIEL A NIE W KWARCOWĄ BIEL I W WĘGLOWYM ODCIENIU CZERNI A NIE W GŁĘBOKIEJ CZERNI! WSTYD! - podeszła do mnie i uderzyła mnie w policzek. Zabolało, ale wtedy zjawił się ojciec i sprowadził ją na ziemię. Po jego oczach też było widać że się nie cieszy. Została godzina do ceremonii. Pobiegłem do siebie i powiedziałem chłopakom, żeby poszli do kościoła obok ich kartonu. Wyszli oknem, uważając, żeby nie natknąć się na nieproszonych strażników. Kiedy zauważyłem, że wyszli za bramę, udałem się do dorożki, która stała na dziedzińcu. Usiadłem koło ojca, który złapał mnie pocieszająco za rękę. Kiedy weszliśmy do kościoła, było jeszcze 30 min do początku. Moi rodzice i część poddanych, w tym Nick i Mike, usiedli już na swoich miejscach. W końcu ujrzałem moja przyszłą żonę. Szła w garniturze, miała bardzo krótko ścięte włosy i nie miała tapety na mordzie. Kiedy do mnie podeszła, zauważyłem że ten nie była zachwycona.
- Hej.. czy ty za mnie wychodzisz z przymusu? - spytałem szeptem
- Tak, ponieważ mam dziewczynę, która tu jest. - powiedziała równie cicho i odwróciła głowę w kierunku dziewczyny, która wyglądała identycznie jak moja stara ale miała łagodny wyraz twarzy. Ja uciekłem wzrokiem na Nicka, który mnie zauważył. Rzuciłem mu ostatnie spojrzenie przed przemową księdza.
- Drodzy państwo, zebraliśmy się tutaj, aby połączyć tą młodą parę królewską, aby utrzymać stosunki pokojowe pomiędzy naszymi krainami. Księciu Karlu Gabrielu Jacobsie ||| czy bierzesz za żonę księżniczkę Michelle Hannah Halo V| ? - spytał ksiądz.
- T-tak biorę... - odpowiedziałem niechętnie. Kiwnąłem lekko dziewczynie głową żeby się nie zgodziła. Ta mi potwierdziła, pokazując przy spodniach oba kciuki do góry.
- A czy ty księżniczko Michelle Hannah Halo V| bierzesz za męża księcia Karla Gabriela Jacobsa? - zapytał zwierzchnik kościoła.
- Nie nie biorę. - odpowiedziała pewnie. Wszyscy na sali wstrzymali oddech. Wystąpiłem na środek i zacząłem swoją przemowę.
- Drodzy państwo, ja również nie zgadzam się na to małżeństwo, że względu na to, iż jest to małżeństwo przymusowe. Oboje z księżniczką Michelle mamy drugie połówki, które kochamy ponad życie. - mówiąc to patrzyłem na Nicka. - A więc poproszę przed ołtarz pana Nicholasa Jacka Armstronga. - powiedziałem głośno. Zobaczyłem że moj ukochany podchodzi do mnie i staje koło mnie.
- A ja poproszę przed ołtarz pannę Elizabeth Lily Flint. - do Michelle podeszła jej dziewczyna.
- MÓJ SYNEK. DOBRZE KARL! - krzyczał mój tata. Ukleknąłem  przed Nickiem i zadałem mu to jedno pytanie.
- Nick. Pomimo że znamy się około rok, bardzo cię kocham i chce zadać ci to jedno pytanie. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie? - spytałem go. Widziałem że zaczął płakać że szczęścia.
- Oczywiście że tak. - powiedział totalnie się rozklejać, dając mi włożyć sobie na palec pierścionek. Pocałowałem go lekko, a mój ojciec już totalnie oszalał z radości. Michelle uczyniła to samo i jej dziewczyna też się zgodziła. Ksiądz pobłogosławił nas i kazał wyjść. Kiedy przeniosłem Nicka przez próg, ojciec i Zbigniew, którzy stali najbliżej, pocałowali się z ekscytacji. Jak moja matka to zobaczyła, od razu wyszła i pojechała do pałacu.

Pov. Król (nikt się nie spodziewał)
Kiedy mój syn wyszedł ze swoim mężem przez próg, pocałowałem mojego chłopaka. Tak, Zbigniew to mój chłopak. Ukrywaliśmy się razem, ale już nie daliśmy rady. Mężczyzna od razu się zarumienił i wtulił się w moje ramię. Karl zaczął się śmiać, bo po raz pierwszy widział jak 45 i 43 letni faceci są razem i któryś z nich jest czerwony. Szybko podeszliśmy do księdza, bo byliśmy pewni, że chcemy ze sobą spędzić resztę naszych dni. Ksiądz mając już dość ślubów homo, szybo wylał na nas wodę święconą i wyszedł.

Macie długi rozdział :3

~His majesty~ || karlnap Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz