Aniołek

39 4 2
                                    

Od razu gdy wstałem poszedłem do sklepu po jakieś jedzenie. Kupiłem jakieś tam bułki, jajka i inne takie aby tylko mieć cokolwiek w domu na te trzy dni. Na śniadanie kupiłem sobie gotowe naleśniki z żabki, nie chciało mi się gotować dzisiaj. Wracając do domu zobaczyłem pod jednym ze sklepów dziewczynę ubraną jak Aniołek sprzedającą opłatek, sianko i świeczki. Kojarzyłem ją, miałem wrażenie że widziałem ją jeszcze niedawno.

– Dzień Dobry, ja bym chciał kupić opłatek, ale pod jednym warunkiem– zagadałem do dziewczyny, nie wiem na cholerę mi ten opłatek

– Jakim?– odpowiedziała dziewczyna

– Spotkasz się ze mną dzisiaj o 18 przy opuszczonym szpitalu

– No dobra, to poproszę 10zł za opłatek– dałem dziewczynie banknot, opłatek wsadziłem do kieszeni i poszedłem do domu

Pierwsze co to odpaliłem laptopa i wróciłem do przeglądania artykułów na temat poszukiwań. W jednym z nich było dodane zdjęcie dziewczyny zeznającej. Bingo! To była ona, dziewczyna którą spotkałem pod sklepem.

***

Zostało pół godziny do spotkania. Wyszedłem z domu zakluczając go jak tylko mogę. W głowie ciągle powtarzałem sobie kwestie, którą mam powiedzieć by się nie zdradzić.

– Hej, Sylwia Ostrowska?– zapytałem dziewczyny stojącej przy wejściu do opuszczonego budynku

– Tak, zgadza się..– dziewczyna wyglądała na przerażoną

– Chodź, usiądziemy sobie w środku- jaki ja jestem głupi, proponuje ledwo poznanej dziewczynie rozmowę w opuszczonym szpitalu

– Gdzie? Tam? W środku? Przecież tam są sami pijani panowie

– Spokojnie, nic Ci nie zrobią, ochronie Cię, na drugim piętrze nic Ci nie będzie grozić- weszliśmy do budynku i gdy kierowaliśmy się do schodów rzuciłem dwie dychy na podłogę, po czym słyszałem jak jeden z meneli je zabiera

Usiedliśmy w pomieszczeniu w którym zawsze się spotykam z moimi ludźmi, jest ono prawie puste, jest tylko jakaś stara komoda, ławki które my przynieśliśmy i mała lampa nocna też przyniesiona przez nas.

– Ktoś tu jest? Żarówka jeszcze działa– dziewczyna odpaliła lampkę rozglądajac się po pomieszczeniu

– Często tu przychodze pisać różne opowiadania– pierwsza ściema

– Piszesz książki?– zapytała

– Raczej opowiadania do szuflady– nigdy w życiu nie napisałem opowiadania poza podstawówką, nawet tam wychodziły mi one beznadziejnie

– Czemu chciałeś się ze mną spotkać?

– No wiesz, jestem detektywem gdy usłyszałem o Twojej sprawie wiedziałem że to sprawa dla mnie. Chciałabyś może trochę więcej mi opowiedzieć o tym gangsterze?– walczyłem ze sobą w środku by nie paść ze śmiechu. Że ja jestem taki kreatywny, ,,detektyw" chciałoby się

– Emm, no nie wiem

– Słuchaj, chce byś była bezpieczna i reszta miasta tak samo..

– No dobra.. Sebastian Majkowski.. Napisał do mnie na Tinderze i wszystko powiedział– po jej słowach mnie zatkało. Przecież to był mój człowiek, to on zawsze wszystkich mordował. To on był tym murem dzielącym nas od morderstw, bo wszystko brał na klatę. A teraz? A teraz się dureń zakochał i wypaplał pierwszej lepszej lasce całą prawdę. A w tym momencie są dwie opcje– zabicie go, tak by nie posunął się jeszcze dalej albo zaufanie mu że nie wypapla o reszcie i jakoś się wywiąże z tego co mówił. Najbezpieczniejszą opcją byłoby morderstwo, ale z drugiej strony będziemy musieli maczać palce w różnych innych morderstwach.

Po rozmowie z dziewczyną skierowałem się do swojego domu. Sylwia wręcz zasypała mnie informacjami na temat jej wielbiciela. Dużo wiedziała, ale nie wszystko. Znalazł się drugi Masa. Zaraz wyda i mnie, a wtedy już nie będzie przebacz.

Tego dnia spotkałem się jeszcze z moimi ludźmi, w tym z Sebastianem. Miał 24 godziny na odratowanie sytuacji, czyli zmanipulowanie dziewczyny tak aby cofnęła zeznania i wkręcić jej bajeczkę, że to wszystko nie prawda.
Z głową pełną myśli poszedłem spać

𝓢𝔃𝓮𝓯 𝓜𝓪𝓯𝓲𝓲 《𝓚.𝓙》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz