12~

45 6 2
                                    

Minęły trzy dni. Nie wiele się podczas nich działo mój chory ojciec przynosił nam tylko rano jedzenie oraz dzisiaj także czyste bokserki. Lecz moja więź z Clayem umocniła się jeszce bardziej. Przebywaliśmy ciągle obok siebie. Nie przeszkadzało nam to że byliśmy zdani tylko na siebie. Że ciągle ze sobą przesiadujemy było to wręcz bardzo słodkie i miłe. Moje dziwne uczucie do Claya tylko zwiększało się a czasem jak się tuliliśmy czułem dziwne motylki w brzuchu. Aktualnie leżałem na jego brzuchu. Blomydn natomiast słodko spał

Po chwili nagle zacząłem słyszeć dziwne krzyki wielu osób. Zszokowany usiadłem na materacu jak porażony. Zacząłem budzić Claya

- Clay! Clay! Wstawaj!
- Mhmmm co się dzieje skarbie?
- Słyszysz to? Ktoś tutaj jest. Może usłyszy jak wołamy o pomoc?! To może być nasza jedyna szansa!
- Naprawdę?!... jeju Naprawdę Ktoś tu jest

Zaczęliśmy wołać o pomoc. Krzyczeliśmy z całych naszych sił..Mi się zaczęły już pojawiać łzy w oczach. Gdy mieliśmy się już poddawać Ktoś otworzył drzwi

- Halo znalazłem poszukiwanych

W mojej głowie właśnie narodziła się wielka radość

- Clay jesteśmy uratowani! Jesteśmy uratowani! - Zacząłem płakać w przytuleniu do ciała blondyna. Ten zaczął mnie głaskać
- Tak Gogy... mówiłem że będzie dobrze skarbie Hah - poczułem jak chłopakowi także lecą łzy radości

Powoli wstaliśmy i weszliśmy po schodach na górę gdzie czekało na nas paru policjantów

- Ty jesteś George Davidson? - Spytał się mnie jeden z policjantów
- Tak tak to ja!
- A ty to kto..? - Spytał policjant patrząc na Claya
- On też był więźniem tego okropnego człowieka. Jest także kimś więcej... - Drugą część zdania powiedziałem o wiele ciszej

Nagle zza policjantów wyłoniła się moja mama. Zacząłem płakać. Od razu pobiegłem do mamy

- Mamo!.... - Przytuliłem się do mojej mamy z łzami z resztą ona też
- Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłam. Tak bardzo... Dobrze że znalazłam ciebie na czas....nawet nie chce widzieć co byłoby później...

- Musimy wziąć tych chłopców na krótkie przesłuchanie dobrze?  - Powiedział policjant..Ja Tylko odkleiłem się od mamy i popatrzyłem na Claya który tylko stał i ocierał łzy..natychmiast się do niego przytuliłem
- Wrcamy do domu Clay...
- Ja nie m-mam gdzie w-wracać. Rodzice m-mnie porzucili.. nie chce żyć bez ciebie. Ale przynajmniej ty masz dom I będziesz szczęśliwy. A to jest d-dla mnie najważniejsze...  - Przytuliłem z całej siły Claya niestety zabrał mi go policjant który zabrał go na przesłuchanie..

Chciało mi się płakać...

- George a ten blondyn to..?
- T-To Clay... chłopak który przebywał tam że mną i dodawał mi otuchy. Jest moim jedynym p-przyjacielem... Mamo ja.. Ja nie chce go stracić... - Ponownie Przytuliłem się do mamy
- Moglibyśmy go a-adoptować..? Nie ma rodziny..nie ma kto się nim z-zająć
- Jakbym mogła to zaadoptowała bym go ale podejrzewam że nie mielibyśmy wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie... przepraszam George...

Mój płacz wzmożył się. Nie chciałem go opuszczać...

Po chwili policjant zabrał i mnie na przesłuchanie. Które szybko się skończyło.  Ja stałem już ubrany koło swojej mamy z łzami w oczach. Na przeciwko nas stali dwaj policjanci wraz z Clayem który także płakał

- Zatem my się będziemy zbierać a państwo mają za nie długo lot do USA. Do widzenia - Powiedzieli i zaczęli iść wraz z Clayem. Ten jednak jeszve odwrócił się Podbiegł do mnie i złapał mnie za ręce po czym pocałował co odwzajemniłem. Pocałunek nie trwał długo nie był namiętny lecz posiadał w sobie wiele uczuć

- Nigdy cię nie zapomnę Gogy... Nigdy- Powiedział uśmiechając się przez łzy i wrocił do policjantów. Gdy mieli już iść moja mama spytała
- To co z nim będzie?
- Eh wyląduje w domu dziecka
- Zatem występuje o prośbę o zaadoptowanie tego chłopca

Stałem zdziwiony z nie do opisania radością i miłością. Ponownie podbiegliśmy do siebie. Przytuliłem go. Tak bardzo kocham to robić...

- Hm dobrze. Skrócimy wszystkie procedury. Niech pani pójdzie z nami i podpisze dokumenty a wy dzieciaki pójdźcie już do taksówki dobrze?

- Tak panie policjancie

Udaliśmy się razem z Clayem do taksówki

- Nigdy cię nie opuszczę
- Ja ciebie też Gogy. Ja ciebie też powiedział uśmiechając się i dając mi małego buziaka blondyn. Jest takj słodki...

6 miesięcy później

Sprawy finansowe zaczęły się układać natomiast ja z Clayem no cóż...

Jesteśmy w szczęśliwym związku już od 5 miesięcy. Bardzo się kochamy. I bardzo się cieszę się poznałem takiego chłopaka. Jest idealny. A moja mama wspiera nas w naszych relacjach. Można wręcz powiedzieć że kibicuje nam. A sprawy w szkole? Nie przejmuje się już tymi wszystkimi debilami. Jestem z Clayem i tylko to się liczy. Mogą na nas dziwnie patrzeć i wyzywać od pedałów. Nie przeszkadza mi to. Już mnie to nie obchodzi Claya również. Codziennie widzę jaki jest szczęśliwy uroczh i słodki. Kocham go najmocniej na świecie... I nigdy go nie opuszczę

KONIEC

Zatem to koniec tej pokręconej książki. Mam nadzieję że wam się spodobala. Jest dziwna. Wiem.  Sorka za niektóre sceny. Ale ta książka miała być dziwna

Miłego dnia
Miłej nocy
Miłego wieczoru

806 słów

Zabierz mnie | DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz