8

135 8 4
                                    

Canella


Pamiętam ,że kiedy byłam mała codziennie na wiosenne razem z tatą wychodziliśmy do lasu na małą polankę gdzie rosły fiołki . Było ich mnóstwo . Rosły tak gęsto ,że w niektórych miejscach nie było widać nawet trawy . Mieniły się różnymi kolorami , najwięcej było fioletowych .

Każdego dnia , chodziliśmy razem n a tą małą polankę by zrywać kwiaty dla mamy . Gdy kiedyś zapytałam się go czemu robimy to codziennie odpowiedział :

- Bo mama potrzebuje by każdego dnia pokazywać jej jak bardzo ją kochamy .

Nie rozumiałam jak dawanie kwiatów polnych może okazywać miłość ,ale robiłam to , bo lubiłam spędzać czas z tatą i uwielbiałam patrzeć jak mama uśmiechała się za każdym razem gdy nieśliśmy jej te kwiaty i miała minę jakby w ogóle się tego nie spodziewała chociaż dawaliśmy je jej codziennie .


*

Patrzę przez okno wspominając moje dzieciństwo zastanawiając się czemu i kiedy przestaliśmy przynosić mamie fiołki . Nie pamiętam momentu kiedy przerwaliśmy naszą tradycję ,ale wiem ,że nie wywarła w naszym życiu żadnej zmiany .

Czemu my z tatą musieliśmy pokazywać jej naszą miłość a ona nie pokazała mi swojej mówiąc mi prawdę ?

Wiem ,że to głupie myślenie , bo przecież kochała mnie i okazywała swoje uczucie do mnie w inny sposób ,ale jestem na nią teraz tak bardzo zła .

Nie .

Nie jestem zła .

Sama nie wiem co czuję w tym momencie .

To zupełnie tak jakby ktoś wyłączył mnie z uczuć , bo czuję się pusta . Nie mam siły nawet płakać . Siedzę na fotelu pasażera w samochodzie Willa , ale mogłabym być zupełnie gdzieś indziej i nie zrobiłoby to na mnie żadnego wrażenia .

Cieszę się ,że emocje nie pochłaniają mnie i nie robią ze mnie emocjonalnej paćki ,ale mam świadomość ,że w którymś momencie dojdzie do mnie co się stało a wtedy będzie gorzej .

Znacznie gorzej i boję się tego jeśli obudzę się jutro a ten dzień nie okaże się tylko snem .

Modlę się by był snem , bo takie rzeczy nie mogą mi się przydarzyć .

Jak mogę znieść myśl o tym ,że mój tata nie jest moim tatą .

Jak mam zaakceptować to ,że moi rodzice okłamywali mnie całe moje życie .


- Jesteśmy - słyszę głos Willa i dochodzi on do mnie jakby z pod wody .

Obracam się do niego twarzą i napotykam jego zaniepokojone spojrzenie . Wyciąga dłoń i przykłada ją do mojego policzka pocierając go kciukiem . Ten dotyk koi moje nerwy chociaż myślę ,że jestem spokojna . Tak mi się wydaje ,ale kiedy on mnie dotyka zaczynam drżeć , moje oczy zaczynają tonąć w łzach a głośny szloch dławi moje gardło .

- Cii... - mruczy .

Odpina mój pas i łapie mnie przenosząc mnie na jego miejsce prosto na jego kolana .

I wtedy coś we mnie puszcza i rozpadam się w jego ramionach . Płaczę tak bardzo i tak głośno ,że później będzie to dla mnie żenujące i będę wstydziła się za sobie ,ale teraz to nie jest ważne . Przyklejam się do jego klaty zaciskając swoje dłonie na jego ramionach a on obejmuje mnie mocno .

Jego bliskość pomaga i nie wiem co bym zrobiła gdybym go dzisiaj nie spotkała . Nie mam pojęcia jak poradziłabym sobie z tym wszystkim nie mając Willa przy sobie . I chociaż znam go tylko kilka godzin teraz wydaje mi się ,że jest mi bardziej bliski niż moja rodzina , chłopak czy ktokolwiek inny kogo znam .

We Will ReturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz